2023-09-19, Na szlaku
Plątanina kanałów, niezwykłe krajobrazy, łużyckie napisy, ciekawa kuchnia – po prostu Szprewald. Miejsce, do którego na pewno będę wracać.
Szprewald czyli kanały, jakimi śliczna rzeka płynie w okolicach Lübbenau i innych miasteczek to miejsce czarowne, magiczne, zachwycające. To miejsce, które daje odpoczynek mimo tego, że kanałami pływa mnóstwo osób. Jak tam się odpoczywa? Pływa się płaskodenką.
Start w Lübbenau
Miejsc, z których można się wybrać na pływanie po kanałach Szprewy jest tam mnóstwo. Ja wybrałam tak zwany Wielki Port w Lübbenau. To znakomicie działająca przystań z mnóstwem udogodnień dla turystów.
Ponieważ w rejs łódką wybrałam się z grupa znajomych, to łodka już na nas czekała. Miły pan przewoźnik zaprosił nas na pokład i po chwili ruszamy. I co krok, to zachwyt. Bo płynie się w miarę szerokim kanałem, łódką płaskodenką, a przewoźnik stosuje do sterowania i pływania taką długa tyczkę.
Kanał prowadzi między domami letnimi, o czym zaświadczają stosowne napisy, ale też między domami, gdzie na co dzień mieszkają ludzie. Miejscami wiedzie zalesionym terenem, miejscami otwartą przestrzenią. Dlatego też pływanie po tym miejscu jest strawialne nawet w największy upał.
Do Lehde droga prowadzi
W końcu dopływamy do Lehde. To z jednej strony osobna wioska, z drugiej natomiast część miasta Lübbenau. To mieści się skansen architektury szprewaldzkiej i co machnięcie tyczko-wiosłem to coraz większy zachwyt. Kolorowe domy, niezwykle zresztą zdobione, do tego takie detale jak jakieś schodki, skrzynki na listy, garaże dla płaskodenek, wszechobecne mosty i mostki, mnóstwo zielenie, kwiatów i co krok jakaś knajpka z ogórkami pod różną postacią, piwem, winem, chlebem ze smalcem i jeszcze innymi przysmakami powodują, że czas spędzony na łodzi mija niezmiernie szybko.
Poza tym z łódki widać też pola uprawne, w tym łąki, a jak jest po pierwszym sianokosie, to można podziwiać starannie ustawione stogi. Takie, jakich już nigdzie indziej zwyczajnie nie ma.
Co prawda tu już zaczyna się robić z lekka ciasno, bo łódek i kajaków coraz więcej, ale nam to nie przeszkadza. Tyle jest do oglądania, że ludzie nie przeszkadzają.
I w końcu Wotschofska
Ponieważ wybrałam opcję pływania pięciogodzinną, to w końcu dopływamy do restauracji Wotschofska. To ciekawe miejsce, położone na wyspie, do której możesz dopłynąć tylko kanałami lub dojść pieszo. Nie dociera tu żaden samochód. A ponieważ przypływa tu mnóstwo turystów, to zwyczajnie człowiek zaczyna się zastanawiać, jakim cudem trafia tu zaopatrzenie. Ale to tylko mgnienie oka, bo już czeka stół z zarezerwowanym miejscem. I po chwili zajadamy się lokalnymi przysmakami.
A potem czas na obejrzenie restauracji, która oferuje miejsca zarówno wewnątrz, jak i zewnątrz. Do tego dochodzi sklepik z regionalnymi przysmakami i drobiazgami na pamiątkę. Wszystko znakomicie opisane, i to także w zrozumiałym dla Polaków języku łużyckim. Po godzinie przerwy wracamy na łódkę i wolno wracamy do Lübbenau.
Pięć godzin minęło niczym mrugnięcie okiem.
Tekst i zdjęcia: Renata Ochwat
Warto wiedzieć:
Błękitny Meczet, Nowy, Sulejmana Wspaniałego, Recepa Tayyipa Erdoğana, a w końcu Hagia Sophia – i już wiadomo, jesteśmy w Stambule. Jedno z najbardziej fascynujących miast świata wabi i przytrzymuje.