2016-04-09, Czytaj ze mną
Opowiem dziś o świecie dalekim, ale w jakimś sensie nam, na północy Lubuskiego, bliskim. Opowiem o poezji łemkowskiego poety Władysława Grabana, którego losy ściśle łączą się ze Strzelcami Krajeńskimi. A było to tak.
z
Łemkowie to grupa etniczna żyjąca w Beskidzie Niskim, w okolicach Krynicy i w Bieszczadach. W 1947 roku ci mieszkańcy gór zostali karnie przesiedleni na ziemie zachodnie, także do nizinnego powiatu wtedy strzelecko-krajeńskiego. Rodzice Władysława Grabana wówczas też musieli opuścić rodzinne strony i żyć w obcym im kulturowo krajobrazie, na nizinach koło Wrocławia. Tam w 1955 roku urodził się Władysław. Miał siedem lat, gdy jego rodzice już mogli powrócić w swoje strony, czyli w okolice Krynicy. Natychmiast skorzystali ze złagodzenia wcześniejszych sankcji. Chłopca wychowanego w PGR-owskiej wiosce zachwyciły widoki gór i lasów. Choć nie tam się urodził, właśnie Beskid Niski uznał za swoje miejsce na ziemi. Jest poetą. Wydał kilka tomików wierszy na wskroś lirycznych. Jego poezja wyrasta z przyrody i ściśle związana jest z ludową kulturą łemkowską. Jest prosta, a jednocześnie urzekająca celnością sformułowań. Swoich pobratymców Łemków tak poetycko charakteryzuje:
z
On jest Łemkiem
więc kolory kwiatów
łączy z kolorami nieba
smutek jesiennych buków
z radością letnich cykad.
Jego serce
to drewniana budowla cerkwi
w górach.
Władysław Graban ma pięcioro dzieci. Wszystkie wychowały się w kulturze łemkowskiej i religii prawosławnej. Najstarszy syn Artur został księdzem. Właśnie on jako ksiądz został skierowany do pracy z prawosławnymi o korzeniach łemkowskich, którzy los rzucił do Strzelec Krajeńskich i w okolice tego miasta. Kościoły prawosławne znajdują się w Brzozie i w Ługach, gdzie ksiądz mieszka. Ale ksiądz Artur Graban nie ogranicza się do pracy w kościele. Jest niezwykle dynamicznym propagatorem kultury łemkowskiej. Skupił nie tylko potomków dawnych Łemków, ale wielu młodych z innym rodowodem, których zachwyca łemkowska kultura. To oni na czele z księdzem Grabanem utworzyli stowarzyszenie Lemko-Tower, a nazwę wzięli od zabytkowej wieży w murach okalających Strzelce, gdzie mają siedzibę. Tu działa bardzo popularny zespół muzyczny. Stowarzyszenie wydało kilka płyt, w tym zatytułowaną „Śpiewanoczki”, która zdobyła trzecie miejsce w konkursie na folkową płytę roku. Prowadzą także własne wydawnictwo. Zaczęło się od zapisu wspomnień z miejsc rodzinnych wydanych w kilku tomach cyklu „Z łemkowskiej skrzyni”, potem były tomiki wierszy i książeczki dla dzieci. Najbardziej są dumni z na ich zamówienie przełożonych i przez nich wydanych książek z klasyki dla dzieci: „Małego księcia” i „Kubusia Puchatka”.
Ostatnią książką wydaną przez LemkoTower jest właśnie duży tom wierszy wybranych Władysława Grabana z jego pięknymi zdjęciami beskidzkich widoków. Książka jest dwujęzyczna, zawiera ponad 100 wierszy napisanych po polsku i 50 po łemkowsku, bo poeta też jest dwujęzyczny. Nie tylko pisze, ale także tłumaczy z ukraińskiego na polski i z polskiego na łemkowski lub ukraiński. Trzeba pamiętać także, że poeta Graban często przyjeżdża do swojego syna księdza Artura, kocha jego córki, a swoje wnuczki, którym zadedykował kilka wierszy. Wnikliwą recenzję tomu przygotowała profesor Elżbieta Skorupska-Raczyńska, także poetka, pani rektor gorzowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Tak więc związki między dalekim Beskidem a Gorzowem i jego okolicami okazują się całkiem bliskie.
I jeszcze kilka słów o samych wierszach. Dominuje w nich liryka. Do mnie najbardziej trafiają te z opisami beskidzkiej przyrody. Nie tyko gór, lasów, przełęczy i wąwozów, ale także malutkich roślin, nawet owadów. Na przykład
„Jesienny trzmiel”
Mgielne tabuny
obręczą spięły grzbiety gór
chłodzi je wiatr
i słońca misą srebrzy cień
skrzący od gwiazd nocnego czuwania
v
W ogrodzie samotnik-słonecznik
głowę pochylił
i ani myśli się śmiać
całuje drżącymi ustami jesieni
rżyska pól bezwonne
wygasłe
v
Wśród rzędów tarnin
zbłąkany dudni trzmiel
skrzydłami trąca dziki owoc
zbiera pajęczym kruchą nić
żegnając lato
kiśćmi czarnego bzu
v
Łemkowski los jest głównym tematem wierszy: wygnanie, potem powrót, choć nie wszystkich, odkrywanie miejsc rodzinnych, wiary, tradycji. O Łemkach mówi się, że jest to cichy naród. To określenie można także rozszerzyć na poezję Władysława Grabana. To cicha, liryczna opowieść o trudnym losie i o wielkim pięknie.
Książka także jest pięknie wydana. Duży format, kredowy papier, wielkie kolorowe zdjęcia ładnych miejsc. Wiersze krótkie, ładnie wkomponowane w układ zdjęcia. Z przyjemnością czytałam pierwszą, większą część książki, z wierszami po polsku. Teksty po łemkowsku zapisane cyrylicą dla mnie trudne w odbiorze, choć przed laty uczyłam się tego alfabetu. Ale zdjęcia w obu częściach jednakowo zachwycające.
***
Władysław Graban, Z ziemi do nieba, wiersze wybrane, wydawca Wydawnictwo LemkoTower, ul. Wodociągowa 1a, 66-500 Strzelce Krajeńskie, 168 s. Korzystałam z egzemplarza podarowanego przez księdza Artura Grabana. Serdecznie dziękuję.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.