2016-08-16, Żużel
Kolejne, 90. derby Ziemi Lubuskiej dostarczyły kibicom z całego województwa dużo emocji, a wynik rozstrzygnął się dopiero w ostatnim biegu.
Zielonogórzanie po raz siódmy zdobyli twierdzę Gorzów (dodatkowo raz wygrali w Poznaniu w 1981 roku). Co ciekawe, po raz pierwszy w historii zdarzyło się, że nie zadziałał atut własnego toru i oba zespoły odniosły zwycięstwa na torach rywali. W identycznym stosunku po 46:44. I tak jak w 2013 oraz 2015 nikomu nie przypadł punkt bonusowy.
A oto co po niedzielnym spotkaniu powiedzieli przedstawiciele obu drużyn:
Stanisław Chomski (trener Stali): Zielonogórzanie zabrali nam to, co my im zabraliśmy na początku sezonu. Przegraliśmy ze względu na małą ilość zwycięstw indywidualnych. Tylko pięć, z czego trzy odniósł Bartek Zmarzlik. Na pewno więcej mógł dzisiaj zrobić Krzysiek Kasprzak. Do tego dodajmy sporo błędów na dystansie. Piotrek Protasiewicz był bardzo szybki, ale jazda Iversena i Zagara w 13 biegu była nacechowana prostymi błędami. Obaj prowadzili a skończyło się remisem. Również we wcześniejszych biegach, choćby w trzecim czy siódmym nasi zawodnicy gubili się na dystansie i goście bezlitośnie to wykorzystali. Przed nami sporo jeszcze pracy. Do tej pory wygrywaliśmy równością zespołu i kiedy któremuś zawodnikowi nie wyjdzie mecz mamy problem. Będziemy się zastanawiać, jak powrócić do tej równości. U nas każdy może być liderem, ale i każdy może pojechać słabiej.
Bartosz Zmarzlik (młodzieżowiec Stali): Nie wiem co się stało, że mieliśmy tyle problemów. Ja również przez całe zawody nie mogłem się pozbierać, szukałem różnych ustawień sprzętu. Raz było lepiej, raz gorzej, ale ani razu nie było bardzo dobrze. Inni chłopacy sporo kombinowali, lecz niewiele dobrego z tego wyszło. Na nawierzchnię toru nie chcę narzekać, bo wszyscy mieli jednakowe warunki do ścigania się i goście pokazali, że można dopasować się do takiego toru. Nie chcę również zastanawiać się, czy brak odpowiedniej ilości treningów na naszym torze mógł mieć wpływ na postawę w meczu? Zawodnicy Falubazu nie trenowali a świetnie sobie radzili. Po takim meczu radości w drużynie nie ma, a najgorsze, że tak naprawdę nie wiemy, co zaważyło o naszej porażce. Każdy naprawdę dał z siebie wszystko, ale nie udało się wygrać i teraz musimy szukać swojej szansy w Rybniku.
Piotr Protasiewicz (kapitan Ekantoru.pl Falubaz): Jestem zaskoczony, że w Gorzowie panuje grobowa atmosfera, tak jakby co najmniej Stal straciła szansę na awans do play offów. Nadal uważam, że gorzowianie mają piekielny potencjał sportowy, a to że mają w tej chwili jakieś problemy, to nie powód do zmartwienia. Każdy zespół ma większe lub mniejsze kłopoty i wiele zespołów chciałoby znajdować się na miejscu Stali. Wygraliśmy w Gorzowie po sześciu latach i jestem z tego naprawdę szczęśliwy, ale sport nauczył mnie przez ostatnich ponad 20 lat pokory. Dzisiaj wygrywam ja, jutro lepszy może być rywal i wtedy można naprawdę mocno się rozczarować. Wygrana w derbach zawsze smakuje inaczej. Jeżeli do tego dołożę to, że pojechałem znakomicie to jest powód do radości. Bo sport ma cieszyć. Nie zastanawiam się co będzie dalej, nie skupiam się nad tabelą, obojętnie z kim pojedziemy w półfinale. Tam już będą najlepsi z najlepszych i każdy może sprawić niespodziankę.
Robert Borowy
W niedzielę, 4 maja na stadionie GBS Gorzów im. Edwarda Jancarza czekają nas 105. Żużlowe Derby Lubuskie. To już 65 lat, jak Stal Gorzów walczy z Falubazem Zielona Góra o palmę pierwszeństwa w zachodniej Polsce.