2024-08-19, Na szlaku
Błękitny Meczet, Nowy, Sulejmana Wspaniałego, Recepa Tayyipa Erdoğana, a w końcu Hagia Sophia – i już wiadomo, jesteśmy w Stambule. Jedno z najbardziej fascynujących miast świata wabi i przytrzymuje.
Już z samolotu panorama Stambułu zachwyca. Jeszcze człowiek się nie zdążył ogarnąć, oswoić z widokiem na morze – Marmara jeśli ląduje na azjatyckiej stronie, a już widzi mnóstwo minaretów. Dotarliśmy do miasta, w którym Europa i Azja podają sobie ręce, mieszka tu 15 mln ludzi, a samych meczetów jest 3000, tak, tak 3 tysiące.
Zwiedzać Stambuł można na kilka różnych sposobów. Ja pojechałam po to, żeby połazić po meczetach. I przyznaję, żadna lektura, żaden film nie przygotował mnie na to, co zobaczyłam. Ale od początku. Mój samolot – linia Pegasus, bo Stambuł jest jednym z niewielu miejsc w Europie, do których nie latają tanie linie, wylądował na lotnisku Sabiha Gokcen w azjatyckiej część tego pięknego miasta. Musiałam się przeprawić na drugą stronę Bosforu – co uczyniłam najnowszą linią metra – Marmaray. I nagle jestem – na dworcu Sirkeci – tak, tak, to ten od Orient Expressu. Następnie tramwaj i …. Przecież to Hagia Sophia i tu…. Błękitny Meczet. Znaczy co? Już mogę wracać?
Mój hotel mieści się w dzielnicy Faith, wysiadam na przystanku przy kolejnym meczecie, przy starej kolumnie, a na wskaźniku czytam, że w drugą stronę to do Wielkiego Bazaru. Jest wieczór i jeszcze nie wiem, że za chwilę pogrążę się w świecie muezzinów nawołujących do obowiązkowej modlitwy. Kiedy przychodzi ten czas, nagle czuję się jak w kwadrofonii – nawoływanie wiruje, krąży, do kolejnych głosów dołączają się następne. Z okna widzę Morze Marmara. Piję turecką herbatę. Zaczynam zwiedzanie z pierwszym kluczem do Stambułu.
Zaczynam klasycznie, od Błękitnego Meczetu. To najsłynniejszy stambulski meczet i najczęściej odwiedzany przez turystów. Obowiązuje tu kilka zasad – jak w każdym trzeba zdjąć buty, kobiety muszą przykryć włosy, kobiety i mężczyźni muszą mieć albo długie spodnie, albo długą spódnicę. Może być krótki rękaw, ale taki przed łokieć, ale najlepiej – długi i bez dekoltów. To czynny meczet, zatem otwarty i bez biletów. Ale turyści mogą przybywać od 8.30 i muszą się liczyć, że o określonych godzinach modłów – a muzułmanie modlą się pięć razy dziennie, nikt ich do środka nie wpuści. Niepisana zasada mówi – jak wcześnie przyjdziesz, to w kolejce stać nie będziesz. Trzeba mieć też jakiś woreczek lub torebkę na buty, bo tu się wchodzi innym wejściem a wychodzi innym.
No dobrze, wchodzę do środka. Niemal nikogo nie ma. I już wiem, że trafiłam do jakiegoś architektonicznego nieba. To nie mój pierwszy meczet, ale taki? Tak cudnie ozdobiony, pełen światła, chłodu, powietrza. Siadam na dywanie i zwyczajnie się gapię. Wrócę tu jeszcze kilka razy.
Kolej na Hagia Sophia, najważniejszy w hierarchii, do niedawna tylko muzeum, ale decyzją prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, zamieniony znów w meczet, do którego mogą wejść jedynie obywatele tureccy. Szczęściem – pierwsze piętro – galeria po prawdzie, to nadal muzeum. Wchodzę, patrzę i zachwyt rośnie. A kiedy spoglądam na poziom meczetu, na zielony dywan, na kręgi lampek, na wspaniałe ornamenty, to zwyczajnie zaczynam rozumieć potęgę Orientu. Chyba nie ma nikogo, kogo by ten monument, ta piękność, doskonałość formy, te mozaiki nie powalił. Wychodzę po długiej chwili i niemal biegiem idę do Muzeum Haghia Sophia, miejsca, które zachwycie każdego lubiącego zabytki. Multimedialna prezentacja historii tego najważniejszego meczetu, jego dzieje, dzieje Imperium Osmańskiego…. Kolorowy i nie tylko zawrót głowy.
Pora na kolejny – tym razem Nowy – też czynny meczet, leżący w newralgicznym punkcie miasta, bo przy moście Galata i przy wejściu na Bazar Francuski, czyli Bazar Przypraw. Najlepiej przyjść tu po zmierzchu i patrzeć, jak on się rozświetla. Jak zaraz za nim widać wspaniały meczet Sulejmana Wspaniałego, tego, którego dzieje i dzieje jego najbardziej ukochanej żony, sułtanki Hurrem czyli branki Aleksandry Lisowskiej w Polsce rozsławionych przez serial Wspaniałe Stulecie. I zaczyna się magia…
Za dnia idę do tego meczetu. I znów – chustka na głowę, buty do woreczka, zachwyt pustką. Tuż obok grobowiec Sulejmana i Hurrem…
No i jeszcze tylko wyprawa do meczetu Recepa Tayyipa Erdoğana. Leży na azjatyckim brzegu, zatem muszę się przeprawić przez Bosfor. To najnowszy, największy meczet Stambułu, taki turecki Licheń w wymiarze, bo widać go niemal z każdego miejsca tego zachwycającego miasta, ale utrzymany w klasycznym stylu. Tu absolutna nowoczesność przenika się z tradycją. A z tarasów przed meczetem rozciąga się wspaniały widok na miasto i Bosfor. I dokładnie widać, że co kawałek to minaret i kopułka meczetu.
Pierwszy krok w Stambule uczyniony. Znów siedzę w pokoju, słucham muezzinów, piję herbatę i planuję kolejny klucz do miasta.
Renata Ochwat
Warto wiedzieć:
Błękitny Meczet, Nowy, Sulejmana Wspaniałego, Recepa Tayyipa Erdoğana, a w końcu Hagia Sophia – i już wiadomo, jesteśmy w Stambule. Jedno z najbardziej fascynujących miast świata wabi i przytrzymuje.