2017-02-06, Czytaj ze mną
Longinus Podbipięta herbu Zerwikaptur z „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza „ubrany był dostatnio w szarą, opiętą kurtę ze świebodzińskiego sukna”.
Jak wytwarzano sukno?
Świebodzińskie sukna znane były nie tylko w najbliższym sąsiedztwie miasta Świebodzina, czyli na pograniczu śląsko-brandenbursko-polskim, ale w całej Polsce i w Rosji. Polska szlachta bardzo sobie ceniła ubrania z wełny starannie i pracowicie obrabianej w warsztatach foluszowych w tym mieście. Wokół Świebodzina, a także w zachodniej Wielkopolsce hodowano dużo owiec. Owce strzyżono dwa razy w roku. Ich wełną kupowali świebodzińscy rzemieślnicy. Najpierw kłęby wełny bito kijami, aby usunąć największe zanieczyszczenia. Następnie na dużej, drewnianej desce gęsto nabitej gwoźdźmi układano tę wełnę i drugą deską z gwoździami ją rozczesywano. Potem poprawiano czesanie drewnianymi grzebieniami. Pan Onufry Zagłoba z tejże powieści Sienkiewicza, kiedy był związany w kij do własnej szabli z przerażeniem mówił: „Będę miał skórę wyczesaną jak świebodzińskie sukno”.
Następnie sukno folowano, czyli spilśniano. W wydrążone kłody drewnianych pni – w stępy – układano wyczesaną warstwę wełny. Uderzały w nią stępory, czyli drewniane młoty, które uruchamiała woda płynąca z koła podobnego do młyńskiego. Ten proces trwał 25-30 godzin. Potem do dzieła przystępowali postrzygacze, którzy przy pomocy ostrych nożyc wycinali wszystkie węzełki i zbędne włoski, aby sukno było miękkie i równe. Dopiero teraz można było przystąpić do farbowania. Sukna ze Świebodzina mogły być białe, czyli bez farby, a także niebieskie, granatowe lub czerwone.
Tak produkowano sukno, zanim wymyślono przędzenie wełny i jej tkanie.
Sukno wyrabiano w wielu miejscowościach na południu dzisiejszego województwa lubuskiego, ale po tragicznej wojnie 30-letniej tylko w Świebodzinie produkcja się odrodziła. Cech sukienników był liczny i bogaty, miał decydujący wpływ na rozwój miasta.
Sukiennik z Gorzowa
Dla upamiętnienia świebodzińskich tradycji sukienniczych panowie Kazimierz Gancewski i Jerzy Kuroczycki postanowili wybudować fontannę z postacią sukiennika ją wieńczącą. Dla tego pomysłu zyskali akceptację mieszkańców, władz miasta, pani konserwator zabytków, a nawet pieniądze. Co prawda nie aż tyle, ile by było trzeba, więc zdecydowano, że najpierw stanie rzeźba sukiennika, a może potem otoczy ją niecka fontanny. Gorzowską rzeźbiarkę Zofię Bilińską znali z tego, że wykonała rzeźby na fontannie Paukscha. Dlatego u niej zamówili postać sukiennika. Ale jak wyglądał XV-, XVI- lub XVII-wieczny sukiennik? Jak był ubrany? Jakie nosił buty? Czy miał broń? Jak pokazać, że był sukiennikiem? Jaki gest mu przypisać? Do tego musiał być godny, a jednocześnie życzliwy, uśmiechnięty, żeby polubili go współcześni mieszkańcy Świebodzina i wszyscy goście miasta. Zofia Bilińska miała trudne zadanie. Na szczęście panowie-pasjonaci bardzo je pomagali w wyszukaniu rekwizytów z epoki.
W 2016 roku obchodziliśmy Rok Sienkiewiczowski. Rzeźba sukiennika ze Świebodzina jest formą podziękowania pisarzowi, który upamiętnił rzemieślników i sukna z tego miasta.
Zofia Bilińska rzeźbi i pisze
We wrześniu 2016 roku odsłonięto w Świebodzinie wykonaną z brązu rzeźbę Sukiennika, która ma 2 metry i waży 300 kilogramów. Z tej okazji wydano także bogaty folder, który zawiera historię Świebodzina ze szczególnym podkreśleniem roli sukienników. Udokumentowano także długi proces powstawania pomnika od pomysłu do realizacji. W folderze sporo miejsca poświęcono gorzowskiej artystce rzeźbiarce prezentując jej wcześniejsze dokonania, także etapy powstawania rzeźby, liczne zdjęcia najpierw modelu, a potem figury w gipsie przed wywiezieniem do odlewni. Także przedstawiono sylwetkę twórczą oraz włączono wypowiedź artystki, w której opowiada o swoich rozterkach związanych z rzeźbą i dzieli się fascynacją, jaka jej się udzieliła, gdy dwaj panowie ze Świebodzina z pasją opowiadali o trudnym sukienniczym rzemiośle i zasłużonych dla miasta rzemieślnikach.
***
„Sukiennik Świebodziński”, red. Kazimierz Gancewski, fot. Piotr Wiktor Węcławski i Kazimierz Ligocki, Świebodzin 2016, 28 s.
Folder był rozdawany uczestnikom uroczystości odsłonięcia pomnika. Na pewno dysponują nim jeszcze wydawcy, ale w Gorzowie dostępny jest tylko w Dziale Regionalnym Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zbigniewa Herberta.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.