2017-10-28, Czytaj ze mną
Gorzów obchodzi w tym roku swoje 760-lecie. I choć nie udały nam się główne jubileuszowe atrakcje z powodu pożaru katedralnej wieży, to ciągle rodzą się nowe formy uczczenia tej rocznicy. Jednym z nich jest antologia pod tytułem „Poetycki portret miasta Gorzowa i jego mieszkańców”, którą przygotował Ireneusz Krzysztof Szmidt.
Dwieście siedemdziesiąt stron, kredowy papier, kolorowe zdjęcia i ilustracje, twarda oprawa, osiemdziesięciu autorów, a ilość wierszy – ogromna.
*
Jak to się stało, że Gorzów, takie niepoetyckie miasto, ma zaskakująco duży swój poetycki portret? Myślę, że przyczyny są dwie: pierwsza, że poeci o nim piszą, a druga, że ktoś – tu Ireneusz Szmidt po prostu te wiersze pozbierał. Wiersze ułożone są tematycznie; oto przykładowe tytuły rozdziałów: „Tak było”, „O Warcie, nad Wartą”, „Bóg też mieszka w Gorzowie”, „Miłość w pejzażu miasta”, „Poeci sobie, bliskim i najbliższym”, a są też wiersze dla dzieci i utwory satyryczne. Okazało się, że Gorzów jest ciągle żywą inspiracją nie tylko do podkreślenia własnych związków z miastem, ale do widzenia świata z jego perspektywy. Ten drugi nurt jest szczególnie widoczny w wierszach zamieszczonych w rozdziałach „Życie, losy, praca” lub „Dla miłego życia”.
*
Ciekawe, że wiele wierszy poeci napisali o sobie wzajemnie lub o innych ludziach z kręgu gorzowskiej kultury. Dla mnie jest to wyraz serdecznych związków w tym środowisku, wzajemnego uznania i szacunku.
*
Żeby nie było tak słodko, trzeba przyznać, że nie wszystkie wiersze są najwyższego lotu, że gdyby przyjąć inne kryterium niż tematyczne, pewnie mogłyby pozostać schowane na łamach starych pism. Ale na pewno wszystkie osiągnęły poziom drukowalności. Natomiast zaskakuje ilość i różnorodność zarówno poetyckiego spojrzenia, jak i form. Do tego chyba na każdej stronie kolorowe, nastrojowe zdjęcie lub rysunki korespondujące z wierszami.
Mamy więc urodziwy portret naszego miasta, stworzony słowem i obrazem gorzowskich twórców.
***
„Poetycki portret miasta Gorzowa i jego mieszkańców” w wyborze i ułożeniu przez Ireneusza Krzysztofa Szmidta, wyd. Związek Literatów Polskich, Gorzów Wlkp. 2017, 272 s. Książkę rozprowadza Klub „Jedynka” przy ul. Chrobrego 9 tel. 95 722 65 27.
***
A oto tylko jeden wiersz wyjęty z tej antologii, a poświęcony Edwardowi Jancarzowi:
Marek Wojciechowski
11 stycznia 1992, hotel „Mieszko”
a
Nie przyszedł, choć czekali.
Bal sportowca, brak gwiazdy.
Afront czy zapomnienie? Czy
znowu zapił w knajpie?
a
Ten sport był jego życiem. Zaczynał
jak wszyscy, szczawik, jakich wielu.
Pierwszy żużel – podwórko
pierwszy motor – rower.
Wielu odchodziło, on pozostał,
by startować i zwyciężyć.
a
Ten sport był jego życiem i jego
przekleństwem. Gdyby był zwykłym
faciem, pracował w Stilonie,
wypił piwo po pracy, od święta
zlał żonę, gdyby nie to szaleństwo,
gdyby nie te tłumy, gdyby nie gloria sławy,
gdyby nie ten ułomny bóg, który zamieszkał
w zwykłym, słabym ciele, byłoby inaczej.
a
Ale bóg w nim zamieszkał. Bóg czarnego toru.
Cóż więc robić? Zapomnieć, czy postawić pomnik?
a
Kiedy wsiadał na motor, był tak duży
że widać go było z Londynu.
Niski chłopak z podwórka, swojak i znajomek
wszystkich znajomków. Wielki Edi.
a
Nie przyszedł, choć czekali.
Bal Sportowca, brak gwiazdy.
W tym czasie w jego domu ostatni
przegrany wyścig.
Życie zawieszone
na ostrzu noża.
Potem tylko policja, tylko szpital.
Pogrzeb.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.