2017-09-08, Czytaj ze mną
Co mieli w sobie templariusze i joannici, że ciągle nimi się interesujemy? Religijność? Misję cywilizacyjną? Życie pełne tajemnic? Bogactwo? Na pewno pozostała po nich legenda, a pamiątką są dawne siedziby. Wszystkie tajemnice tych zakonów objaśnia Kamil Wasilkiewicz w książce „Templariusze i joannici w biskupstwie lubuskim”, czyli od XIII do XVI wieku.
Oba zakony rycerskie powstały w okresie wypraw krzyżowych: templariusze by chronić i bronić krzyżowców, joannici, by ich leczyć. Ale z czasem rozszerzono ich misję: templariusze mieli gromadzić majątek, aby można było prowadzić wyprawy do Ziemi Świętej. W naszym regionie mieli dwie siedziby: w Chwarszczanach i w Leśnicy po drugiej stronie Odry. Ich własnością było miasto Sulęcin i 30 wsi. Byli zwolnieni ze wszystkich powinności wobec władców i papieża. O ich zasobach najlepiej świadczy stojący do dziś ogromny spichlerz na zboże w Leśnicy. Bogactwo templariuszy stało się główną przyczyną ich upadku. Rozprawił się z nimi król Francji. Na naszym terenie żyli tylko 80 lat, w 1312 roku musieli swoje ziemie przekazać joannitom. Pozostał po nich oryginalny kościół w Chwarszczanach koło Kostrzyna i legenda, że tam były ukryte skarby. Minęło 700 lat i – niestety – nikt ich nie znalazł.
*
Joannici początkowo leczyli krzyżowców, ale potem ich misję znacznie rozszerzono, a gdy przejęli dobra templariuszy, także zajmowali się gospodarką. W naszym regionie administracyjnym centrum joannitów był Słońsk z zasięgiem na całą Brandenburgię. Tu miał siedzibę baliw, czyli zakonnik najwyższy rangą,. Dla niego w 1460 roku zbudowano okazały zamek. Podlegały mu komturie w Chwarszczanach, Leśnicy, Łagowie. Na początku XVI wieku zakon posiadał trzy miasteczka (Słońsk, Łagów, Sulęcin), dwa zamki w Słońsku i Łagowie, przynajmniej sześć dworów (Chwarszczany, Leśnica, Sulęcin, Rąpice, Gorgast, Oborzany), ponad 60 wsi, setki łanów ziemi uprawnej i 11 młynów. Można powiedzieć, że już wtedy joannici byli państwem w państwie. Ale do czasu. Gdy w Nowej Marchii władzę objął margrabia Jan Kostrzyński, gdy przyjął wiarę luterańską, przystąpił do konsekwentnego ograniczania praw zakonu. W 1538 roku zakonnicy przyjęli nową religię, musieli akceptować baliwów, których narzucał im margrabia, dzielić się z nim dochodami. Ale za tę cenę zakon przetrwał aż do 1810 roku. W tym czasie zbudowano jeszcze bardziej okazały pałac w Słońsku i kilka kościołów. Joannici znacznie przyczynili się do gospodarczych przemian na swoich ubogich ziemiach. A może właśnie w tym tkwi tajemnica zarówno templariuszy, jak i joannitów, że umieli pomnażać swoje majątki?
*
Tytuł książki Kamila Wasilkiewicza ogranicza terytorialnie i czasowo zainteresowania autora do biskupstwa lubuskiego. Przeprowadził więc interesujący wywód na temat historii samego biskupstwa, podając całą współczesną wiedzę na ten temat. Przypominamy: diecezję lubuską erygowano w 1124 roku. Była to bodaj najbiedniejsza z diecezji, a jej pozycja zmieniała się wraz z przemianami politycznymi i przechodzeniem ziem wcześniej polskich pod zarząd władców niemieckich. Zmieniały się siedziby diecezji z Górzycy i Lubrzy na Fuerstenwalde, Sytuacja biskupstwa stała się bardzo trudna, gdy na teren Marchii dotarła reformacja. Formalnie diecezja przestała istnieć w 1598 roku, choć w praktyce stało się to 50 lat wcześniej.
*
Książka Kamila Wasilkiewicza traktuje o odległej przeszłości, o średniowieczu, ale napisana jest współczesnym językiem, wywodu nie obciąża duża ilość odniesień do źródeł. Po prostu dobrze ją się czyta. Książka była nominowana do Lubuskiego Wawrzynu Naukowego za 2016 rok.
***
Kamil Wasilkiewicz, „Templariusze i joannici w biskupstwie lubuskim (XIII-XVI w.)”, wyd. Instytut Kultury Europejskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, seria Acta Humanistica Gnesnensia, Gniezno 2106, 283 s. Korzystałam z egzemplarza z Działu Regionalnego Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zbigniewa Herberta.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.