2018-12-22, Na szlaku
Jazda po torach w Państwie Środka to sama przyjemność – szybko, czysto i wygodnie.
Po Chinach jechałem koleją dwukrotnie. Raz nocnym pociągiem z Pekinu do Xi’an, gdzie znajduje się słynna armia terakotowa, drugi – dziennym ekspresem z Xi’an do Szanghaju, największego miasta w tym kraju (ponad 23 mln mieszkańców).
Sieć kolejowa w Chinach liczy 124 tys. km i jest najdłuższa w Azji, a w świecie pod tym względem zajmuje trzecie miejsce. Rozstaw szyn taki sam jak w Polsce.
Aby wejść na dworzec kolejowy w Pekinie i innych większych miastach podróżni obowiązani są poddać się procedurom kontrolnym, jak przy locie samolotem. W przeddzień jazdy nocnym pociągiem musieliśmy nadać większy bagaż do specjalnych wagonów. W cenę biletu wliczone były niewielkie kłódki do zamykania walizek i toreb. W podręcznym bagażu – tak jak w przypadku lotu samolotem – nie wolno było mieć napojów o pojemności większej niż 100 mililitrów ani ostrych narzędzi, np. scyzoryków czy nożyczek.
Już przy wejściu na olbrzymi dworzec kolejowy w Pekinie prześwietlano nasz bagaż sprawdzając, czy aby nie przewozimy czegoś niedozwolonego.
Przedziały kuszetkowe czteroosobowe, z dwoma piętrowymi łóżkami, czysta pościel, jakieś komunikaty po chińsku. Do Xi’an pociąg dojechał oczywiście punktualnie.
Również przed wejściem na dworzec w Xi’an w kierunku Szanghaju prześwietlanie bagaży. Tym razem przejazd w ciągu dnia.
Pociąg osiągał maksymalną prędkość 306 km na godzinę, przeciętnie jechał z prędkością ponad dwustu km. Było to widoczne na elektronicznych tablicach informacyjnych w każdym wagonie.
Nie było tu wagonu restauracyjnego, ale każdy pasażer mógł kupić gotowy posiłek. A na korytarzu stał zbiornik z gorącą wodą. Można nią było zalać własną herbatę lub kawę. Chińczycy masowo pili zieloną herbatę ze szklanych pojemników na sznurku, podobnych do słoików. To zdrowotna herbata, Chińczycy wszędzie paradują z tymi słoikami. Jest gorzka i słaba.
Co 20 minut przejściem między siedzeniami przechadzały się trzy ekipy. Jedna zbierała zamówienie na posiłki, druga odbierała od pasażerów opakowania po jedzeniu i napojach, a trzecia – ze szczotkami w ręku zamiatała wykładzinę podłogową.
Było więc czyściutko, szybko i komfortowo.
Chińczycy inwestują olbrzymie pieniądze w rozwój i modernizację kolei. Jako swoista pokazówka chińskich możliwości służy w Szanghaju około 30. kilometrowa trasa, gdzie chwilami jedzie się ponad 700 km na godzinę. To atrakcja dla turystów, krótka przejażdżka kosztuje 30 dolarów. Chińczycy nie mają więc kompleksów wobec Japończyków, stawiających również na transport kolejowy po swoim kraju.
Tylko pozazdrościć.
Andrzej Włodarczak
Po raz pierwszy od lat województwo lubuskie pokazało się w ITB, największych targach turystycznych w Europie. Na ten czas do Berlina zjechał się cały świat.