2014-11-27, Czytaj ze mną
Trzy długie lata minęły, od kiedy Gąsior dał nam poprzednią swoją książkę. Dużo, bardzo dużo, bo poprzednio tomy jego wierszy ukazywały się niemal co roku. Najnowszy pod tytułem „Bliżej” jest ósmym w tej kolekcji. A wszystkie podpisane są „Gąsior”, choć na końcu mamy zdjęcie i krótki biogram autora z jego pełnym nazwiskiem – Jerzy Gąsiorek.
Znany w Gorzowie – i nie tylko – plastyk jest także autorem wierszy i członkiem Związku Literatów Polskich. Jego tomiki od początku mają jednakową szatę graficzną: wydłużony format, szarą okładkę tylko z tytułem i pseudonimem autora, bez żadnych ozdób, przeważnie około 100 stron, a na każdej stronie jeden wiersz (czasami, gdy dłuższy na dwóch). Nie ma żadnych rozdziałów, autor nie układa swoich wierszy według wymyślonego planu, lecz po prostu prezentuje jeden za drugim. Tematy ich są różne, zależą od codziennych zajęć, pory roku, miejsca pobytu autora, zdarzeń zewnętrznych, nawet polityki. Są jak pamiętnik lub notatki zapisywane z dnia na dzień. Przyznaję: przy pierwszych tomikach zarzucałam Gąsiorkowi bałagan tematyczny, chciałam, aby świadomie komponował tomik. A on nie, on pisze pamiętnik liryczny. I już się zgadzam, już nawet jestem ciekawa, w jaki świat autor przeniesie mnie w następnym wierszu.
W ostatnim tomie „Bliżej” najwięcej jest wierszy zrodzonych w Santoku, gdzie Jerzy Gąsiorek ma zabytkową wieżę, a w niej pracownię i kolekcję swoich niezwykłych prac plastycznych tworzonych z odpadów drewna i innych resztek, które akurat pod ręką. Ale nie te prace (rzeźby) są tematem utworów, a przede wszystkim oglądana z wysoka santocka przyroda.
W blejtramie okna
świt maluje pejzaż
tonuje obłoki
na podkładzie nieba
wciąż coś poprawia zmienia
domalowuje cienie
teraz szare kreski – gęsi
co rozkrzyczane
na łowiska lecą
znów wyłania się błękit
i biel obłoków wyolbrzymia
natura – genialny pejzażysta
Jerzy Gąsiorek jest także znanym cyklistą, od kilku lat przemierza świat na rowerze. Na pewno doznaje wtedy wielu wrażeń. Po duchowe przeżycia pojechał na szlak św. Jakuba aż do Santiago de Compostela, ale w tomiku znalazły się tylko cztery wiersze tą wyprawą inspirowane. Są trzy z Drohobycza związane z osobą Brunona Schulza, jeden z Rumunii. W sumie tylko osiem śladów zagranicznych peregrynacji. Wszystkie inne wiersze powstały z polskich przemyśleń i polskich pejzaży.
A przemyślenia wynikają przede wszystkim z wieku autora, który skończył już 73 lata, uważa siebie za starego, któremu niewiele się należy. Coraz częściej spogląda do tego lepszego ze światów, coraz częściej zwraca się do Boga z podziękowaniem za ciekawe życie, z pytaniem, co dalej, a także z tym najważniejszym, które dominowało w poprzednich tomach: dlaczego wokół jest tyle zła i nieszczęść, dlaczego ludzie sobie sami wyrządzają tyle krzywd i dlaczego pojedynczy człowiek nie ma żadnego na to wpływu.
Swój obecny stan ducha Jerzy Gąsiorek najbardziej dobitnie przedstawił w wierszu bez tytułu:
„Lepiej zużywać się niż rdzewieć”
to moja dewiza życiowa
od lat wieku
stąd moje liczne fascynacje
wędrówki przez pola i miasta
by zmysły nasycić
pięknem przyrody i architektury
eskapady rowerowe
do krajów wielu
ileż tam się dzieje!
moje malowanie Santoka
struganie „gąsiorów”
czytanie i nieudolne pisanie
by wiele w pamięci zachować
o dziwo unikam człowieka
którego bardziej niż kiedyś
się boję
Na zakończenie proponuję wiersz, który mnie zachwycił swoją lapidarnością. Jest to liryk miłosny – forma i tematyka bardzo rzadko pojawiająca się w całej twórczości Gąsiora. Wiersz szalenie młodzieńczy, wręcz stojący w sprzeczności z wyważonymi refleksjami doświadczonego życiem autora.
Niedziela – Ty
poniedziałek – Ty
wtorek – Ty
środa – Ty
chyba jestem zakochany
***
Gąsior, „Bliżej”, oprac. Jerzy Gąsiorek, wydawca: Drukarnia „Sonar”, s. 86. W wydaniu tomiku pomogła (jak zwykle) Fundacja Ochrony Przyrody i Dóbr Historycznych Ziemi Santockiej. Tomik dostałam osobiście od autora z dedykacją.
Dziękuję. Chyba tylko autor jest dystrybutorem swoich książek.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.