2016-07-19, Na szlaku
Sprawcą opowieści o Drakuli jest irlandzki autor książek grozy Bram Stoker.
W 1897 r. ukazała się jego powieść grozy pt. Dracula, której bohaterem uczynił transylwańskiego hrabiego. Akcję książki Irlandczyk umieścił w Siedmiogrodzie, zwanym także Transylwanią. Bohater zaś to władca Wołoszczyzny Wład III Palownik, słynący z brutalności wobec poddanych, ale i znakomity zarządca. Dlaczego akurat jego wybrał na bohatera swojej opowieści o krwiopijcach? Odpowiedzi na to pytanie nie znalazłem w dostępnych mi źródłach. Podaje się, że jego ojciec Wład II bronił chrześcijaństwa przed Zakonem Smoka i wtedy otrzymał przydomek Draco, co znaczy smok. Został on przekształcony w Dracula, a to znaczy diabeł. Jego syn Wład III miał przydomek Syn Diabła, czyli Drakula. Jako hospodar wołoski żył w drugiej połowie XV wieku. Nie był spokojnym zarządcą Wołoszczyzny, o czym świadczą jego konflikty, np. z bojarami czy kupcami. Kto stawał przeciw niemu, tego kazał nabić na pal, stąd drugi przydomek Palownik. Być może to spowodowało, że jeszcze za jego życia zaczęły się ukazywać pamflety o Władzie III jako krwawym hospodarze. Książki drukowano głównie w Niemczech i prawdopodobnie stamtąd trafiły do Irlandii. Prosty lud na cztery wieki zapomniał o Palowniku – Drakuli. Przypomniał o nim dopiero Bram Stoker.
Prawdziwy zamek Włada III znajdował się w Poenari, niedaleko dzisiejszej Drogi Transfogaraskiej. Dziś jest w ruinie i niewielu przyjezdnych go zwiedza, tym bardziej że do budowli prowadzi blisko półtora tysiąca schodów. Przyjezdni walą do Branu, jakieś 40 km od Braszowa. Tam też jest średniowieczny zamek, przez przewodniki dla zagranicznych turystów nazywany zamkiem Drakuli. Od razu zaznaczam, że zamek w Branie nie ma nic wspólnego z Władem III Palownikiem. Być może hospodar Wołoszczyzny tam ucztował, ale kroniki o tym milczą. Podobno sprawcą tego, że zamek w Branie rumuńscy autorzy przewodników dla turystów zaczęli przedstawiać jako zamek Drakuli, był Geniusz Karpat, Słońce Karpat, Światło Dacji, Gwiazda Bałkanów, Jutrzenka Wszystkich Rumunów, Zwiastun Wiosny Rumunów, Gwiazda Przewodnia, Nadzieja Ludu Rumuńskiego, Słoneczny Brylant Rumunów, Granitowy Drogowskaz Promiennej Przyszłości, Wielki Sokół Górski, Błękitny Orzeł Karpacki, Świetlisty Diadem Rumunii. jak nazywano obalone i rozstrzelanego w 1989 r. Nicolae Ceaușescu. W rzeczywistości zamek w Branie od 1920 r. był jedną z trzech letnich rezydencji królowej Rumunii, Marii, żony Ferdynanda I. Po abdykacji króla Michała I w 1946 r. został przejęty przez rumuński rząd i stał opuszczony bez gospodarza i planu, co w nim urządzić. W 1956 r. doszło do remontu budowli, którą zamieniono na muzeum. W 2006 r. zamek wrócił do spadkobiercy ostatniej właścicielki, Dominika Habsburga, a ten postanowił go sprzedać, ale kupiec się nie znalazł. Jest więc zamek nadal muzeum. Kiepskim, nieciekawym, wręcz nudnym. Zgromadzone w nim przedmioty, głównie meble, ani nie są z jednej epoki, ani nie prezentują się tak, jak zapewne zostały wykonane. A może i nawet w zamku znalazły się nie wtedy, kiedy bywała w nim królowa Maria.
Przez podzamcze nie można spokojnie przejść. Tyle kramów, tyle handlarzy, tyle badziewia. Gdyby jednak przyjezdny chciał kupić coś z Drakulą, np. T-szirt, nic z tego. Może kupić bransoletkę ze znakami zodiaku, wisiorek z ratuszem w Braszowie, kubek z flagą rumuńską, jakieś szkaradeństwa, które nie wiadomo co przedstawiają.
tekst i zdjęcia
Alfred Siatecki
W 1918 r., mieszkańcy Braszowa podarowali zamek królowej Marii, żonie króla Rumunii Ferdynanda I. To, co widać na zdjęciach, znajduje się w zamku, ale niewiele ma wspólnego z wyposażeniem zamku w czasach, kiedy królowa ze swoim orszakiem przyjeżdżała do Branu na letni wypoczynek.
Po raz pierwszy od lat województwo lubuskie pokazało się w ITB, największych targach turystycznych w Europie. Na ten czas do Berlina zjechał się cały świat.