2017-01-05, Czytaj ze mną
Stałe działy „Nadwaciańskiego Rocznika Historyczno-Archiwalnego” to: Rozprawy i przyczynki, Materiały do gorzowskiego słownika biograficznego, Dokumenty, Polemiki, recenzje, Wspomnienia oraz podsumowanie minionego roku w formie bibliografii, prezentacji książek o regionie i nekrologu z biogramami osób zmarłych. Wewnątrz działów zwyczajowo stosowany jest układ chronologiczny. W poprzednim odcinku zaprezentowałam artykuły tematycznie związane z Gorzowem. Teraz – o regionie.
Najnowszy rocznik otwiera artykuł Grzegorza Jacka Brzustowicza o kształtowaniu się odcinka granicy nowomarchijskiej i zachodniopomorskiej na Ziemi Chojeńskiej. Dotyczy przede wszystkim wsi Granowo, ale na tej podstawie autor prezentuje wszystkie przygraniczne problemy w średniowieczu.
Klaus Neitmann, dyrektor archiwum w Poczdamie, zgłosił artykuł opublikowany najpierw po niemiecku, a potem po polsku „Regionalizm stanowy w brandenburskiej Nowej Marchii w średniowieczu i we wczesnych latach nowożytnych”, czyli przyczynek do wiedzy o dawnym społeczeństwie.
*
Szczególnie zainteresował mnie artykuł Tadeusza Suszka, plastyka i historyka sztuki z Drezdenka pt. „Dzieło zapomniane, odnalezione”, który odnalazł i fachowo opisał rzeźbę z drezdeneckiego kościoła. Jest to naturalnej wielkości figura kobiety wyrzeźbiona w marmurze w 1921 roku przez cenionego rzeźbiarza Oskara Garvensa. Autor prezentuje to dzieło sztuki, jego losy oraz postać rzeźbiarza. Figura stoi teraz w pomieszczeniu pod dzwonnicą na wieży. Jest własnością kościoła, choć to rzeźba świecka. Z tego względu nie jest eksponowana, a schowana w miejscu niedostępnym dla odbiorców. Szkoda, że szansa na jej udostępnienie niewielka.
*
„Śmierć i błazen” to artykuł Joanny A. Kościelnej ze Szczecina o dwóch błaznach na pomorskim dworze – Hansie Mieszku i Michaelu Neuberze. Autorkę szczególnie zainteresowały mowy wygłoszone na ich pogrzebach. Bardzo to interesujący artykuł o obyczajach na książęcych dworach, o sytuacji społecznej błaznów i o dylematach Kościoła, który nie wiedział, jak w obliczu śmierci błaznów traktować. Klarownemu wywodowi towarzyszą erudycyjne przypisy przybliżające epokę, dokumenty (zachowało się ponad 8 tys. mów pogrzebowych) i stan badań nad średniowieczem na Pomorzu i w Nowej Marchii.
*
„Nazwy wodne zlewni rzeki Myśli” prof. Edwarda Rymara to swoista encyklopedia z dokumentacją, identyfikacją i lokalizacją wszystkich nazw w sąsiedztwie Myśli, co zajęło 60 stron tekstu. Mrówcza praca adresowana do osób głęboko zanurzonych w tematykę i region o długiej wartości.
*
W dziale „Materiały do gorzowskiego słownika biograficznego” Ewa Kułakowska prezentuje Karla Ludwiga Henckego (1793 – 1866) astronoma z Drezdenka. W 2015 roku w drezdeneckim muzeum odbyła się sesja naukowa oraz wydano książkę poświęconą temu ciekawemu astronomowi - amatorowi, który w połowie XIX wieku miał pewien wkład w badanie nieba.
Innym mało znanym a ciekawym człowiekiem był pochodzący z Międzyrzecza Stanisław Broekere (1789 – 1860), którego przypomina inny międzyrzeczanin Waldemar Dramowicz. Stanisław Broekere był wykształconym wojskowym, który w 1807 roku wstąpił do piechoty Księstwa Warszawskiego. W okresie wojen napoleońskich uczestniczył w walkach w Hiszpanii. Po zakończeniu działań osiadł w Warszawie i swoje wspomnienia zapisał po niemiecku w obszernym pamiętniku. Dopiero 53 lata po napisaniu, jego córka Paulina Cybulska pamiętnik przetłumaczyła i wydała w formie subskrypcji. Niedawno przypomniało go wydawnictwo z Gdyni. Jest to znakomite źródło wiedzy o tamtej epoce stworzone przez autora urodzonego w jeszcze polskim Międzyrzeczu.
*
Artykuły zawarte w innych działach dotyczą zarówno miasta Gorzowa jak i regionu, nie ma tam tak wyraźnego podziału jak wyżej przedstawiony. Omówiłam je w poprzednim odcinku i polecam.
***
„Nadwarciański Rocznik Historyczno-Archiwalny” tom 23, rok 2016, wyd. Archiwum Państwowe w Gorzowie Wielkopolskim i Towarzystwo Przyjaciół Archiwum i Pamiątek Przeszłości, red. nacz. Dariusz A. Rymar, 550 s.
Wszystkie numery rocznika dostępne są w gorzowskim Archiwum Państwowym, a ten numer można także czytać w Internecie na stronie archiwum.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.