Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2025

Miasto krzywych domków i niezwykłych historii

2016-04-01, Na szlaku

Już tylko informacja, że w mieście zachowało się 1300 szachulcowych domów z przełomu nierzadko XVI i XVII wieku jest wystarczającą zachętą, aby tam pojechać.

medium_news_header_14334.jpg

A kiedy się tam jest, to z podziwu trudno wyjść, tak tam pięknie.

Quedlinburg to małe, liczące 21 tys. mieszkańców miasteczko w Saksonii-Anhalt, najmniejszym i najmłodszym niemieckim landzie. Leży na południowy zachód od Magdeburga i jest absolutną perełką.

Domki, małe, krzywe, piękne

Serce miasta, czyli Stare Miasto zaczyna się za rzeką Bode. Niemal natychmiast pojawiają się kraciaste, charakterystyczne domki. Stoją przy krętych uliczkach wybrukowanych kamieniami i kostką. Niektóre z tych uliczek są tak wąskie, że mieści się tylko jeden samochód, a przybysze z innych miast dziwią się, że to ulica. Ale to są ulice.

W domkach tych mieszkają zwykli mieszkańcy, ale też są ulokowane hotele, sklepy, restauracje, bary. Każdy z domków jest innego koloru, często są one zwyczajnie krzywe i na tym polega ich urok. Dość powiedzieć, że miasteczko nie ucierpiało podczas II wojny światowej za bardzo. Jednak stan starych, bo z XVI i XVII wieku systematycznie się pogarszał. Nawet władza miała genialny pomysł, żeby całą starówkę zburzyć i zabudować blokami w stylu śródmieścia Gorzowa, ale ktoś przytomny policzył, że byłoby to zbyt kosztowne. Więc domki zostały, a jak się Niemcy zjednoczyły, to do renowacji zatrudniono polskich konserwatorów i efekt jest zachwycający. Zresztą do dziś można na niektórych budynkach zobaczyć cechę polskich konserwatorów.

Oczywiście nie jest tak, że wszystkie budynki są perełeczkami. Niektóre, choć jest ich bardzo mało, nadal czekają na remonty.

Polskie związki

Obecność polskich konserwatorów to nie jedyny związek Quedlinburga z Polską. Otóż po bitwie pod Cedynią, o której jest tylko jedno zdanie w kronice biskupa Thietmara z Merseburga, do miasta tego trafił przyszły król Polski Bolesław Chrobry. Miał wówczas sześć albo osiem lat i pozostał w Quedlinburgu przez kilka lat na dworze ówczesnego cesarza Ottona I jako gwarant pokoju ze strony Polan. Nauczył się tam niemieckiego oraz manier i zachodniej ogłady. Przydało mu się to potem, kiedy w 1000 roku witał w Iławie Żagańskiej cesarza Ottona III. A kto o tym pamięta, nie powinien się dziwić, że cesarz nie dość, iż się z Chrobrym zaprzyjaźnił, to jeszcze dał mu włócznię św. Maurycego oraz zezwolił na koronację.

Hitlerowskie majaczenia

Ale Quedlinburg przeszedł do historii także Niemiec z innego powodu. W tutejszej katedrze mieszczącej się obok zamku na wysokim wzgórzu pochowany jest król Henryk I Ptasznik, saksoński władca, który skutecznie zebrał w jedno państwo malusie niemieckie księstewka. Uznany jest za pierwszego niemieckiego króla. Był ojcem cesarza Ottona I Wielkiego oraz dziadkiem i pradziadkiem kolejnych cesarzy. Krypta grobowa władcy i jego małżonki Matyldy jest surowa i wzbudza respekt.

I właśnie osobą Henryka I Ptasznika zafascynowany był nazistowski gad Heinrich Himmler. Uważał się za inkarnację króla Henryka. I jak tylko naziści doszli do władzy, Himmler z tutejszej katedry wyrzucił wyposażenie liturgiczne i urządził tu swoją świątynię. Naziści z całych Niemiec zjeżdżali się na tajemne obrzędy. Jest to na tyle wstydliwa historia, że tylko nieliczne przewodniki o tym piszą.

Dziś katedra jest niemal pusta, chłodna, zachwyca romańską architekturą oraz skarbami z epoki Henryka I Ptasznika i jego następców. Wszystkie eksponaty opisane są po angielsku, więc nie ma problemów z ich identyfikacją. Bilet do katedry oraz skarbca kosztuje 6 euro.

Knajpki, knajpeczki

W całym mieście jest sporo różnych knajpek. I choć sezon zaczyna się dopiero w połowie kwietnia, to i w marcu można trafić w ciekawe miejsce. Warto wejść do Mauerwerk. Fantastyczne wnętrze ze zdjęciami starego Quedlinburga, bardzo dobre jedzenie. Ku zaskoczeniu kelnerki częstują starterami oraz serwują coś orzeźwiającego po posiłku. Nie wolno także przeoczyć kultowej kawiarni Frida K., gdzie zdjęć Fridy Khalo jest mnósto, w karcie meksykańskie przysmaki oraz niemieckie ciasto. A jak kto ma ochotę na włoskie jedzenie, to obowiązkowo do La Dolce Vita. To tylko niewielki wyimek lokali, których w tym niewielkim miasteczku jest zatrzęsienie.

Pisząca te słowa jest pod olbrzymim urokiem miejsca, a szczególnie podobało jej się wcześnie rano, kiedy sama się błąkała po uliczkach i zaułkach ze słodką bułką z rodzynkami za 70 centów.

Renata Ochwat

0.IMG_1621.JPG
1.IMG_1622.JPG
2.IMG_1625.JPG
3.IMG_1632.JPG
4.IMG_1635.JPG
5.IMG_1636.JPG
6.IMG_1646.JPG
7.IMG_1753.JPG
0
01234567

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x