2018-06-25, Żużel
Trzeba przyznać, że bieżący sezon jest wyjątkowo pechowy dla żużlowców Cash Broker Stali Gorzów.
Już w trakcie inauguracji rozgrywek PGE Ekstraligi złamania obojczyka doznał Hubert Czerniawski, kilka dni potem w lidze angielskiej poważnego otwartego złamania kostki nabawił się Martin Vaculik, zaś w czasie półfinału Brązowego Kasku w Rybnik obojczyk złamał Rafał Karczmarz.
Kiedy wydało się, że lista tych nieszczęść jest już za gorzowskim zespołem przed dwoma tygodniami w Pile poważny wypadek zanotował ponownie Karczmarz i choć potem pojechał na mecz do Częstochowy po jednym biegu został wycofany. Teraz przechodzi intensywną rehabilitację pleców. Opuchlizna, która się tam pojawiła naciska na kręgosłup, uniemożliwiając normalną jazdę. Jego przerwa potrwa przynajmniej do końca miesiąca, choć w tej chwili trudno jeszcze mówić o terminie powrotu na tor.
To nie wszystko. Podczas ostatniego meczu w lidze szwedzkiej urazu kostki doznał Szymon Woźniak. Już w drugim swoim starcie uczestniczył on w kolizji, ale dokończył zawody, pomimo bólu nogi. Po powrocie do Polski i przeprowadzeniu wszelkich badań okazało się, że kontuzja jest dosyć poważna. Potrzebny był zabieg operacyjny, który miał miejsce w piątek. Z tego powodu indywidualny mistrz Polski musi odstawić motocykle na przynajmniej miesiąc.
- Czuję się już lepiej, chociaż poruszam się o kulach – mówi Szymon Woźniak. – Pocieszające jest to, że lekarz był zadowolony z zabiegu. Liczę, że również rehabilitacja będzie przebiegała pomyślnie. Wiadomo, że chciałbym być z drużyną, ale cóż, trzeba to przetrwać i robić wszystko, by jak najszybciej wrócić do zawodów. Bardzo żałuję, że nie pojadę w najbliższym meczu z Grudziądzem. Razem z kibicami będę wspierał swoją drużynę – powiedział dla klubowej strony.
RB
Majówka już za nami. Było zimno tam, gdzie pojechałam. I wiem na pewno, że znów tam pojadę, choćby po to, aby znów się przeprawić przez Bosfor.