2016-02-24, Czytaj ze mną
W atmosferze dyskusji o przeszłości Lecha Wałęsy czytam książkę o dwóch kolegach: jednego złamało SB, drugi był synem działacza podziemia.
Jest rok 1979, chłopcy właśnie zrobili maturę. Tak rozpoczyna się mini powieść Artura Wodarskiego „Rzeka przemienienia”.
*
Artur Wodarski mieszka we wsi Wyszanowo koło Międzyrzecza. Za pierwszy tom wierszy pt. „Chrząszczenie” dostał nagrodę Wawrzynu Lubuskiego za najlepszy debiut (2012). W kolejnych latach wydał dwa tomy wierszy: „Moje wiersze zeszły na psy” (2013) i „Wszystkie wiersze mają się dobrze” (2015), oba w krakowskim wydawnictwie „Miniatura”. O żadnym z tych tomików jeszcze nie pisałam. Dotarła do mnie natomiast jego pierwsza książka prozatorska – właśnie „Rzeka przemienienia” wydana przez Fundację Elbląg w Elblągu. W notce biograficznej Artur Wodarski podaje, że z pochodzenia jest „krzyżakiem”, urodził się bowiem w Malborku, a w Elblągu spędził dzieciństwo i młodość, tam zrobił maturę. Jak się zaplątał w nasze strony, nie wiem.
Natomiast Fundacja Elbląg od 2002 roku ogłasza konkurs na Elbląski Rękopis Roku, najlepszą zgłoszoną książkę nagradza (2000 zł) i opłaca koszty druku. Trzeba zaznaczyć, że nie w każdym roku wyłaniano zwycięzcę, co świadczy o wysokich oczekiwaniach jury. W 2014 roku za najlepszą uznano właśnie propozycję Artura Wodarskiego i książkę wydano w 2015 roku.
*
Krzysztof zrobił maturę w 1979 roku. Sukces świętował tak upojnie, że w zamroczeniu popełnił czyn bardzo niedobry. Dwaj funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa postawili mu warunek: albo będziesz z nami współpracował, albo idziesz do więzienia. Podpisał lojalkę. Dostał kawalerkę, przyjęto go na studia, nawet przyznano miejsce w akademiku i stypendium.
Michał wychowywał się sam, bo jego ojciec albo gdzieś działał, albo siedział w więzieniu. Od najmłodszych lat ojciec kojarzył mu się wyłącznie z rewizjami przeprowadzanymi w ich domu przez SB. Gdy Michał robił maturę jego matka już nie żyła, a ojca ciągle nie było. Nienawidził go.
Ojciec Michała miał wygłosić wykład na uczelni, a Krzysztof dostał polecenie napisania informacji o tym zdarzeniu. Odważny opozycjonista zaimponował chłopakowi. Z jednej strony bardzo chciał się do niego zbliżyć, zyskać jego sympatię i poznać jego świat, a z drugiej za twarz trzymali go SB-cy wymagając coraz to nowych donosów, pojąc wódką i grożąc rozlicznymi represjami. Dochodzi nawet do tego, że on, Tajny Współpracownik, został dotkliwie pobity. Okropna scena.
Tymczasem Michał coraz bardziej przekonuje się, że ojciec walczy o dobrą sprawę, że to jedyna droga. Ojciec mu imponuje, choć sam do czynnej walki długo się nie włącza. Poznaje Krzysztofa, podziwia jego pełną aprobatę tego, co robi Ojciec. Ojciec zabiera Krzysztofa na strajk do stoczni w Gdańsku. Michał zazdrości, że Ojciec wybrał kolegę, a nie jego. Michała SB-cy też bardzo pobili.
*
Narracja w powieści prowadzona jest w pierwszej osobie. Przyznam, że do pewnego czasu miałam kłopot z rozróżnieniem, kto teraz mówi. Potem było to już jasne. Ale taki zabieg, aby czytelnik choćby częściowo miesza postawy obu bohaterów, uznaję za bardzo celny. Nikt od początku do końca nie jest ani czarny, ani biały. I nie widomo, jaką drogę wybierze.
*
Jest też dziewczyna. Kochają ją obaj chłopcy, ale ona wybiera Michała i pierwsza podejrzewa, że to Krzysztof jest konfidentem.
Potem stan wojenny i kolejne rozterki, jak postąpić. Obaj dostają bilet w jedną stronę, z tym że jeden chce, a drugi musi. Który sam wybiera wolność, a który z nakazu, to dla czytelnika zaskoczenie. Po latach obaj ostatecznie wrócili do kraju, ale teraz wszystko ich różni. Jednak żaden z nich nie jest zwycięzcą.
Przedstawiłam tu zaledwie schemat dwóch losów, nawet pomijając (świadomie) punkty zwrotne tej opowieści.
*
Czytałam tę książkę słuchając informacji o dokumentach podpisywanych przez Lecha Wałęsę. Wyobrażałam sobie, że to nie nad Krzysztofem, a nad Lechem Wałęsą wydzierają się pijani SB-cy, żądając coraz to nowych informacji. Krzysztof nie umiał się z tego wyzwolić. Lech Wałęsa – jeśli współpracował – to miał siłę, aby zakończyć ten etap. W warunkach, jakie przedstawione są w tej książce, wymagało to niezwykłej siły woli i charakteru. Więc nawet jeśli, to tym większy mój podziw dla Lecha Wałęsy.
Obaj bohaterowie książki Artura Wodarskiego urodzili się w 1963 roku. W tym samym co autor.
***
Artur Wodarski, „Rzeka przemienienia”, wydawca Fundacja Elbląg, Elbląg 2015, 81 s. Korzystałam z egzemplarza przesłanego przez autora do gorzowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Zainteresowanych odsyłam na stronę internetową www.fundacja.elbląg.pl
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.