2019-09-19, Czytaj ze mną
Żgajoki to cierniki, małe słodkowodne rybki z kolcami przy płetwach. Określenie to pochodzi z żargonu wędkarskiego.
Dla użytkownika zwykłego, codziennego języka jest to termin nieznany, a tym samym zaskakujący. Roman Habdas przeniósł go do tytułu swojej najnowszej książki pt. ,,Żgajoki i inne opowiadania". Pewnie chciał w ten sposób przyciągnąć uwagę czytelników, ale czy to skuteczny sposób, nie wiem.
*
Roman Habdas jest autorem czterech tomów wierszy: ,,W ramionach Drawy" (1995), ,,Żucie szczawiu" (2007), ,,Z gliny ulepieni" (2009) i ,,Ludzie i rzeki, rzeki i ludzie" (2017), a także powieści ,,Mały Paryż" opartej o wspomnienia z dzieciństwa, które spędził w Mosinie koło Poznania.
Amatorsko zajmował się kręceniem filmów i robieniem zdjęć, ale podstawową jego pasją jest wędkarstwo. W 1991 r. został mistrzem Polski w wędkarstwie spinningowym oraz drużynowym brązowym medalistą w tej dziedzinie, był członkiem kadry narodowej, jest jednym z czołowych wędkarzy okręgu gorzowskiego.
*
Na najnowszy tom opowiadań składa się 12 historii osobiście przez autora przeżytych od czasów dzieciństwa aż do 2018 roku. Wszystkie wiążą się z wędkowaniem. Jest więc najpierw odkrywanie przez nastolatka nowego świata wody i ryb, potem doskonalenie się w metodach ich chwytania, smak mistrzostwa, wreszcie spokojna codzienność wieku dojrzałego, oczywiście z rybami. Obserwujemy zmieniające się obyczaje w wędkarskim świecie, coraz lepszy sprzęt, nowe metody w pozyskiwaniu ryb itd. Są męskie przyjaźnie, te od wspólnych wypraw, jest zachwyt dla przyrody o każdej porze dnia, miesiąca i roku. Nawet zadowolenie z przemoknięcia na deszczu lub przeżycia ostrej burzy.
*
Mimo że nie zajmuję się wędkarstwem, a nawet w ogóle nie rozumiem wędkarzy, czytałam opowiadania Romana Habdasa z pełnym uznaniem dla jego barwnego języka, dla zaskakujących skojarzeń. Roman jest przede wszystkim poetą, umie wnikliwie nazwać otaczający go świat i znaleźć skrót tak celny, jak bywają metafory w wierszach.
*
Choć przez całe życie mieszkał w miastach, wędkarska pasja dała Romanowi Habdasowi umiejętność patrzenia na przyrodę, wrażliwość na jej przemiany, współodczuwanie i świadomość jej znaczenia dla przyszłych pokoleń. Ale kończy się naturalna przyroda. Człowiek ingeruje np. prostując brzegi rzek i jezior, wycinając drzewa i krzewy itp. Roman Habdas prawdziwie nad tym ubolewa.: ,,W okolicy, w której mieszkacie, pewnie też znajdziecie rzeczką zniszczoną umysłami i rękami meliorantów. Sponiewieraną, ujarzmioną, opalikowaną... Wiatr nad nią nieprzyjazny, a ptaki tylko przelotem...".
*
Lektura opowiadań Romana Habdasa pokazała mi, że to ja nie zauważam uroków świata, które widzą wędkarze, że nie mam wrażliwości, jaką zdobywa się w bliskim kontakcie z dziką przyrodą, że nie obejmuję konsekwencji naszej cywilizacji, która niesie zniszczenia. Choćby tylko dla zdobycia takiej świadomości trzeba przeczytać ,,Żgajoki", nawet jeśli - moim i Waszym zdaniem - za dużo tam opisów kolejnych brań.
Do przeczytania tej książki zachęciło mnie także utrzymane w nostalgicznym tonie zdjęcie wędkarza na łodzi z odbiciem jego sylwetki w spokojnej toni jeziora. Autorami wszystkich wędkarskich zdjęć zamieszczonych w książce są panowie Adam Habdas i Roman Habdas (ojciec i syn?).
Dobrze, że Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta, wydała tę książkę, nawet jeśli wśród jej czytelników jest - jak myślę - więcej nie-wędkarzy niż prawdziwych wędkarzy.
***
Roman Habdas, ,,Żgajoki i inne opowiadania", zdjęcia Adam Habdas i Roman Habdas, wyd. Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta, Gorzów Wlkp. 2019, 176 s. Książka dostępna we wszystkich bibliotekach w Gorzowie i w okolicy.
Promocja jej odbędzie się 25 września o godz. 17.00 w WiMBP.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.