2016-01-03, Czytaj ze mną
Maria Borcz debiutowała późno, ale od 2007 roku wydała już dziewięć książek. Często autorzy najpierw noszą w sobie, a może nawet piszą długo skrywane wiersze, ale gdy już się ujawnią, pokazują całą paletę przemyśleń i form literackich.
Maria Borcz rozpoczynała od wierszy tzw. lekkich, lubiła dowcip, mocno osadzona w realiach opowiadała o emocjach i stanach duchowych raczej jednoznacznych. Ważny w jej dorobku był tomik „Bidul”, w którym pokazała dzieci samotne, pozbawione miłości i rodzinnego ciepła. W kolejnych rozszerzała krąg obserwacji i przemyśleń.
Jej ostatni tomik wierszy z tytułem „Zabłąkani we mgle” traktuje o miejscu i funkcji miłości w życiu człowieka. Leszek Żuliński w posłowiu napisał: „Maria mocno odbiła się od ziemi, jest mniej konkretna i rzeczowa niż lubiła bywać. Jej metaforyzacja doznań i emocji jakby otrzymała większe skrzydła. I to sporej urody”.
To nie są wiersze o szczęściu w miłości. To rozważania jak miłość lub jej brak modeluje życie człowieka. W programowym wierszu, choć bez tytułu, pyta słowami księdza Józefa Tischnera: „Jak kochać, jeśli nie jesteśmy wolni; jakże mamy być wolni, kiedy nie kochamy”? (s.27).
Tęsknota za miłością jest immanentnie wpisana w duchowość każdego człowieka. W kolejnych wierszach Maria Borcz pokazuje jak czekają na nią jedenastolatek, potem piętnasto-, szesnasto- i siedemnastolatka. Im bardziej dorastamy, osacza nas rozum, wiedza, egoizm innych ludzi i mnóstwo banalnych codziennych spraw, które ranią lub tylko rozmywają, banalizują miłość. Najtrudniej, gdy ktoś ją udaje. Jak w wierszu bez tytułu:
Poranione uczucia
schronili w instytucji małżeńskiej
jak w zamrażarce
zbryleni sercolodem
na pozór bliscy
a jakże dla siebie okrutni (s. 35).
x
Albo inna wersja egoizmu:
Stanął na ślubnym kobiercu
lecz wcześniej nie rozwiódł się z sobą
teraz żyjemy w trójkącie
on
on
i ja (s.29).
x
Tytułowe „Zabłąkanie we mgle” to właśnie manowce miłości. Wiele tu wierszy gorzkich, czasami wyrastających z własnych doznań autorki, ale częściej są to prawdy uniwersalne. Miłość, ach miłość… A potem jest codzienność, w której:
Moje dni
jak rozerwane korale rozsypują się po kątach (s. 44).
x
I konkluzja najważniejsza: „czas nas uczy pokory” (s. 44).
Ale jest w tym tomie jeden wiersz dla mnie niezwykły, bo o miłości trwającej aż do dni ostatnich. Oto on w całości:
To nic
że oddycha tylko respirator
najważniejsze jest niewidoczne
x
opuściła już ciało
ale ty mów do niej
x
zna język miłości
potężniejszy od śmierci
ponadczasowy kod
x
słyszysz
ona teraz mówi
poprzez twoje myśli
x
***
Maria Borcz, „Zabłąkani we mgle”, wyd. Związek Literatów Polskich Oddział w Gorzowie Wlkp., Biblioteka Pegaza Lubuskiego nr 74, 52 s.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.