Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Urok zaułków i barokowych pałaców

2014-09-25, Na szlaku

A jak się zajrzy w obojętnie który zaułek, to zachwyt rośnie. I można się tak snuć i snuć, i choć się jest w samym sercu turystycznej Pragi, można znaleźć fantastyczną niedrogą knajpkę z tradycyjnym knedlem na obiad.

medium_news_header_8897.jpg

Mala Strana to jedna z czterech najpopularniejszych dzielnic czeskiej Pragi. Jedno z jej serc turystycznych,  równie często odwiedzana, jak Hradczany, Nowe i Stare Miasto oraz Vyšehrad. I trudno się dziwić, bo uroda tego miejsca poraża. Turystów wabią setki gospód i gospodek, urokliwe sklepy z pamiątkami, starymi książkami i milionem różnych innych dziwnych rzeczy. I co budynek, to osobna historia.

Najlepiej od Hradczan

Na Malą Stranę można się wybrać w dwojaki sposób. Przez Most Karola i od Malostranskiego Namesti pójść ulicą Nerudovą do góry, albo też wjechać starą kolejką linową na wzgórze Petřin. Obowiązuje bilet komunikacji miejskiej, który kosztuje 24 korony. I to jest moja ulubiona opcja, bo z kolejki rozciąga się cudny widok na Pragę z majestatyczną katedrą św. Wita.

Na wzgórzu porażają urokiem słynne ogrody Petřinskie. Tu stoi replika starej praskiej bramy z Gabinetem Luster, czyli wielką atrakcją dla najmłodszych. Tu także jest praska Wieża Eiffla, jeden z najbardziej znanych punktów widokowych na stolicę nad Wełtawą. To tu poznajemy najbardziej znanego Czecha na świecie, czyli Jará Cimrmana. To autor wszystkich najbardziej doniosłych wynalazków na świecie, jak żarówka, biustonosz, telefon, w tym między innymi takiej a nie innej konstrukcji wieży Eifla. No niestety, Jará miał ten problem, że zawsze ktoś go w opatentowaniu wynalazku wyprzedził. O tym, że jest to najbardziej znany Czech zdecydowali sami mieszkańcy państwa nad Wełtawą i Łabą. Problem polega jednak na tym, że… Jará to postać fikcyjna wymyślona przez Jiříego Šebánka, Ladislava Smoljaka i Zdenka Svěráka, czyli tutejszy Latający Cyrk Monty Phytona. No i właśnie osoba Jary Cimrmana najlepiej świadczy o poczuciu humoru Czechów. Ale Jará ma swój pomnik i jest ważną osobą dla Czechów. I właściwie na każdym kroku można spotkać różne wynalazki Jary…

Idziemy w kierunku Hradczan i Zamku Praskiego, aby przy głównej bramie do zamku znów popodziwiać panoramę miasta. Tu skręcamy w prawo i po chwili już jesteśmy na Nerudovej.

Pałace, pałacyki, ambasady i skrzypeczki trzy

Zabudowana cudnej urody uliczka ostro idzie w dół. I tu już absolutny zachwyt. Bo pałace i pałacyki z XVII i XVIII wieku, jakie gęsto stoją, oszałamiają. Urodą detalu, mnóstwem gospód i gospodek. To właśnie tu na piwo się wymykał z Czeskiego Zamku prezydent, to do knajpek zaglądał Karel Čapek. To przy tej ulicy mieszkał Jan Neruda, autor ślicznych i słynnych Opowiadań ze Starej Pragi. Dość dodać, że właśnie pod urokiem tych opowiadań był słynny chilijski poeta Pablo Neruda, właściwie Ricardo Eliecer Neftalí Reyes Besualto, który przybrał swój przydomek od czeskiego pisarza właśnie i już jako Pablo Neruda otrzymał literacką Nagrodę Nobla oraz pod takim imieniem i nazwiskiem jest znany na całym świecie.

Kiedyś mieszkała tu czeska szlachta i magnateria, dziś głównie mieszczą się tu ambasady i dlatego Mala Strana nazywana jest dzielnicą ambasad albo małym światem.

Tu warto zwracać uwagę na plafony nad wejściami do budynków, bo można zobaczyć zielonego raka, złoty klucz czy trzy skrzypeczki. No i tu można się przekonać o dziwie, jaki tylko w Czechach, w ich starych miastach można spotkać. A jest to podwójna numeracja budynków. Na czerwonych tabliczkach są historyczne numery, czyli nadawane kolejnym budynkom w czasie ich powstania. Na niebieskich jest aktualna katastralna numeracja. Można się pogubić, bo Czesi lubią żarty i mogą wysłać pod stary, historyczny adres. A wtedy człowiek się mocno po starych dzielnicach nalata, zanim znajdzie szukane miejsce.

W połowie Nerudovej warto na chwilę przystanąć przy ambasadzie Włoch. Portal główny ozdabiają dwa majestatyczne orły. Zdaniem historyków sztuki to absolutne arcydzieło dojrzałego baroku. To pałac rodu Thun-Hohensteinów zaprojektowany przez wybitnego barokowego architekta Jana Blažeja Santiniego. Idealnie naprzeciwko mieści się ambasada Rumunii w pałacu należącym niegdyś do Mortzinów i też zaprojektowana przez Santiniego. Mieści się ona w pałacu pod Murzynami. Nazwa pochodzi stąd, że przy wejściu są dwa posągi Murzynów. To jedna z najbardziej ozdobnych fasad. Oba budynki mają status zabytków narodowych i są pieczołowicie pielęgnowane.

Do kościoła św. Mikołaja

I tak wolno sobie idąc cudną Nerudową, dochodzimy do Malostranskiego Namesti. Od razu rzuca się w oczy majestatyczna sylwetka kościoła, cudo barokowej architektury. Za wejście do wnętrza się płaci, zwykły bilet kosztuje 70 koron, emeryci i młodzież płacą 50 koron, guides, czyli przewodnicy też mają zniżkę, a osoby niepełnosprawne wchodzą za darmo. I warto wydać ten pieniądz, bo wnętrze kryje same cuda, od przepięknych organów, przez malowidła magiczne, na cudzie nad cuda kończąc, czyli przepięknej kazalnicy. Już tylko dla niej warto tam wejść.

Dziś kościół pełni rolę sali koncertowej, w której wykonywana jest głównie muzyka narodowa czeska oraz innych kompozytorów doby baroku. Afisz przyprawi o zawrót głowy każdego melomana. Mnie zawsze.

Po wyjściu z kościoła warto się przyjrzeć placowi. Bo obok świątyni stoją Domy Profesorskie, w których niegdyś mieszkali profesorowie Karolinum, czyli słynnego najstarszego uniwersytetu w Europie Środkowej. Lista znanych absolwentów i profesorów tej uczelni to tomiszcze zapisane maczkiem i liczące kilkaset stron. Od razu widać też kolumnę morową św. Trójcy. Wzniesiona została w roku 1715 na pamiątkę zarazy morowej, jaka nawiedziła Pragę w 1713 r. Zresztą co dom, to zabytek i z bogatą historią.

Tu warto zrobić sobie przerwę i w okolicznych uliczkach poszukać gospody. Ja polecam taką małą, chłodną Pod Trzema Złotymi Trójkami. Trafić prosto. Jak się wyjdzie z kościoła, to skręcamy w prawo, przekraczamy ulicę z tramwajem, idziemy jakieś 200 metrów i po chwili jest. W gospodzie karta jest po czesku i angielsku. Polecam knedlika z wołowiną w aromatycznym gęstym sosie i do tego kufelek dobrego lokalnego piwa. Wydatek – 180 koron. Ale zwyczajowo daje się napiwek, więc dla równego rachunku wynosi 200 koron.

Na samym placu, to jest na Malostranskim Namesti jest Starbucks, ale fajnie ukryty, a tu można się napić dobrej kawy i dawaj dalej zwiedzać.

Do Bambini di Praga i Kampy

Z Malostranskiego Namesti kierujemy się w ulicę w prawo, po to, aby doprowadziła nas do Kościoła Matki Bożej Zwycięskiej. Tu mieści się słynna figurka Bambini di Praga, czyli Pražské Jezulátko. To maleńka, bo licząca 45 cm woskowa figurka łaskami i cudami słynąca. Pochodzi z Hiszpanii. Legenda głosi, że powstała z inicjatywy pewnego mnicha, któremu Dzieciątko Jezus ukazało się właśnie w takiej postaci. Rzeźba przybyła do Pragi dzięki hiszpańskiej księżnej Marii Manrique de Lara, której losy splotły się z Czechami poprzez małżeństwo. Jej owdowiała córka podarowała później figurę klasztorowi karmelitów bosych przy kościele Matki Bożej Zwycięskiej. To zwykle zatłoczony kościół, gdzie odbywają się msze w językach narodowych pielgrzymów. I jest to wyjątek w silnie zsekularyzowanych Czechach, gdzie do wyznawania jakiejkolwiek religii przyznaje się około 40 procent społeczeństwa, a jak podają jeszcze inne statystyki, jest ich znacznie mniej.

Z kościoła idziemy znów w kierunku Malostranskiego Namesti, aby po chwilce odbić w prawo, w małą uliczkę. I tu już nie ma tłumów. Ale po chwili przekraczamy potok Čertowka, czyli Czarcia Rzeczka, w istocie kanał Wełtawy i już jesteśmy na Kampie, czyli praskiej Wenecji. I tu nas przyciąga ściana Johna Lennona, miejsce, magiczne. Bo właśnie tu po feralnym zamachu na Johna Lennona 8 grudnia 1980 r. w Dakota Building w Nowym Jorku pojawiły się pierwsze graffiti wyrażające żal i smutek. To tu przez lata komuny opozycja wypisywała różne wolnościowe teksty. A dziś można spotkać ulicznych grajków wykonujących piosenki Lennona. Warto wrzucić im do futerału kilka koron. Po drodze mijamy charakterystyczny czerwony budynek, to dawny hotel, w którym zwykle mieszkał Wolfgang Amadeusz Mozart.

Prosta droga prowadzi nad do Mostu Karola. Po drodze można jeszcze zobaczyć cudną gospodę im. Lenonna, na płocie innej wiszą miliony kłódeczek szczęścia. No i Most. Jeden z najbardziej rozpoznawanych zabytków Pragi. Stary kamienny zabytek z figurami świętych, w tym ze św. Janem Nepomucenem. Przez 400 lat Most Karola był  jedyna przeprawą na lewą stronę Wełtawy. Zwykle to mocno zatłoczone miejsce. I uwaga na torby i torebki, bo można się bardzo łatwo pozbyć pieniędzy. Kieszonkowcy nie śpią.

Dość przypomnieć, że kiedy w 1997 roku przez naszą część Europy przetaczała się Powódź Tysiąclecia, to całe Czechy, ale i fani w Polsce, z niepokojem w sercach oglądali,  jak Wełtawa wznosi się coraz wyżej. I chyba tylko dzięki św. Janowi Nepomucenowi rzeka zatrzymała się 40 cm od platformy mostu. Praga i czechofile odetchnęli z ulgą. Zabytek ocalał.

Pisząca te słowa plątała się po Malej Stranie i nic nie gadała, bo zachwyt odebrał jej głos. Nie pierwszy zresztą raz w czeskiej stolicy i daj Boże oraz św. Janie Nepomoucenie, nie ostatni.

Renata Ochwat

0.mala.JPG
1.mala1.JPG
2.mala10.JPG
3.mala2.JPG
4.mala4.JPG
5.mala5.JPG
6.mala7.JPG
7.mala8.JPG
8.mala9.JPG
0
012345678

Warto wiedzieć

Piwo Czesi piją, aby wspomagało trawienie, bo tradycyjna czeska kuchnia raczej nie zna warzyw. Kuchnia naszych sąsiadów z południa, to knedle, głównie bułczane albo takie, jak nasze (rzadziej), do tego mięso i z rzadka zasmażana kapusta. Do stałego zestawu tradycyjnych potraw można zaliczyć rosół z warzywami i kiełbasą, sery smażone oraz wiele słodyczy. Od jakiegoś czasu w gospodach są też jarskie dania, więc i wege znajdą coś dla siebie.

Warto też wiedzieć, że bardzo często w lokalnym pieczywie można poczuć smak kminku. Ma on takie samo znaczenie, jak piwo. Mnie czeskie jedzenie smakuje, ale zwykle w gospodzie danie jest na tyle duże, że nie daję rady zjeść wszystkiego. A to nie uchodzi, dlatego też z reguły przepraszam kelnerów, proszę o przekazanie kucharzowi, że było super i zostawiam malutki napiwek. Bracia Czesi zaskoczyli mnie pozytywnie podejściem do nas Polaków, bo poprzednio było różnie, więc tym bardziej należy tak sobie zaplanować wizytę w Złotej Pradze, aby był czas na relaks w gospodzie. To powinien być taki punkt wycieczki, jak Czeski Zamek, Zlata Uliczka, Mala Strana i inne obowiązkowe punkty programu.

Czesi swoje knajpki i knajpeczki nazywają gospodami. Restauracje mieszczą się w sieciowych hotelach i są na tyle drogie, że nigdy tam nie byłam. Ale i po co, skoro czeskie gospodki są urokliwe.

Oczywiście w Czechach nie brakuje znanych i u nas sieciówek, jak McDonlad’s, KFC czy innych. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x