2017-05-30, Czytaj ze mną
Marek Wojciechowski w 2009 roku dostał Lubuski Wawrzyn Literacki za tom wierszy „ektoplazma” i znakomite recenzje. Osiem lat trzeba było czekać na jego następną książkę poetycką.
Nowy tom wierszy Marka Wojciechowskiego z Gorzowa pod tytułem „Krwiobieg” wydało Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, wysoko notowane w sferach poetyckich.
*
Otwiera go wiersz „Krwiobieg”, który dał tytuł całej książce z ważną sentencją: „Kiedy dotykasz życia, czujesz chropowatość i ciepło w miejscach, gdzie tętni”. Wiersze tego tomu bardzo blisko dotykają życia, tyle że ciepła w nich jak na lekarstwo, zdecydowanie więcej chropowatości, rozczarowania, smutku, w końcu śmierci.
*
Marek Wojciechowski robi rozrachunek ze swoim życiem. W marzeniach z dzieciństwa miał poczucie bycia Synem Syna Słońca, potem uświadomił sobie, że to tylko „zapomniany, podrzędny faraon”, więc smutny wniosek: „zmalałeś”. Potem są rozczarowania z okresu wchodzenia w dorosłość, która zawsze obcina skrzydła. Także miłość, na pewno kiedyś ważna, ale z perspektywy lat bardziej boli odchodzenie: „Żadne z nas nie wyprowadza wzoru na wszechświat / ot, próbujemy się nie pozagryzać, co najwyżej”. Wysiłki związane z wychowaniem dzieci i przerażenie, kiedy rodzice dowiadują się, że „Nasze starsze dziecko roznosiło śmierć (…) pomiędzy blokami mgła białego proszku”.
*
A oto kilka metafor, które syntetyzują refleksje na temat męskiego rozczarowania:
„Jesień wymyślił facet / po pierwszym zrozumieniu, że są bogowie / poza nim” (z wiersza „Widokówka”),
„Jest całe mnóstwo kobiet i kilka naprawdę” (wiersz „kursor”),
„Ciało wzięte w leasing w milczącym / przetargu bez możliwości zwrotu” (wiersz „chłodniej, chłodniej”).
*
Smutno. Ale teraz będzie jeszcze smutniej:
„Pochowałem siebie głęboko. (…) Mam teraz inne imię i oczy. (…) bagienne stwory pija wodę z mojego kubeczka, śpią w moim łóżku („pierwsza miłość, czwarta śmierć”).
Tę książkę podpisał Marek Lobo Wojciechowski. Do imienia z metryki dodał drugie, obiegowe. Bo teraz jest innym człowiekiem.
*
Nawet już nawet związek z kobietą nie rodzi uniesień, ale tylko łagodna zgodę: „No cóż, kochaj mnie, jeśli chcesz. Tyle mnie / co widać, więc kochaj to, co zostało po wszystkim” („historia pewnej znajomości, niedokończona”)
W kolejnych wierszach coraz więcej smutku, nawet mimo pozornej radości: Świeć, słonko, świeć. Póki co / jest jeszcze coś, co chcę zobaczyć. / dopóki pracują mięśnie, a myśli / nadążają za myślą, dzieję się. (…) Ciało trzyma się życia bezsensownie, wbrew (***).
*
Nad całym tomem krąży śmierć, mimo że jego tytuł zawiera życiodajny krwiobieg.
„Prawda jest gdzieś pomiędzy / chęcią dotyku a dotknięciem / między wyobrażeniem a widokiem (…) Czeka na rzeczy stałe / jak kamień czy drzewo. Choć one / też falują – zostaje garstka piasku (…) Szacowne prochy” (wiersz „bezkształt”).
„Kasty, klany. Różnice znaczące tak wiele
że wystarczy rzut oka. Do czasu, bo kiedy
nawali ci pikawa, pęknie żyłka w głowie
albo wpadniesz pod tramwaj czy rozwalisz furę
ledwo wczoraj kupioną za okrągły milion
pozostanie powłoka nie do odróżnienia
przez wszystkich – poza Śmiercią. Ta z wielką powagą
do bogatych przybieży w strojnych szatach; biednych
w prześcieradle odwiedzi. Do mnie przyjedzie naga” (wiersz „moment, przebieram się”).
*
Pokazałam tu autorskie refleksje o życiu ubrane w poetycką formę. Oddzielną opowieść można by przygotować właśnie o formie tych wierszy, o poetyckiej syntezie, o wysmakowanej frazie, o żelaznej rytmice, o odważnym słownictwie, o zaskakujących tytułach wierszy.
Smutne wiersze dał nam Marek Lobo Wojciechowski w swoim nowym wcieleniu. Cóż. Tak to jest, gdy mężczyzna wchodzi w smugę cienia, a jeszcze nie doświadczył uroków tego etapu życia.
***
Marek Lobo Wojciechowski „Krwiobieg”, wyd. Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Poznań 2017, 54 s. Książka do kupienia w wydawnictwie: www.wbp.poznan.pl, e-amil: wydawnictwo@wbp.poznan.pl
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.