2023-01-24, Na szlaku
Kręte uliczki, małe domki, senna atmosfera małego czeskiego miasteczka powoduje, że turystów tu wielu nie ma. A szkoda, bo Tabor ma prześwietną historię i ciekawe zabytki.
A było tak. Kiedy wielki przywódca czeskiej myśli reformatorskiej Jan Hus został potajemnie zwabiony w 1415 roku na Sobór do Konstancji i tam w widowiskowy sposób spalony na stosie, jego zwolennicy jawnie wypowiedzieli się przeciwko Kościołowi katolickiemu. Szukali miejsca dla siebie i około 1420 roku zjawili się w okolicach dzisiejszego Taboru. Tu założyli miasteczko, w którym funkcję hetmana (jednego z czterech) czyli przywódcy pełnił sam Jan Žižka – nieustraszony wódz, który za husytyzm walczył i za husytyzm oddał życie.
Dziś Tabor zamieszkuje około 35 tys. mieszkańców. Jednak turystycznie najciekawsze jest stare, średniowieczne jeszcze miasto z mnóstwem zachowanych renesansowych kamieniczek. Prowadzi do niego prosta ulica wyprowadzająca z dworca kolejowego i leżącego tuż obok dworca autobusowego. A że przyjechaliśmy do husyckiego centrum już na początku przekonuje pomnik Jana Husa, wielkiego filozofa, który położył podwaliny pod ruch, religię i filozofię. Po drodze do Starego Miasta – nie sposób zabłądzić, miasteczko jest świetnie oznakowane, turysta mija ciekawy termometr z główkami dzieci i nieopodal współczesną rzeźbę z żabami. Żaby są jak najbardziej na miejscu, wszak Tabor położony jest na wysokim, bardzo malowniczym brzegu Lužnice oraz oblewającym go z drugiej strony jeziorem Jordan i Kosinskim Potokiem.
Kiedy przekracza się dawny mur miejski, turysta wchodzi w plątaninę małych, wąskich i wybrukowanych uliczek. Układ charakterystyczny jest dla wczesnośredniowiecznych zaułków, które się układały jak chciały. I co krok, to zachwyt – bo co i rusz oko zawiesza się na urokliwym detalu renesansowej kamienicy, a to widać barokowy gont, a to jakiś cudny wykusz, a to mur zarośnięty zimozielonym krzewem. I tak sobie turysta wędruje, ogląda kamienice, tajemnicze uliczki, przejścia, aż dochodzi do rynku, centralnego placu w mieście. I tu zadziwnie, bo jest bardzo rozległy i wybrukowany cegłą. W centrum stoi pomnik – ni mniej, ni więcej samego wielkiego Jana Žižki, który na obserwujących go turystów popatruje srogim okiem. To jeden z najładniejszych, jakie można zobaczyć w Czechach.
Za wielkim wodzem widać kościół z grupą pasyjną, a po jego prawej ręce wznosi się wczesnorenesansowy ratusz – dziś siedziba Muzeum Miejskiego, ale trudno utrafić, zwłaszcza poza sezonem, w godziny otwarcia.
Spod ratusza warto się wybrać do Bramy Kotnov – pozostałość po średniowiecznych umocnieniach i jedna z piękniejszych budowli w mieście. Baszta wraz z Bramą Bechtyńską tworzą zespół muzealny – ale podobnie jak w przypadku ratusza, trudno trafić w godziny otwarcia. Pozostaje zatem oglądanie z zewnątrz. Po drugiej stronie bramy znajduje się urokliwe ze wszech miar miejsce.
To sanktuarium i cmentarz na Klokotach, czyli malutki kościółek – kapica cmentarna pod wezwaniem św. Jakuba i św. Filipa. Do dziś na zachowanych pomnikach nagrobnych można przeczytać, że spoczywa tu mistrz masarski czy inny zasłużony dla społeczności obywatel. Z tego miejsca roztacza się jeden z piękniejszych widoków na rzekę i nowe miasto.
Kiedy się wyjdzie z cmentarza i ruszy w kierunku miasta, to widoki na rzekę okażą się jeszcze piękniejsze.
Po drodze mija się wielki parking i tylko tablica zaświadcza, że stała tu kiedyś okazała synagoga. A potem znów wchodzimy w plątaninę uliczek z małym domkami, często ozdobionymi figurami świętych czy innych ważnych person.
O tym, że było i nadal jest to centrum husyckiego świata świadczy prosty zbór husycki. Gdyby nie napis, trudno byłoby się domyślić, że to świątynia.
Wizyta w pięknym miasteczku to jedno przedpołudnie.
Renata Ochwat
* * *
Po raz pierwszy od lat województwo lubuskie pokazało się w ITB, największych targach turystycznych w Europie. Na ten czas do Berlina zjechał się cały świat.