2025-11-23, Na szlaku
Szachulec, wszędzie szachulec. Miłośnicy domów ryglowych, zwanych inaczej domkami w kratkę, powinni pojechać do Wolfenbüttel w Dolnej Saksonii. Zwłaszcza ci, których urzekają budynki z historia sięgającą połowy tysiąclecia.
Małe Wolfenbüttel zauroczy każdego, kto lubi zaułki, domki w kratkę, niebanalną historię, niezwykłe miejsca. Miasteczko, dziś niemal przedmieście Brunszwiku, ma klimat prosto z bajki.
Kiedy tylko wjeżdża się do miasteczka, od razu pojawiają się słynne domki w kratkę, czyli zabudowa ryglowa. I to nawet nowe domy, stawiane niedawno, zbudowane zostały w tym stylu. A im bliżej centrum tym takich domków więcej. Wolfenbütel to całe ulice właśnie takich domów. Można godzinami chodzić po uliczkach, przyglądać się starym budynkom i odkrywać piękne szczegóły. Bo a to krzywa belka idzie przez całą fasadę, a to małe okienka maja śliczne obramowania, a to jakieś inne detale przykuwają uwagę. Poza tym domy są bajecznie kolorowe, mają pięknie zdobione drzwi wejściowe – jeden ze znaków firmowych miasteczka.
Mało tego, jest kilka lokali – piekarnio-śniadaniowni czy restauracji, które mają zachowane autentyczne sprzed setek lat wnętrza, które zachwycają niskimi, belkowanymi sufitami. Nic, tylko podziwiać.
Podczas zwiedzania nie można – zwyczajnie się nie da – ominąć placu zamkowego. To spora przestrzeń, gdzie dominującym budynkiem jest pyszny pałac. Bowiem do 1754 roku właśnie Wolfenbüttel było siedzibą Welfów brunszwickich tu miała swoją główną siedzibę. Przeniesiono ją do Brunszwiku właśnie po 1754 roku. Dziś zamek – spora budowla łącząca w sobie kilka stylów architektonicznych, otoczona mokrą (!) fosą mieści w sobie muzeum miejskie oraz szkołę. I tu uwaga, lepiej trzymać się tylko strony muzealnej, bo jak się przejdzie na stronę szkolną, to można spotkać się z nieprzyjemnymi uwagami w stylu – wynocha.
Plac z drugiej strony zamyka dawna zbrojownia, dziś Akademia Artystyczna. Naprzeciw niej stoi niewielki kremowy budynek, dziś muzeum słynnego niemieckiego dramaturga i poety doby oświecenia Gottholda Ephraima Lessinga. Bo to właśnie on był jednym z najsłynniejszych bibliotekarzy w najsłynniejszej niemieckiej bibliotece – Bibliotece im. Księcia Augusta (Herzog August Bibliothek).
To jedna z najstarszych, jeśli nie najstarsza biblioteka niemiecka z imponującym zbiorami starodruków, rękopisów, inkunabułów, rzadkości wielkich. To niewielki klasycystyczny budynek, dziś niestety niedostępny turystom. Podziwiać można jedynie zewnątrz.
Tuż obok Biblioteki znajduje się urokliwy zakątek – Mała Wenecja. Domy schodzą do samego kanału rzeki Oker i rzeczywiście wygląda to jak mała Wenecja. Uroku dodają dwa mostki, niestety obwieszone kłódkami.
Z Małej Wenecji trzeba przejść do kościoła miejskiego – imponującej budowli z szarego kamienia łączącego w sobie style gotyku, renesansu, baroku. Samo przyglądanie się pysznej fasadzie jest zajęciem na dłuższą chwilę.
Potem trzeba przejść na uliczkę za kościołem a przed szarą nowoczesna bryłą Spaarkasse i przejść się nią do surowego, neogotyckiego kościoła katolickiego. Warto i trzeba, bo to gotowa dekoracja do jakiegoś filmu, który mógłby opowiadać historię z XVII wieku.
Wolfenbüttel zaurocza i przytrzymuje. Warunek jeden – trzeba lubić małe, krzywe domki w kratkę i wielką historię.
Renata Ochwat
Zdjęcia: Monika Kowalska
Warto wiedzieć:
Szachulec, wszędzie szachulec. Miłośnicy domów ryglowych, zwanych inaczej domkami w kratkę, powinni pojechać do Wolfenbüttel w Dolnej Saksonii. Zwłaszcza ci, których urzekają budynki z historia sięgającą połowy tysiąclecia.