2016-07-09, Żużel
Piękny żużlowy wieczór w Cardiff. W Grand Prix Wielkiej Brytanii wspaniale pojechali wszyscy Polacy.
- Dziękuję chłopakom z teamu, bo zrobili dzisiaj mega robotę. Wszystko przypasowało mi fantastycznie. Jest super! - cieszył się Bartosz Zmarzlik po zajęciu trzeciego miejsca. Jest to jego trzecie w karierze podium Grand Prix, ale pierwsze poza Gorzowem i pierwsze jako stałego uczestnika Grand Prix.
Od pierwszego tegorocznego turnieju Grand Prix w Krsko pachniało podium dla gorzowskiego mistrza świata juniorów, ale we wcześniejszych czterech występach zawsze czegoś zabrakło. Najbardziej doświadczenia. Bartosz Zmarzlik potrafi szybko się uczyć. I zrobił piękny prezent swoim kibicom tam, gdzie miało być najtrudniej. W żużlowej jaskini lwa w Cardiff.
- Dla mnie na razie wszędzie jest trudno, bo gdzie nie pojadę tam startuję pierwszy raz – mówił Bartek w rozmowie z naszym portalem po zawodach w Pradze, gdzie już powinien stanąć na podium, a nie dojechał nawet do finału. I wtedy też z uśmiechem na twarzy powiedział, że zna legendę Cardiff, ale nie przejmuje się, lecz skupia na pokazaniu fajnego ścigania.
Po ostatnich kilku występach naszego juniora w różnych imprezach kibice mieli prawo obawiać się spadku formy. A już kompletnie można było załamać się po losowaniu numerów startowych. Zmarzlik wylosował najgorzej jak mógł, bo numer 3 w Cardiff oznacza pasmo porażek. W pierwszych trzech seriach, kiedy tor nie jest jeszcze dobrze rozjeżdżony prym wiodą zawodnicy startujący głównie z pól wewnętrznych. I właśnie w tych trzech startach Bartkowi przyszło jechać z pól… zewnętrznych.
W pierwszym wyścigu fenomenalną akcją wyrwał on na dystansie punkt Fredrikowi Lindgrenowi, choć wcześniej dwukrotnie leżał w pierwszym łuku. To co pokazał nasz żużlowiec w drugim swoim występie to była akcja turnieju. Najpierw, jadąc z czwartego pola, kapitalnie wszedł pomiędzy Jasona Doyle’a i Andreasa Jonssona, a potem przez kilka okrążeń przygotowywał pozycję pod wyprzedzenie Chrisa Holdera. I zrobił to w świetnym stylu. Potem przyszło mu startować z trzeciego pola i ponownie musiał włożyć wiele serca, żeby wywalczyć jedno oczko.
W drugiej fazie zawodów lepsze były już zewnętrzne pola, a Bartkowi przyszło wtedy przestawić się na wewnętrzne. Był już jednak w gazie i choć dał się wyprzedzić w 19 wyścigu Danielowi Kingowi to pewnie awansował do półfinału. Trzeciego w tym sezonie. W walce o finał jechało mu się dużo trudniej. Był trochę wolniejszy niż we wcześniejszych biegach, a może to rywale byli lepiej dopasowani. W każdym razie Antonio Lindbaeck dosyć szybko wszystkim uciekł, zaś Zmarzlik stoczył dramatyczny bój o drugie miejsce. Jego ciągłe tasowanie się na dystansie z Doyle’m postawiło na nogi wiele tysięcy kibiców na trybunach stadionu w stolicy Walii. W pewnym momencie wszyscy wstrzymali oddech. Gorzowianin przy wyjściu z drugiego łuku na trzecim okrążeniu pojechał ryzykownie i niewiele zabrakło do kolizji z Australijczykiem. To była akcja na granicy faulu i zapewne gdyby Doyle upadł, sędzia musiałbym wykluczyć Zmarzlika.
W finale junior Stali wystartował z pierwszego pola. Początkowo jechał drugi, ale zdecydowanie lepiej niosła zewnętrzna ścieżka. I wykorzystał to Woffinden, który z ostatniej pozycji przedarł się na drugą i do końca wyścigu męczył atakami Lindbaecka. Zmarzlik zaś dał się wyprzedzić Gregowi Hancockowi i dopiero, kiedy zorientował się, że jadąc środkiem toru nic nie wskóra zaczął atakować bardzo szeroko i przyniosło mu to efekt w postaci minięcia Amerykanina. Brawo!!!
Świetnie w Cardiff jechał dwaj pozostali Polacy. Piotr Pawlicki po pierwszym trzecim miejscu w kolejnych wyścigach śmigał niczym pendolino i z dorobkiem 13 punktów wygrał rundę zasadniczą. Maciej Janowski, podobnie jak Zmarzlik, pewnie punktował w każdym biegu i z dorobkiem 11 punktów zajął czwarte miejsce. Obaj pojechali razem w półfinale i tu rozczarowali. Wyraźnie zaspali na starcie i zanim ruszyli do walki daleko przed nim byli starzy wyjadacze – Tai Woffinden oraz Greg Hancock.
- Chyba dokonałem złego wyboru pola startowego – mówił po zawodach Piotr Pawlicki, z czym w pełni zgodził się Maciej Janowski, który wyjaśnił, że na zewnętrznej było więcej luźnej nawierzchni. Woffinden oraz Hancock to wykorzystali.
- Gratuluje jednak Bartkowi Zmarzlikowi miejsca na podium i cieszę się, że wszyscy pojechaliśmy dzisiaj naprawdę fajnie – dodał Maciej Janowski.
Po pięciu turniejach w klasyfikacji generalnej nadal prowadzi Greg Hancock z dorobkiem 66 punktów przed Taiem Woffindenem 63 i Jasonem Doyle’m 54. Na czwartej pozycji jest Antonio Lindbaeck 53, na piątej Maciej Janowski 52, na szóstej Bartosz Zmarzlik 51 i na siódmej Chris Holder 50 pkt. Walka o medale nabiera rozpędu.
Robert Borowy
Wyniki:
1. Antonio Lindbaeck (Szwecja) - 18 (3,3,3,2,1,3,3)
2. Tai Woffinden (Wielka Brytania) - 15 (1,2,2,2,3,3,2)
3. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 13 (1,3,1,3,2,2,1)
4. Greg Hancock (USA) - 10 (0,3,2,3,0,2,0)
5. Piotr Pawlicki (Polska) - 14 (1,3,3,3,3,1)
6. Jason Doyle (Australia) - 12 (3,1,3,3,2,0)
7. Maciej Janowski (Polska) - 11 (2,1,3,2,3,0)
8. Andreas Jonsson (Szwecja) - 9 (3,0,2,1,2,1)
9. Matej Zagar (Słowenia) - 8 (3,2,1,1,1)
10. Daniel King (Wielka Brytania) - 7 (0,0,2,2,3)
11. Chris Holder (Australia) - 6 (2,2,1,0,1)
12. Nicki Pedersen (Dania) - 5 (1,2,0,0,2)
13. Peter Kildemand (Dania) - 4 (2,w,0,1,1)
14. Niels Kristian Iversen (Dania) - 3 (2,0,0,1,w)
15. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 2 (0,1,1,0,0)
16. Chris Harris (Wielka Brytania) - 1 (0,1,0,0,0)
Bieg po biegu:
1. Lindbaeck, Kildemand, Zmarzlik, Lindgren
2. Doyle, Janowski, Pawlicki, Hancock
3. Zagar, Holder, Woffinden, Harris
4. Jonsson, Iversen, Pedersen, King
5. Lindbaeck, Woffinden, Janowski, King
6. Hancock, Pedersen, Harris, Kildemand (u/w)
7. Zmarzlik, Holder, Doyle, Jonsson
8. Pawlicki, Zagar, Lindgren, Iversen
9. Lindbaeck, Hancock, Holder, Iversen
10. Janowski, Jonsson, Zagar, Kildemand
11. Pawlicki, Woffinden, Zmarzlik, Pedersen
12. Doyle, King, Lindgren, Harris
13. Doyle, Lindbaeck, Zagar, Pedersen
14. Pawlicki, King, Kildemand, Holder
15. Zmarzlik, Janowski, Iversen, Harris
16. Hancock, Woffinden, Jonsson, Lindgren
17. Pawlicki, Jonsson, Lindbaeck, Harris
18. Woffinden, Doyle, Kildemand, Iversen (u/w)
19. King, Zmarzlik, Zagar, Hancock
20. Janowski, Pedersen, Holder, Lindgren
21. Woffinden, Hancock, Pawlicki, Janowski
22. Lindbaeck, Zmarzlik, Jonsson, Doyle
Finał: Lindbaeck, Woffinden, Zmarzlik, Hancock
W niedzielę, 4 maja na stadionie GBS Gorzów im. Edwarda Jancarza czekają nas 105. Żużlowe Derby Lubuskie. To już 65 lat, jak Stal Gorzów walczy z Falubazem Zielona Góra o palmę pierwszeństwa w zachodniej Polsce.