2016-11-13, Czytaj ze mną
Tytuł mówi o jednym „Porąbanym”, ale w powieści jest ich co najmniej kilkunastu. I nie tylko bohaterowie: porąbany jest wątek kryminalny, akcja, pomysły, instytucje, cały świat. I tylko jeden bohater jest poważny, mądry i sprawiedliwy. Tyle że na żużlu się nie zna, a więc może też nie aż taki mądry.
Trwa moda na kryminały. Wszyscy piszą kryminały. Ale najczęściej nie chodzi w nich, kto zabił i dlaczego, lecz o literackie odmalowanie świata, w którym zdarzają się zbrodnie, czyli o przedstawienie świata, w jakim żyjemy.
*
Alfred Siatecki jest autorem kilkunastu powieści, zbiorów opowiadań, opracowań bio- i bibliograficznych, autorem cyklu fikcyjnych rozmów o dziejach ziem województwa lubuskiego, o których zawsze chętnie i pochlebnie pisałam. Od lat mieszka w Zielonej Górze, ale dobrze pamiętać, że urodził się i wychowywał w Kostrzynie nad Odrą, a wybrał liceum w Chojnie, bo mu bardziej pasował rozkład jazdy pociągów.
*
Bohaterowie książki Alfreda Siateckiego „Porąbany” żyją w Zielonejgórze, wielu pracuje w „Gazecie Zielonogórskiej”. Co prawda nie ma miasta Zielonagóra ani „Gazety Zielonogórskiej”, więc autor jest kryty, ale czytelnik od razu wie, gdzie jest i z kim ma do czynienia. Również tajemnicą nie jest, kto dokonuje aż trzech zbrodni, w tym dwóch na dziennikarzach. Ale ani policjanci, ani koledzy dziennikarze o tym nie wiedzą i teraz dopiero zaczyna się powieściowe „porąbanie”. Jest lipiec, więc wszyscy mądrzy ludzie są na urlopach albo chorują, i to długoterminowo, żeby nie mogli się włączyć do akcji. Policjanci z dochodzeniówki nie potrafią postawić podstawowych pytań, nie mówiąc o odpowiedziach. Świat dziennikarski reprezentowany przez zastępczynię naczelnej jest równie głupi, choć się ona chełpi się tytułem doktorskim. Mamy jeszcze atrakcyjny dla czytelnika świat żużlowców, ale zawodnicy są tu tylko pionkami w rękach właściciela klubu i jego przydupasów.
*
Przy nich wszystkich sprawca zbrodni, choć ciemniak nad ciemniaki, może wydawać się orłem. On przynajmniej ma uzasadnioną przyczynę dokonywania zbrodni: chce, aby jego syn Łukaszek wystąpił w reprezentacji klubu żużlowego, więc zabija tych, którzy w tym przeszkadzają.
I tylko jeden jest poważny, dociekliwy, umie wiązać fakty i to on wskazuje mordercę: nasz człowiek z redakcji, dziennikarz dochodzeniowy, który wcześniej pracował w policji, a więc dobrze zna metody pracy. Ideał. Bardzo mi przypomina autora.
*
Alfred Siatecki zabawił się napisaniem kryminału. Choć wszystko w wymyślonym świecie stoi na głowie, powieść nie jest ani satyryczna, ani złośliwa. Raczej groteskowa, a na pewno zabawna. Tyle że ta zabawa na 420 stronach wydaje mi się nazbyt rozciągnięta.
Choć autor w swoim blogu „Jasny gwint” (na stronie www.echogorzowa.pl) już nas zaznajomił z fragmentami powieści, w których występuje Gorzów, zapewniam, że Gorzowa w niej niewiele. Nasze miasto przewija się głównie dlatego, że zielonogórscy żużlowcy mają rozegrać finałowy mecz z drużyną nazywaną potocznie Jancarzami. Podoba mi się ta nazwa. I nich tak zostanie.
***
Alfred Siatecki „Porąbany”, Gdańsk 2015, wyd. Oficynka, 420 s. Korzystałam z egzemplarza przesłanego przez autora. Podziękowanie. Książkę można zamówić w wydawnictwie (www.oficynka.pl) lub w najbliższej księgarni.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.