Komentarze po meczu Stali Gorzów z Betardem Spartą Wrocław

2016-09-12, Żużel

Rewanżowe spotkanie gorzowian z broniącymi wicemistrzowskiego tytułu żużlowcami z Wrocławia nie było ciekawym widowiskiem ze względu na słabą postawę gości, szczególnie w pierwszej fazie meczu.

Stal po raz drugi zwyciężyła wysoko i w efektownym stylu po raz czwarty awansowała do wielkiego finału. Poprzednio było to w latach 1997, 2012 i 2014. A co o meczu powiedzieli opiekunowie i liderzy obu drużyn?

Krzysztof Gałandziuk (kierownik drużyny Betardu Sparty): Zacznę wzorem naszego byłego już trenera Piotra Barona, który każdą konferencję po naszych porażkach rozpoczynał od gratulacji dla zwycięskiej drużyny. Stal była nie tylko w tym meczu, ale w całej półfinałowej rywalizacji lepsza i zasłużenie awansowała do finału. Przy takim bagażu ujemnych punktów, jaki mieliśmy po pierwszej konfrontacji ciężko było liczyć na odrobienie strat. Chcieliśmy chociaż pokazać się z dobrej strony, a przede wszystkim szczęśliwie przejechać spotkanie. Nie stosowaliśmy żadnych rezerw, poza wymuszonymi upadkiem Adriana Gały, ponieważ chciałem dać każdemu zawodnikowi szansę jazdy we wszystkich wyścigach z myślą już o kolejnym dwumeczu. Tak naprawdę najważniejszy występ ciągle jest przed nami, a będzie to walka o brązowy medal. Nie ukrywam, że chcemy stanąć na podium.

Tomasz Jędrzejak (kapitan Betardu Sparty): Sprawa awansu do finału rozstrzygnęła się już w Poznaniu. Oczywiście, przed przyjazdem do Gorzowa tak pomyśleliśmy sobie, że skoro Stal dała nam 20-punktowego łupnia na naszym torze, to czemu im się nie zrewanżować. Szybko okazało się, że Stal w tym sezonie to bardzo mocny zespół, a u siebie w szczególności. Gratuluję im awansu, bo w pełni na niego zasłużyli. Chcieliśmy pojechać jak najlepiej, każdy się starał. Jeżeli chodzi o tor uważam, że był przygotowany dobrze, tak jak lubię. Pewnym problemem było tylko niewielkie przyczepniejsze miejsce na pierwszym łuku i trzeba było być na to przygotowanym. Jak dojeżdżało się do tego miejsca i zawodnik za mocno wypuścił motocykl, to rzeczywiście mogło mocniej go szarpnąć.

Stanisław Chomski (trener Stali): U każdego sportowca jest tak, że póki jest szansa stara się walczyć. Wrocławianie na pewno przyjechali do nas pełni nadziei na podjęcie tej walki, dlatego przestrzegałem wszystkich, żeby ze świętowaniem się wstrzymać. Udany dla nas, trochę pechowy dla gości początek ustawił całe spotkanie. Kiedy sprawa awansu tak naprawdę się rozstrzygnęła mieliśmy jednak parę fajnych biegów. Nam też przytrafiły się słabsze starty, zawodnicy sprawdzali różne ustawienia, co nie zawsze procentowało. Tor był bardzo dobrze przygotowany, ale czasami podnosiło zawodników do góry. To był najczęściej efekt złego spasowania i wypuszczania go do przodu. Trudno było w tym upale dopasować sprzęt, bo tor w jednych miejscach wysychał szybciej, w innych wolniej. Krzysiek Kasprzak zapewne będzie odczuwał przez kilka kolejnych dni uderzenie klatką piersiową o kierownicę, ale to nic nie jest poważnego.

Przemysław Pawlicki (kapitan Stali): Dzisiaj wszystko zagrało, cała drużyna pojechała dobrze więc możemy być zadowoleni. Przez cały sezon szukam tych optymalnych ustawień na gorzowski tor i powoli je znajduję. Cieszę się, że wychodziły mi starty, a i na dystansie było dużo lepiej niż we wcześniejszych spotkaniach. Miałem jedno zero, bo chciałem coś delikatnie poprawić i efekt był odwrotny od oczekiwanego. Czasami tak bywa, ponieważ każdy z nas szuka tych najszybszych ustawień. Przed nami dwumecz finałowy, cieszę się, że sprzęt mam dobrze przygotowany. Nie obrastam jednak w piórka i zdaję sobie sprawę, że czekają mnie trudne kolejne starty. Finał to już jazda na maksa. Trzeba będzie być czujnym.

Robert Borowy

Żużel

Robert
Borowy

Znany jest nowy sponsor gorzowskiej rundy Grand Prix!

Pod koniec czerwca na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie rozegrana zostanie kolejna runda cyklu Grand Prix. Właśnie poznaliśmy sponsora tych zawodów.