2021-09-24, Na szlaku
Wcale nie trzeba jechać do jakichś egzotycznych krajów, aby zobaczyć, jak wygląda hodowla ananasów, czyli smakowitego owocu, który rośnie w ziemi. Mało kto wie, że w ślicznym kompleksie Parku Mużakowskiego może zobaczyć i to.
Ananas, czyli smaczny owoc, to zielsko tropikalne. Potrzebuje w naszym klimacie cieplarnianych warunków, takich jakie można spotkać w specjalistycznych ogrodach botanicznych. Mało kto wie, że od niemal dziesięciu lat ananasy można oglądać w Parku Mużakowskim, do którego jeździ się głownie po to, aby popatrzeć na pałace lub pojeździć ślicznymi ścieżkami.
Ananasy, czyli znak dziwactwa, szaleństwa i czegoś jeszcze
Hodowlę ananasów odnaleźć można w gospodarstwie pomocniczym dla pałacu. To w zabudowaniach folwarcznych. I trzeba tylko okazać się determinacją w zaglądaniu w różne zakamarki gospodarstwa, którego znakiem są prześliczne zabudowania. Tam nie czyha na zwiedzających żaden strach, a wejście do specjalnie przystosowanych do hodowli tych egzotycznych owoców szklarni.
A kiedy już się znajdzie te szklarnie, to człowiek wchodzi do wewnątrz i od razu wpada w tropik. Jest gorąco, duszno i pachnie czymś słodkim. Po chwili ze zdumieniem turysta odkrywa, że to ananasy.
Rosną one w ogrodach zamkowych od 2012 roku. Hodowla po latach została odtworzona. Bo egzotyczne owoce hodował graf Hermann von Callenberg, dziadek słynnego twórcy Parku Mużakowskiego hodował pierwsze ananasy. Założyciel parku i osobisty wnuk, książę Hermann von Pückler-Muskau (1785-1871) nawiązał do tej idei. I także zaczął hodować owe egzotyczne wówczas dla tej części Europy owoce. Mało tego, zaczął gromadzić przedmioty związane z ananasem. A warto wiedzieć, że ananasy długo były owocami egzotycznymi i bardzo, bardzo drogimi, które trafiały tylko na bardzo wykwintne pańskie stoły.
Kolekcja mocno smakowita
Dziś także można zwiedzić niezwykłą kolekcją. Niezwykła, bo zgromadzono na niej przedmioty – talerze, kubeczki, sztućce, kieliszki, ale także patery do owoców, ubrania i jeszcze inne rzeczy, które są w kształcie ananasa lub też są ozdobione ananasem.
Ze zdjęcia patrzą na nas Flip i Flap z jednego ze swoich filmów z instrumentami ananasami. Tuż obok umieszczono rycinę przedstawiającą holenderską XVII-wieczną kuchnię holenderską, gdzie obok owoców morza spoczywa sobie bohater naszej wycieczki.
To ciekawa wystawa pokazująca, jak ten owoc szybko się odnalazł w innych przestrzeniach i jak szybko trafił w gusta ludzi z naszego regionu.
Szklarnie i ogród kuchenny z pergolą został odtworzony według historycznego wzorca. Również urozmaicenie grządek wprowadzeniem warzyw i ziół czerpie swój początek z tradycji pücklerowskiego ogrodu kuchennego.
Bo w tym rodzie szaleńców nie brakowało
Jak już pooglądamy sobie ananasy, przedmioty z nimi związane, ale i całe bardzo ciekawe gospodarstwo pomocnicze, warto przypomnieć sobie, kim byli von Pücklerowie. Był to ród junkierski, szlachecki, związany ze Śląskiem, Brandenburgią, ale i właśnie Saksonią, bo Bad Muskau, gdzie mieści się śliczny nowy pałac księcia Hermanna von Pücklera, to Saksonia właśnie. Sam założyciel parku i odtwórca uprawy ananasów należał do najbarwniejszych postaci sowjej epoki. Podróżnik, pisarz, budowniczy i twórca parków, ale i wynalazca lodów trójsmakowych w wafelku, dla pałacu i ananasów rozwiódł się z ukochaną żoną i poślubił następną kobietę dla jej majątku. Co całej trójce zresztą nie przeszkadzało żyć w zgodzie pod jednym dachem.
Po śmierci pochowany został na sztucznej wyspie w piramidzie w pobliskim Cottbus, czyli słowiańskim Chociebużu. Człowiek czynu i anegdoty. Ale tylko takim udaje się to, co jemu. Wybudować przepiękny pałac i z powodzeniem uprawiać ananasy.
Renata Ochwat
Warto wiedzieć
Ogrody z ananasami czynne są od 1 kwietnia do października codziennie od godz. 10.00 do 18.00. W tych samych godzinach w pałacu można zwiedzać wystawę poświęconą Hermannowi von Pückler oraz można wejść na wieżę zamkową. Wstęp jest płatny na każdą z tych atrakcji.
Do Bad Muskau z Gorzowa najlepiej wybrać się samochodem, bo połączenie autobusami nie istnieje, a pociągiem jedzie się przez Niemcy i ma się cztery lub pięć przesiadek. Podróż nie jest długa, to wycieczka na jeden dzień, ale naprawdę warto się wybrać.
Jak już jest się w Bad Muskau, poogląda pałac, ogrodową biżuterię i ananasy warto wybrać się pięć kilometrów dalej, do parku Kromlau, aby pooglądać niezwykłe rozwiązania ogrodowe, w tym słynny Most Diabła, który jest po remoncie i znów odbija się w wodzie.
Warto pamiętać, że jesteśmy w Saksonii, dziś landzie Republiki Federalnej Niemiec ze stolicą w Dreźnie, która w XVIII wieku była niezależnym krajem sfederowanym w Cesarstwo Niemieckie oraz związaną z Polską za sprawą dwóch królów elekcyjnych – Augusta II Mocnego i jego syna Augusta III Sasa.
Już nie tylko Mostek Świń jest warty tego, aby zajechać do Wismaru. Bo jak już się tam jest, to co kawałek zachwyt. Malutkie miasto nad Morzem Bałtyckim czaruje i uwodzi.