więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Balladyny, Lilli, Mariana , 30 kwietnia 2025

Debiutant z Gorzowa na podium mistrzostw świata

2016-10-24, Żużel

Ma zaledwie 21 lat i podąża śladami największych gorzowskich legend - Edwarda Jancarza i Zenona Plecha. Bartosz Zmarzlik jeszcze nie miał licencji, a już w 2010 roku został okrzyknięty największym talentem gorzowskiego żużla ostatnich dekad.

medium_news_header_16510.jpg

Kiedy jako 15-latek pojawił się na torze ze stosownym dokumentem od razu wzbudził zachwyt jazdą i podejściem do sportu. Dzisiaj jest już brązowym medalistą indywidualnych mistrzostw świata seniorów. Należny medal odebrał w dalekim Melbourne, gdzie odbył się ostatni tegoroczny turniej Grand Prix.

Trener Cieślak zaufał młokosowi

Jeszcze przed rokiem Zmarzlik mógł tylko pomarzyć o jeździe z najlepszymi. Owszem, miał za sobą kilka startów w pojedynczych rundach Grand Prix. Ba! W 2012 roku został najmłodszym żużlowcem, który stanął na podium. Było to w Gorzowie, gdzie uplasował się na trzeciej pozycji. Dwa lata później został najmłodszym triumfatorem pojedynczej rundy Grand Prix, wygrywając oczywiście na rodzinnym torze. Ale on marzył o tym, żeby zostać stałym uczestnikiem i walczyć z najlepszymi przez cały sezon. Droga ku temu była prosto, choć wyboista. Dopisało mu jednak sportowe szczęście. W 2015 roku gospodarzem Grand Prix Challenge była Polska, dokładnie Rybnik. Przywilejem organizatora było zagospodarowanie jednej dzikiej karty. Rybniczanie bardzo chcieli, żeby pojechał ich młodzieżowiec Kacper Woryna. Sprzeciwił się temu trener kadry narodowej Marek Cieślak. Powiedział wprost, że trzeba wykorzystać to miejsce, żeby wprowadzić Polaka do cyklu. I wskazał na Bartosza Zmarzlika. Gorzowianin zrewanżował się najlepiej jak mógł. Wygrał i awansował do mistrzostw świata. Szybko spotkał się z opiniami, że sobie nie poradzi, że jest za młody, że musi najpierw nabrać doświadczenia…

Przed rozpoczęciem rywalizacji z najlepszymi junior Stali zachowywał stoicki spokój, co jest raczej niezwykłe w tym wieku. Zrezygnował ze startów w imprezach młodzieżowych, odpuścił obronę mistrzowskiego tytułu w IMŚ juniorów. Skupił się na Grand Prix. Jego celem od początku było utrzymanie się w cyklu na przyszły sezon i nauka, w tym poznawanie torów, specyfiki mistrzostw oraz radzenie sobie ze stresem. Nie brakowało głosów, że awans Bartka nie jest na rękę Stali Gorzów, która miała cierpieć w lidze z powodu słabej jazdy swoich uczestników w Grand Prix, zwłaszcza tego najmłodszego. Okazało się, że można zdobyć medal i jednocześnie zostać najskuteczniejszym żużlowcem polskiej oraz szwedzkiej ligi.

Jak na debiutanta przystało, najpierw było frycowe

Przypomnijmy sobie drogę Zmarzlika do jednego z większych sukcesów w historii gorzowskiego żużla. Wszystko zaczęło się w słoweńskim Krsko. To był naprawdę udany debiut, choć zabrakło przysłowiowego łutu szczęścia. W jednym z wyścigów gorzowianin jechał na czele stawki. Niestety, nagle wpadł w koleinę, wyniosło go pod samą bandę i ledwo utrzymał się na motocyklu. Stracone punkty nie pozwoliły mu awansować do półfinału. – Pierwsze koty za płoty – uśmiechnął się po turnieju, choć widać było u niego rozczarowanie. To mógł być jego dzień, ale nie udało się do końca zapanować nad emocjami.

Potem była Warszawa i kapitalna jazda niemal przez całą rundę zasadniczą. Ale na Stadionie Narodowym przytrafiły mu się dwa błędy. Pierwszy, to zbyt agresywny atak na jadącego przed nim Piotra Pawlickiego. W efekcie leszczynianin upadł, gorzowianin został wykluczony. Potem popełnił błąd przy wyborze pola startowego i z finału nic nie wyszło. 

Trzeci turniej odbył się w duńskim Horsens i punktowo był to najsłabszy występ późniejszego brązowego medalisty. Szansę na lepszy występ stracił w ostatnim biegu, gdzie przyjechał do mety ostatni. Walczył do końca, ale wybierał złe ścieżki. Dwa tygodnie później mieliśmy Pragę i znakomitą jazdę w rundzie zasadniczej, którą zakończył na drugiej pozycji. Niestety, przed wyścigiem półfinałowym w jego teamie pojawiła się różnica zdań co do wyboru ustawień motocykla i w efekcie postawiono na złe rozwiązanie. Po puszczeniu sprzęgła na starcie tylne koło mu zabuksowało.

- Motocykl zamiast do przodu poszedł lekko w górę i zanim go opanowałem straciłem trochę dystansu. Potem zrobiłem kilka błędów na dystansie i skończyło się odpadnięciem – stwierdził zaraz po turnieju. Przyznał równocześnie, że czasami brakuje mu prędkości na starcie lub na trasie.

- W Pradze jechało mi się świetnie, ale miałem kłopoty z idealnym ustawieniem motocykla. Albo był on szybki ze startu i wolny na dystansie lub odwrotnie. W Grand Prix decydują niuanse, drobne sprawy. Wystarczy niewielka pomyłka w wyborze dyszy lub ustawienia zapłonu i od razu przegrywa się walkę – dodał w krótkiej rozmowie i przyznał zarazem, że ciągle płaci frycowe.

Szybka edukacja młodziana ze Stali

Po czterech turniejach Zmarzlik plasował się na szóstej pozycji ze sporą już stratą do prowadzącego Taia Woffindena, ale od trzeciego Chrisa Holdera dzieliło go tylko sześć oczek. W tym momencie nadal najważniejsze było zdobywanie punktów gwarantujących na zakończenie sezonu pozostanie w gronie ośmiu najlepszych, bo z tyłu był mocno naciskany przez innych. Niewielu spodziewało się, że Zmarzlik bardzo szybko wyciągnie wnioski z popełnianych błędów. Przełom nastąpił w Cardiff. Nasz 21-latek nie przeląkł się wielkiego stadionu, głośnej publiczności i magii Millennium Stadium, który od tego roku nosi nową nazwę Principality Stadium.

Młodzian znad Warty jeździł jak natchniony, do tego twardo i dojechał do pierwszego w karierze podium poza Gorzowem. Zarzucano mu, że chwilami jeździ za ostro, a jego starcie w półfinale z Jasonem Doylem długo było analizowane i dyskutowane. Co ciekawe, to w polskich mediach rozgorzała nerwowa dyskusja, angielskie natomiast rozpływały się nad genialną jazdą Zmarzlika i nie dopatrzyły się żadnego, nawet najmniejszego przewinienia.

Trzecie miejsce zajęte w stolicy Walii mocno napędziło gorzowianina do dalszych startów. W szóstej serii w szwedzkiej Malilli, na jednym z czterech zaledwie znanych sobie torze (na pozostałych siedmiu debiutował), świetnie zaczął zawody. Potem było trochę gorzej, ale wywalczył dwucyfrowy wynik i pozostał w grze o medal. W Gorzowie było podobnie. Po kapitalnym początku, gdzie w trzech startach miał osiem punktów przyszło wykluczenie. Niesłuszne, co pokazały wszystkie powtórki telewizyjne. Sędzia Jim Lawrence pośpieszył się z decyzją, uznając młodego Polaka winnego upadku Nielsa Kristiana Iversena. Niektórzy nazwali to wprost kradzieżą punktów. Jim Lawrence to w ogóle ciekawa postać. Jest właśnie tą osoba, która całkowicie zniszczyła Grand Prix Polski w Warszawie w 2015 roku podejmując szereg przedziwnych, a w pewnej chwili już humorystycznych decyzji. A jednak władze FIM ciągle mu ufają i pozwalają stawać za sędziowskim pulpitem, uznając zapewne, że od czasu do czasu sędziowski skandal również jest potrzebny nakręcaniu spirali emocji.

Następne dwa biegi na obiekcie Edwarda Jancarza Bartek wygrał i w finale długo walczył o drugą pozycję, co zakończyło się stratą trzeciej, gdyż wyprzedził go Holder. – Szkoda, że nie stanąłem na podium – kręcił po zawodach głową, ale cieszył się z 14-punktowego dorobku. Awansował na piąte miejsce, choć strata do podium wynosiła już 11 punktów.

Odcięty od układu nerwowego

Jedynym tegorocznym obiektem, który pierwszy raz gościł uczestników Grand Prix był niemiecki Teterow. To było jubileuszowe, 200 Grand Prix w historii. I tam Zmarzlik dokonał nie lada wyczynu. Nie wygrał żadnego biegu, ale zajął najwyższe w sezonie drugie miejsce, jadąc przez pewien czas w finale na pierwszej pozycji. – Jaka szkoda, że nie utrzymałem tego miejsca – żałował, ale po chwili dotarło do niego, że tak naprawdę nie był w stanie zatrzymać rozpędzonego Doyle’a.

– Obawiałem się podejmować radykalnych decyzji, bo czułem, że sprzęt jest naprawdę nieźle nastrojony na jazdę po dystansie. Męczyłem się natomiast ze startu, dlatego największą niespodzianką było wygranie przeze mnie w finale momentu startowego z trzeciego pola. Kiedy rywale zostawili mi ten biały kask powiedziałem sam do siebie, o jejku znowu to trzecie pole. Widocznie tak miało być – podkreślił i w swoim stylu dodał jeszcze, że przecież on zawsze woli gonić niż uciekać.

Po zawodach w Niemczech gorzowianin awansował na czwartą pozycję. Potem był Sztokholm i kolejny równy oraz efektowny występ. W stolicy Szwecji zabrakło przysłowiowej kropki nad ,,i’’. Po rundzie zasadniczej Bartek miał 11 punktów, ale w półfinale dał się zaskoczyć Holderowi, podobnie jak w biegu finałowym w Gorzowie.

– Popełniłem duży błąd w pierwszy łuku. Pociągnęło mnie i straciłem kilkanaście metrów. Na tak krótkich torach jak w Sztokholmie, przy tak wyrównanej stawce to strata praktycznie nie do odrobienia – przyznał w trakcie rozmowy w jeszcze w parkingu w Friends Arenie.

Zaledwie tydzień później ponownie mogliśmy podziwiać wielką determinację Zmarzlika w walce o następne punkty. Na trudnym dla siebie zawsze toruńskim torze znowu zaimponował walecznością i odpornością psychiczną. Po dwóch startach znalazł się w ciężkim położeniu, ale po raz kolejny pokazał, że potrafi wygrywać najważniejsze biegi. Ddojechał do finału i ponownie stanął na podium. W tym momencie zapewnił sobie miejsce w najlepszej ósemce a do trzeciego miejsca miał tylko dwa punkty straty.

- Co ma być, to będzie – mówił pytany, z jakimi nadziejami wybierze się do Australii. – Mam jedną prośbę: trzymajcie wszyscy za mnie kciuki, a ja powalczę. Zobaczymy co z tego wyjdzie… - dodał.

W Melbourne Zmarzlik zaliczył najlepszy punktowo występ w sezonie. Lepszy nawet niż w Gorzowie. Jeździł, jak to określił jeden z dziennikarzy, jakby został odcięty od układu nerwowego. – Mówiono, że do medalu wystarczy 11 punktów, a tu 13 mogłoby nie starczyć – przyznał po zawodach. Rzeczywiście, walka o srebrny i brązowy medal była szalona. Wszyscy zainteresowani, czyli Woffinden, Holder i Zmarzlik, jechali do ostatniego wyścigu. Walczyli nie tylko między sobą, ale o prześcignięcie Doyle’a, który w wyniku kontuzji nie mógł startować, lecz miał sporą przewagę nad konkurentami. Wystarczyłby jeden błąd, jedna wpadka i byłoby po medalu. Zresztą cała trójka stanęła na podium Grand Prix Australii. Na podium za cały sezon zabrakło miejsca dla Holdera.

- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! To rewelacyjne uczucie! Brązowy medal indywidualnych mistrzostw świata jest mój – nie krył wielkiej radości po odebraniu brązowego medalu.

Robert Borowy

Fot. BSI i Wojciech Mita

Wyniki Bartosza Zmarzlika w SGP w 2016 roku:

1. Krsko – 8 (3, 0, 2, 2, 1)                            – IX miejsce

2. Warszawa – 10 (2, 2, 3, w, 3, 0)                – VI miejsce

3. Horsens – 7 (2, 1, 3, 1, 0)                         – XI miejsce

4. Praga – 13 (3, 2, 2, 3, 2, 1)                       – V miejsce

5. Cardiff – 13 (1, 3, 1, 3, 2, 2, 1)                  – III miejsce

6. Malilla – 10 (3, 2, 2, 1, 1, 1)                      – VI miejsce

7. Gorzow – 14 (3, 3, 2, w, 3, 3, 0)                – IV miejsce

8. Teterow – 13 (2, 2, 1, 2, 2, 2, 2)                – II miejsce

9. Sztokholm – 12 (2, 1, 2, 3, 3, 1)                – V miejsce

10. Toruń – 13 (0, 2, 3, 1, 3, 3, 1)                  – III miejsce

11. Melbourne – 15 (3, 3, 1, 3, 2, 2, 1)           – III miejsce

W sumie 69 wyścigów, z czego 21 ukończył na pierwszym miejscu, 24 na drugim, 17 na trzecim i tylko 5 na ostatnim. Do tego doszły dwa wykluczenia. Łącznie zdobył 128 punktów.

Klasyfikacja końcowa SGP:

1. Greg Hancock 139, 2. Tai Woffinden 130, 3. Bartosz Zmarzlik 128, 4. Chris Holder 126, 5. Jason Doyle 123, 6. Piotr Pawlicki 99, 7. Antonio Lindback 93, 8. Niels-Kristian Iversen 91, 9. Matej Zagar 90, 10. Maciej Janowski 90, 11. Fredrik Lindgren 88, 12. Peter Kildemand 68, 13. Nicki Pedersen 62, 14. Andreas Jonsson 53, 15. Chris Harris 40, 16. Michael Jepsen Jensen 31.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x