więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Trzy gorzowskie finały. Bartosz Zmarzlik poprowadził Stal do złota

2016-09-15, Żużel

Żużlowcy Stali już szykują się do wyjazdu do Torunia, gdzie rozpoczną walkę o dziewiąty w historii klubu złoty medal drużynowych mistrzostw Polski.

medium_news_header_16104.jpg

Zanim poznamy końcowe rozstrzygnięcie warto powrócić do klasycznych finałów z udziałem Stali. System mistrzowskich rozgrywek na przestrzeni dziesiątek lat wielokrotnie się zmieniał, ale od 20 lat jest praktycznie taki sam (wyjątek stanowiły lata 2000-2004 i 2006). Po zakończeniu rundy zasadniczej mamy dodatkową rywalizację systemem pucharowym, zwanym play off. W tym okresie Stal trzykrotnie uczestniczyła w wielkich finałach. O pierwszym ich występie pisaliśmy wczoraj. Dzisiaj najmilsze wspomnienie sprzed dwóch lat.

Niedziela. 5 października. Godzina 20.25. Wyścig 13 meczu Stali z Unią Leszno. Na starcie od krawężnika stają: Tobiasz Musielak, Matej Zagar, Przemysław Pawlicki i Krzysztof Kasprzak. W tym momencie Stal prowadzi 44:28 i wiadomo, że do pełni szczęścia brakuje jednego punktu. Można przegrać nawet podwójnie, ale najważniejsze, żeby choć jeden z gorzowian dojechał do mety. Po niespełna 61 sekundach od puszczenia przez sędziego Leszka Demskiego taśmy startowej, wszystko jest już jasne. Wygrywa co prawda starszy z braci Pawlickich, ale na drugiej pozycji do mety dojeżdża Kasprzak, tuż za nim Zagar i wypełniony do ostatniego miejsca stadion im. Edwarda Jancarza szaleje z radości. Po 31 latach Stal Gorzów została drużynowym mistrzem Polski! Po raz ósmy w historii. W 60 sezonie startów na ligowych torach w centralnych rozgrywkach.

Cierpliwość została więc wynagrodzona. Długo trwało zanim stolica polskiego żużla ponownie została przeniesiona do Gorzowa. Kilka pokoleń żużlowych kibiców nie mogło doczekać się tego jednego, a jakże wymarzonego złotego krążka. Co ciekawe, przed rozpoczęciem sezonu Stal wcale nie była zaliczana do grona faworytów. Sport potrafi na szczęście zaskakiwać. I dlatego jest taki piękny.

W półfinale ponownie mieliśmy derby Ziemii Lubuskiej i ponownie, tak jak w 2012 roku górą byli gorzowianie. W pierwszym pojedynku w grodzie Bachusa Stal przegrała 41:49. Rewanż niespodziewanie był jednostronny. W przyjezdnym teamie tylko Jonsson (13) próbował dotrzymywać kroku. Wygrana 62:28 tak wstrząsnęła Falubazem, że obrońcy mistrzowskiego tytułu nie pozbierali się już do końca sezonu. Gładko przegrali walkę o brązowy medal z Unią Tarnów, która wcześniej niespodziewanie dała sobie podciąć skrzydełka i nie sprostała w półfinale ,,Bykom’’.

I tak, w wielkim finale pojechały ekipy, na które przed rozgrywkami nikt nie postawiłby złamanego grosza. Może poza prezesami obu klubów. Do pierwszej odsłony finałowej batalii doszło w Lesznie. Na trybunach ,,dożynkowego’’ stadionu zasiadł nadkomplet widzów, którzy obejrzeli dobre widowisko. Jego bohaterem był gorzowski 19-latek – Bartosz Zmarzlik. Pojechał on siedem razy, sześciokrotnie mijając linię mety jako pierwszy. A po meczu cichym głosikiem powiedział skromnie, że do tych zwycięstw zawiózł go wspaniale przygotowany motocykl.

- Mam taki jeden świetny silnik i dlatego wygrywam. Szkoda tylko tego jednego zera, ale to był mój błąd – dodał. Stal była bliska wygranej. Skończyło się na porażce 44:46.

W tygodniu poprzedzającym finałowe potyczki w mieście nad Wartą wyczuwało się napięcie, ludzie nawet mało interesujący się sportem zastanawiali się czy żużlowcy wytrzymają presję. Bilety zeszły jak świeże bułeczki, a klub zachęcał mieszkańców do wywieszania flag w barwach żółto-niebieskich. Na mecz zostały zaproszone gorzowskie legendy żużla. Dyrektor OSiR Włodzimierz Rój zarządził ustawienie monitora na bulwarze, żeby ci, którzy nie mogli być na stadionie, mieli możliwość wspólnego kibicowania w centrum miasta. I kiedy Kasprzak z Zagarem w 13 biegu zapewnili stalowcom mistrzostwo, w wielu miejscach rozgorzała zabawa. Największa radość panowała oczywiście na ,,Jancarzu’’, ale dopiero po rozegraniu dwóch nominowanych wyścigów. Wygrali je leszczynianie, lecz końcowy rezultat 49:41 był na korzyść Stali. - Statek dopłynął, kapitan melduje wykonanie zadania – dumnie ogłosił Krzysztof Kasprzak.

Finałem meczu była najpierw uroczystość związana z wręczeniem medali dla obu drużyn oraz pucharów, a potem ponad 15 tysięcy widzów obejrzało mistrzowski pokaz sztucznych ogni. Oczywiście nie mogło zabraknąć przemarszu zawodników po torze i nie tylko, gdyż w drodze na podium wskoczyli oni na trybuny i przybijali z kibicami popularne piątki. Był też przejazd działem samobieżnym i spalona marynarka prezesa Ireneusza Macieja Zmory, który zapewnił, że ma jeszcze kilka marynarek przygotowanych na kolejne lata. Ciekawe, czy już jedną z nich wyciągnął z szafy?

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x