Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Edwina, Rosławy, Rozalii , 4 października 2024

Miasteczko jak z bajki z niezwykłym zamkiem i nie tylko

2024-06-04, Na szlaku

Plątanina wąskich, brukowanych uliczek, wijąca się Wełtawa, zamek, barokowy teatr, znakomite knajpki i dwie rzeźby św. Jana Nepomucena. Nie znacie? To koniecznie poznajcie.

medium_news_header_40391.jpg
Fot. Renata Ochwat

Polski bohemista Aleksander Kaczorowski ukuł powiedzenie, że gdyby nie było Pragi, to trzeba by ją było wymyślić. Ja rozciągam ten passus na Czeski Krumlov, miasteczko bajkę, miasteczko opowieść o dawnych czasach, miejsce zachwycające i trzymające jak magnes.

Widziane ze wzgórza

Czeski Krumlov to małe, średniowieczne miasteczko na południu kraju, blisko rakuskiej, czyli austriackiej granicy. Położone niezmiernie malowniczo, bo na brzegach mocno meandrującej Wełtawy, na wysoko wznoszących się wzgórzach. Dziś najstarsza część, serce miasta jest właściwie jednym wielkim skansenem z mnóstwem knajpek, hoteli, pensjonatów, gdzie lokalnych mieszkańców jest jak na lekarstwo, bo większość wyprowadziła się poza historyczny obręb.

Najlepiej zwiedzanie tej perełki zacząć od spojrzenia na miasto z ulicy Objiždkovej, albo jeszcze lepiej z Křižovej Hory – znakomicie ukazuje się cała niezwykłość tego miejsca. Widać meandrującą rzekę, która w Krumlovie wykręca wielką literę S, widać czerwone dachy renesansowych, barokowych i nieco późniejszych kamienic, widać w końcu olbrzymi zamek, który w tym miejscu stoi od 1250 roku – z tego roku bowiem pochodzi pierwsza pisana o nim wzmianka. Dzieje miasteczka nierozerwalnie związane są z możnymi magnackimi rodami czeskimi, w tym przede wszystkim Rožmberkami.

Jak się człowiek już napatrzy, to może ruszać na zwiedzanie. I właściwie mało jest istotne, którędy się do miasta wejdzie, to i tak dojdzie się na plac pełniący rolę rynku – z typową dla czeskich miast kolumną morową, punktem informacji turystycznej i odejściami do zamku, bo to on organizuje przestrzeń.

Uroda detalu, uroda krętych uliczek

Po Krumlovie się chodzi, bo to malutkie miasteczko. Po Krumlovie się chodzi i ogląda stare domy, detale architektury, oba pomniki św. Jana Nepomucena – jeden jest znakomicie widoczny, bo umieszczony na środku jednego z mostów przez Wełtawę, drugiego – starszego o przynajmniej dwa stulecia trzeba poszukać. Podpowiem – też przy moście.

Po Kumlovie chodzi się krętymi, wznoszącymi się i opadającymi brukowanymi uliczkami. Nie ma tu ruchu samochodowego, zatem można się zagapić, zachwycić, zrobić zdjęcia. Nie ma tu tak powszechnych reklam, no chyba że z epoki, zatem nic nie przesłania naprawdę urokliwych miejsc. I wystarczą dwie godziny, żeby miasteczko obejść. Potem trzeba usiąść w jednej z niezliczonych knajpek na to, co kto lubi – colę, cofolę, piwo, kawę czy lemoniadę (znakomite mają). A potem dalej ruszyć w zakamarki i zakątki miasta, które trudno jest opisać słowami.

Do zamku lub atelier fotograficznego lub malarskiego

Choć samo miasteczko jest więcej niż piękne, to ma także kilka miejsc, których zwyczajnie przegapić nie można. To na pewno zamek – jest tak wielki, że zwiedza się go kilkoma trasami. Jednak jedna jest warta szczególnego polecenia – to teatr barokowy. Po zniszczeniach związanych z upływem czasu pieczołowicie odtworzony, jest miejscem zachwycającym, zwłaszcza tych, którzy lubią teatr po prostu. Tam jest wszystko – stare dekoracje, deux ex machina, stare oświetlenie imitujące świeczki, cała maszyneria techniczna oparta o pracę  ludzkich mięśni. Jest to jedyny w Europie tak zachowany barokowy teatr, w którym odbywają się spektakle – sześć razy do roku, ale jednak. Miejsce, którego zwyczajnie nie można i nie warto przegapić.

Drugim takim miejscem jest pracownia – atelier fotograficzne Josefa i Františka Seidlów. Zaskakuje ono autentyzmem, nieprzebraną liczbą unikatowych zdjęć z epoki, pocztówek, szklanych negatywów, zachowanych i stale działających aparatów fotograficznych, powiększalników czy urządzeń do ciemni. Atrakcyjność tego unikatowego zbioru wzbogacają także osobiste uwagi Seidla, dzienniki, księgi klientów i oryginalne urządzenie mieszkania. Tu można się poczuć jak w końcówce XIX i początkach XX wieku.

No i nie można przeoczyć Muzeum dedykowanego Egonowi Schielemu, wybitnemu malarzowi, który tu przyjeżdżał na wakacje.

0.P1014967.jpg
1.P1014972.jpg
2.P1014985.jpg
3.P1015000.jpg
4.P1015011.jpg
5.P1015020.jpg
6.P1015021.jpg
7.P1015030.jpg
8.P1015043.jpg
9.P1015045.jpg
10.P1015074.jpg
11.P1015082.jpg
12.P1015114.jpg
13.P1015128.jpg
14.P1015138.jpg
15.P1015221.jpg
16.P1015231.jpg
17.P1015274.jpg
0
01234567891011121314151617

Egon Schiele Art Center (1992–93) to prywatna inicjatywa trzech osób, które, po zniknięciu Żelaznej Kurtyny między Europą Zachodnią i Wschodnią, pracowały nad powstaniem międzynarodowego centrum kultury w jednym z najpiękniejszych renesansowych miast Europy. Centrum zbiera dokumenty dotyczące życia i pracy Egona Schiele i organizuje całoroczne wystawy jego prac, ale także wystawy sztuki XX w. Częścią kompleksu muzealnego są ateliery, do których na rezydencje artystyczne przyjeżdżają młodzi artyści i artystki z całej Europy, do dyspozycji są też apartamenty dla pisarzy. Przy muzeum działa dobrze wyposażony sklep muzealny oraz tradycyjna kawiarnia z czeskimi specjałami.

A sam malarz po krótkim epizodzie w mieście, musiał z niego uciekać, bo mieszkańcom nie podobały się jego akty i styl życia, choć pejzaże miejskie bardzo cenili.

Miasteczko jak z bajki, jak ze snu, jak z wyobraźni. Ledwie człowiek z niego wyjedzie, a już chce wracać.

Renata Ochwat

Warto wiedzieć

* Do Krumlova można dojechać koleją – trzeba się liczyć z kilkoma przesiadkami lub w kombinowany sposób, czyli do Pragi Flixbusem, a z Pragi koleją. Dojazd zajmie cały dzień, ponieważ Krumlov od Gorzowa dzieli 630 km.

* Jak się już przyjedzie do Krumlova warto wykupić sobie kartę z wstępami do pięciu muzeów: Do atelier Seidlów, muzeum Schilego, królewskich komnat i wejście na wieżę krumlovskiego zamku, wejście do muzeum w byłym klasztorze minorytów i Muzeum Regionalnego – kosztuje 400 koron i naprawdę warto. Sprzedają te karty choćby w Punkcie Informacji Turystycznej przy Kolumnie Morowej. Do barokowego teatru na zamku trzeba wykupić osobny bilet i warto to zrobić wcześniej, bo wejściówki za 360 koron rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.

* Tuż obok Muzeum Regionalnego znajduje się najpopularniejszy punk widokowy na zamek i miasteczko. Warto tu się wybrać wieczorem, kiedy miasteczko i sam zamek się rozświetlają. Widok jeszcze bardziej bajkowy.

* Choć w Krumlovie knajp i knajpek jest zatrzęsienie, to na naprawdę smaczne żeberka czy zupę czosnkową warto się wybrać do położonej nad samą rzeką restauracji Babylon. Po pierwsze – fantastyczny widok, po drugie znakomite jedzenie i po trzecie – spokój, bo tu zagląda znacznie mniej turystów.

* Jak się już jest w Krumlovie, to warto pojechać do pałacu Hluboka – bajer absolutny, i opowieść na kolejny odcinek oraz do barokowej wsi Holašovice. Barok wiejski, też specjalność Czechów.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x