2017-04-10, Żużel
Kolejny memoriał Edwarda Jancarza przeszedł do historii. W bardzo silnej stawce zawodników po raz drugi z rzędu zwyciężył zielonogórzanin Patryk Dudek.
- Początkowo jeździłem drętwo, dopiero po upadku złapałem właściwy rytm. Pomocna okazała się również zmiana motocykla – przyznał po zawodach.
Z żużlowców Stali najkorzystniej zaprezentował się Przemysław Pawlicki, który na ostatnich metrach finałowego biegu niemal na samej mecie wyrwał trzecią pozycję najskuteczniejszemu zawodnikowi turnieju Grigorijowi Łagucie.
- Cały czas pracuję nad budową formy i widzę, że z zawodów na zawody jadę coraz lepiej. Staram się również wyciągnąć wnioski z popełnianych jeszcze błędów, ale nimi nie będę się publicznie dzielił – stwierdził.
Rozczarowany mógł być Bartosz Zmarzlik. Zajął dopiero siódmą pozycję. Już w rundzie zasadniczej świetne wyścigi przeplatał słabszymi. W półfinale stoczył zaciętą walkę z Nickim Pedersenem zakończoną upadkiem Duńczyka. Sędzia Remigiusz Substyk słusznie wykluczył gorzowianina.
- Po zmianie nawierzchni obecnie na torze pojawiły się nowe ścieżki i trzeba je znaleźć. To jest inna jazda niż w poprzednich latach – wyjaśnił.
Martwi, i to naprawdę mocno, słaba postawa Krzysztofa Kasprzaka. Oczywiście do inauguracji ligowej mamy jeszcze kilka dni, czekają nas kolejny imprezy, ale były kapitan stalowców jeździ zachowawczo. Bywa szybki na startach, lecz potem wyraźnie odstaje od najlepszych. Czy jest to efekt tylko testowania sprzętu? Miejmy nadzieję, że tak.
Na razie zbyt wiele dobrego nie można napisać o jeździe dwóch innych naszych reprezentantów. Niels Kristian Iversen potrafi wystrzelić, potrafi również położyć się z motocyklem na torze. Po dwóch seriach memoriałowego turnieju wydawało się, że Duńczyk okiełznał gorzowski tor, lecz następne jego starty były już słabe. Martin Vaculik też prezentuje bardzo nierówną jazdę. Dużo pracy czeka całą naszą drużynę i sztab szkoleniowy przed ligową inauguracją.
Sam memoriał dostarczył wielu emocji. Jeżeli czegoś brakowało to większej ilości walki na dystansie. Zawodnicy często jeździli w kontakcie, lecz przy tak wyrównanej stawce ciężko jest o wyprzedzenia. Zwłaszcza, że nowa nawierzchnia jeszcze nie ułożyła się na tyle, żeby można było skuteczniej atakować po szerokiej. Jak mówią eksperci torowi, potrzeba trochę czasu na przetarcie się świeżego materiału. Obecnie znajdują się tam grubsze kamyki, na których nie można złapać właściwej przyczepności. Przekonał się o tym nawet Patryk Dudek, których na tych kamykach miał uślizg motocykla. Najważniejsze, że w Gorzowie ponownie udało się godnie uczcić pamięć legendy Stali, a jednocześnie dostarczyć sympatykom żużla sporej dawki adrenaliny. Szkoda jedynie, że niektórzy zamiast delektować się fajnym widowiskiem sportowym chwilami przejawiali nadmiar emocji. Przecież to były tak naprawdę zawody towarzyskie. Ważne, ale nie rozstrzygające o medalach. Dlatego wypadało docenić i uszanować jazdę wszystkich zawodników.
Zapraszamy Czytelników do obejrzenia kilku migawek z niedzielnych zawodów autorstwa Bogusława Sacharczuka.
RB
W niedzielę, 4 maja na stadionie GBS Gorzów im. Edwarda Jancarza czekają nas 105. Żużlowe Derby Lubuskie. To już 65 lat, jak Stal Gorzów walczy z Falubazem Zielona Góra o palmę pierwszeństwa w zachodniej Polsce.