więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Pilski żużel odradza się niczym Feniks z popiołów

2016-04-11, Żużel

Żużel w Pile był znany już w drugiej połowie lat 40., ale od 1968 roku na długie 24 lat sport ten został zapomniany w grodzie Staszica. Choć może nie do końca, bo dzięki grupce zapaleńców i wydatnej pomocy… gorzowskich działaczy udawało się tam czasami organizować ciekawe imprezy.

medium_news_header_14449.jpg

Jedną z nich w 1976 roku był mecz Polska – Szwecja a na czarnym torze pojawili się tacy zawodnicy jak Anders Michanek, Bernt Persson, Edward Jancarz czy Jerzy Rembas. Biało-czerwoni wygrali 61:47.

W 1992 roku, ponownie przy dużej pomocy gorzowian, speedway w Pile się odrodził i w krótkim czasie znalazł się w krajowej czołówce, czego przykładem było zdobycie mistrzostwa Polski w 1999 roku. Na stadionie przy ul. Bydgoskiej odbyło się także wiele ciekawych imprez, w tym finały drużynowych mistrzostw świata (1997) czy indywidualnych mistrzostw świata juniorów (1998). Niestety, od 2003 roku nastąpił wyraźny kryzys organizacyjno-finansowy, żużlowcy Polonii na wiele lat zostali zepchnięci w głęboki cień, był też smutny czas dwóch sezonów bez ligowego żużla. Od 2009 roku rozpoczął się proces odbudowy, ale po awansie do I ligi znowu nastąpiło tąpnięcie oraz wycofanie drużyny z ligowej walki na kolejny sezon. To wszystko nie zachęcało do tłumnego odwiedzania stadionu, nawet podczas jednej z rund finału indywidualnych mistrzostw świata juniorów w 2013 roku.

Na szczęście w Pile ciągle są ludzie, którym po prostu się chce. Ot, tak normalnie. Już w ubiegłym roku zastanawiano się, czy stać klub na awans do I ligi i w pewnym momencie uznano, że trzeba spróbować. Nie udało się po minimalnie przegranych meczach barażowych ze Startem Gniezno, ale życie, zwłaszcza żużlowe w Polsce, potrafi zaskakiwać. I nie tylko Polonia, lecz wszyscy chcący jeździć w rozgrywkach ligowych, a nie startujący w PGE Ekstralidze, dostali swoją szansę w Nice PLŻ.

Poloniści na razie świetnie ją wykorzystują. Po wspaniałym, świątecznym i zwycięskim meczu z Włókniarzem 61:29, po minimalnej przegranej w Łodzi 43:47, teraz znowu zaimponowali całej żużlowej Polsce. Pokonali gdańskie Wybrzeże 49:41 po naprawdę kapitalnym pojedynku.

Żużlowa Piła przeżywa więc swoje piękne dni. Nie tylko dlatego, że tak udanie zainaugurowała sezon, choć oczywiście wynik sportowy zawsze jest paliwem napędzającym cały mechanizm. Piła ma prawo cieszyć się z innych powodów. Po pierwsze stadion przy ul. Bydgoskiej zaczyna wreszcie zapełniać się wspaniałą publicznością. Jak dawniej. Na oba tegoroczne pojedynki przyszły komplety. Już teraz widać, jak fajnie byłoby dokończyć remont trybun, dokładnie na drugim wirażu, bo stojąca na koronie widownia ma już spore problemy z dokładnym oglądaniem walki żużlowców. Drugi powód, który cieszy to zainteresowanie telewizji TVP Sport. Stacja ta już zacierała ręce po ligowej inauguracji, kiedy to ponad 300 tysięcy telewidzów obejrzało transmisję z Piły. Mecz Polonii z Wybrzeżem zapewne cieszył się jeszcze większą oglądalnością, bo było to jedyne ligowe spotkanie rozegrane w drugą niedzielę kwietnia w Polsce! Pozostałe zostały odwołane z powodu deszczu (pojechano jeszcze tylko w Dauvgapils, ale to Łotwa). I trzeba przyznać, że TVP Sport na przyjazdach do Piły robi niezły interes. Aż tak elektryzującego, ekscytującego i emocjonującego meczu chyba niewielu się spodziewało, choć każdy kto zna się trochę na żużlu liczył się z tym, że będzie to pojedynek wyrównany.

Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, dwie może również, ale… Każdy sukces ma kiedyś swój początek, punkt zwrotny. Może właśnie jesteśmy teraz świadkami powolnej odbudowy silnego żużla w Pile. Niczego nie można robić szybko, w sposób nieprzemyślany, niezorganizowany. Wie o tym trener Janusz Michaelis (to on doprowadził Polonię do mistrzostwa Polski), wie menadżer i wiceprezes w jednej osobie Tomasz Żentkowski, wie także prezes Tomasz Soter. Dlatego nikt nie liczy na to, że za rok, dwa powróci tam ekstraliga. Do tego trzeba dojrzeć, przygotować się, lepiej zorganizować. Zbudować przede wszystkim stały klimat, podstawy finansowania oraz rozwinąć szkolenie, żeby mieć zaplecze. Na to potrzeba czasu, czego przykładem niech będzie gorzowska Stal. Tu po zapaści w 2002 roku tak naprawdę trzeba było kilku lat, żeby na nowo dojrzeć do ścigania się z najlepszymi. A potem jeszcze kilku, żeby powrócić do ścisłej czołówki. Piła ma o tyle dobrze, że może podpatrywać działania gorzowskich działaczy, może korzystać z myśli szkoleniowej w różnych obszarach. Przypomnijmy, że obecny trener Stali Stanisław Chomski przez kilka lat pracował w Pile i współpracował z Januszem Michaelisem, teraz startuje tam Piotr Świst, wychowany w gorzowskiej szkole żużla, a także Stanisław Hućko, znający tajniki sprzętowe (dwaj ostatni na zdjęciach z lewej i prawej).

Dlaczego Piła jest tak potrzebna polskiemu, ale i gorzowskiemu żużlowi? Każdy silny ośrodek podnosi poziom danej dyscypliny, pozwala rozwijać się innym, a także przyciąga telewizję i sponsorów. Dlatego z dużym zaciekawieniem wiele kibicowskich oczów z różnych miast będzie zapewne teraz obserwowało dalsze wydarzenia nad Gwdą. Skoro Polonia z takim impetem wystartowała w tym sezonie, a ich kibice biją rekordy frekwencji, to chciałoby się powiedzieć, tak dalej…

Robert Borowy

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x