2018-07-03, Żużel
Ostatni przed lipcową przerwą mecz w PGE Ekstralidze żużlowcy Cash Broker Stali Gorzów rozstrzygnęli na swoją korzyść.
Pojedynek z MrGarden GKM Grudziądz był bardzo ważny, ponieważ w obliczu ostatnich kontuzji Szymona Woźniaka i Rafała Karczmarza nie można było być pewnym zwycięstwa teamu prowadzonego przez trenera Stanisława Chomskiego. Stalowcy oczywiście byli faworytem, ale cała drużyna musiała wykazać się maksymalną koncentracją, bo walka szła nie tylko o dwa punkty meczowe, ale i dodatkowo o jeden za dwumecz. Ostatecznie gorzowianie wygrali 54:36, prezentują świetną dyspozycję. A oto co po meczu powiedzieli trenerzy i liderzy obu drużyn:
Stanisław Chomski (trener Cash Broker Stali Gorzów): Obawiałem się tego meczu, bo nie wiedziałem, w jakiej ostatecznie dyspozycji będzie Martin Vaculik. To, że na treningach prezentuje się bardzo dobrze wcale nie znaczyło, że w meczu to powtórzy. Mam do niego szacunek za to, że w sobotę nie będąc jeszcze pewien dyspozycji odpuścił końcówkę Grand Prix. Na szczęście pojechał znakomicie, razem z Bartkiem Zmarzlikiem i Krzyśkiem Kasprzakiem ciągnęli ten nasz wózek. Mecz ustawiło pierwszych kilka wyścigów, w których wypracowaliśmy sporą przewagę. Druga część spotkania była już bardziej wyrównana. W biegach nominowanych postawiliśmy przysłowiową kropkę nad ,,i’’. W ekipie goście więcej spodziewałem się po jeździe Przemka Pawlickiego oraz Antonio Lindbacka. Krzysiek Buczkowski był waleczny, jak zawsze, ale to było za mało. Goście mieli jednak tak naprawdę tylko Artioma Łagutę, który poprawił nam trochę statystyki na gorzowskim torze, gdyż dwukrotnie w ostatniej chwili minął naszych zawodników. U nas wszyscy fajnie pojechali. Trochę pecha miał Alan Szczotka. W pierwszym biegu miał niedopasowany motocykl, potem było lepiej. On jednak ciągle się uczy, podobnie jak Hubert Czerniawski. Dzięki temu ostatniemu nasi młodzieżowcy wygrali z grudziądzkimi 5:4. To dla nich ważne, bo oni dopiero zbierają doświadczenie.
Robert Kempiński (trener MrGarden GKM Grudziądz): Gratuluję gorzowianom zwycięstwa. Jeżeli chodzi o nas, to widać, że sam Artiom Łaguta nie pociągnie sam wyniku. Reszta jeździła w kratkę. Szczególnie Przemek Pawlicki. Jego sześć punktów to za mało, skoro jeszcze przed rokiem startował w Gorzowie. Rozczarował Antonio Lindback. Najpierw był trzeci za parą gospodarzy, potem z trudem wygrał na trzecim okrążeniu z juniorem. Słabo pojechał Kai Huckenbeck. Łatałem, robiłem co mogłem ze zmianami taktycznymi. Niektóre wyszły, ale niektóre nie. I wynik jest taki jaki jest. Musimy dalej ciężko pracować. Po lipcowej przerwie mamy dwa trudne spotkania na własnym torze. Musimy wygrać z Get Well Toruń i Falubazem Zielona Góra oraz zdobyć przynajmniej jeden bonus. Wówczas pojawi się szansa utrzymania w PGE Ekstralidze. Najważniejsze jest dopasowanie sprzętu, bo coś tu nie gra z tymi motocyklami. Choć z drugiej strony nasi zawodnicy często w innych imprezach jeżdżą dobrze, a zawodzą tylko w lidze.
Bartosz Zmarzlik (zdobywca kompletu 15 punktów): Cieszę się, że w Gorzowie ponownie pojechałem dobrze. Czułem się mega fajnie. Bardzo zadowolony jestem ze startów, bo choć we wcześniejszych meczach też zdobywałem dużo punktów, to z tymi startami bywało różnie. Przed ostatnim biegiem podszedł do mnie Martin i chciał się umówić co do jazdy parą w tym wyścigu, ale przekonałem go, że zrobimy to już na torze. I dlatego w czasie jazdy pokazywaliśmy sobie, jak mamy wspólnie jechać. Bieg nam wyszedł, bo dobrze się rozumieliśmy. Fajnie byłoby obecną dyspozycję przełożyć na jazdę w Grand Prix. W Horsens było już chwilami dobrze, szczególnie od trzeciej serii. Faktem jest, że nie mam szczęścia do pól startowych, ale ja na to nie mogę patrzeć. Muszę nauczyć się tak jeździć, żeby radzić sobie w każdych okolicznościach. Zdarzenia z Nickim Pedersenem nie będę komentował.
Artiom Łaguta (zdobywca 15 punktów w sześciu startach): Gorzowianie pojechali u siebie znakomicie i należą im się gratulacje. Ja miałem świetnie dopasowany motocykl, starałem się jeździć różnymi ścieżkami i to zaowocowało czteroma zwycięstwami. Nie wyszedł mi tylko ostatni bieg. Tor był świetnie przygotowany i tutaj chciałbym pogratulować trenerowi Stanisławowi Chomskiemu. Z naszym zespołem nie jest idealnie, bo przegrywamy. W PGE Ekstralidze zawsze jest bardzo ciężko. Musimy się zmobilizować na pojedynek z torunianami i wygrać z nimi z bonusem.
Robert Borowy
Fot. Bogusław Sacharczuk
Majówka już za nami. Było zimno tam, gdzie pojechałam. I wiem na pewno, że znów tam pojadę, choćby po to, aby znów się przeprawić przez Bosfor.