2019-04-23, Żużel
Ostatnie dni nie były najszczęśliwsze dla polskiego żużla. Zamiast świątecznej promocji dyscypliny mieliśmy duże rozczarowanie.
Zaczęło się w Wielką Sobotę w Pile, gdzie miano rozegrać finał Złotego Kasku, będący jednocześnie krajową eliminacją do Grand Prix i indywidualnych mistrzostw Europy. Na starcie pojawiło się 17 praktycznie najlepszych polskich żużlowców (brakowało tak naprawdę tylko Bartosza Zmarzlika i Jarosława Hampela), pogoda dopisała, trybuny wypełniły się kilkoma tysiącami widzów, a relację z zawodów miał przeprowadzić Polsat Sport. I mieliśmy totalne zaskoczenie. Pomimo, że sędzia i komisarz dopuścili tor do jazdy z decyzją tą nie zgodzili się zawodnicy.
- Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że na tym torze nie jesteśmy w stanie pojechać – mówił w rozmowie z nami Szymon Woźniak, zawodnik truly.work Stali Gorzów. – Problemem nie była nawierzchnia a wystające spod bandy betonowe elementy krawężnika znajdujące się w newralgicznych miejscach przy starcie (widoczne na zdjęciu poniżej - dop. aut.) oraz na przeciwległej prostej. Przy jakimkolwiek zdarzeniu mogłoby naprawdę dojść do nieszczęścia. Decyzja o odwołaniu turnieju była dla nas bardzo trudna, ale nie ma nic ważniejszego niż zdrowie – zaznaczył.
Podobnego zdania był Krzysztof Cegielski, który jest szefem Stowarzyszenia Żużlowców ,,Metanol’’. Kiedy zapytaliśmy się go, czy wcześniej nie należało załatwić tej sprawy, bo o stanie technicznym pilskiego toru rozprawiano już od pewnego czas, odpowiedział, że rozmawiał w tej sprawie z przewodniczącym GKSŻ Piotrem Szymańskim.
- Poprosiłem go, żeby zmotywował pilskich działaczy do intensywniejszej pracy, żeby na finał Złotego Kasku wszystko było należycie przygotowane. Usłyszałem, żebym się nie martwił, że będzie komisarz i wszystkiego dopilnuje. Corocznie mamy różnego rodzaju podobne zdarzenia, tyle że dotychczas nie było z tego powodu aż tak zdecydowanej reakcji zawodników. Wspólnie ustalili, że nie pojadą ze względu na nie zagwarantowanie im bezpieczeństwa. Na przyszłość należy staranniej dobierać ośrodki, w których mają odbywać się imprezy wysokiej rangi. Skoro wymaga się od zawodników, żeby wypełniali w najdrobniejszych szczegółach wymagania regulaminowe pod groźbą licznych kar, to niech działa to również w drugą stronę – uważa.
W sprawie odwołania Złotego Kasku w trybie ekspresowym mają się spotkać członkowie Głównej Komisji Sportu Żużlowego i podjąć decyzję, co z nominacjami do mistrzostw Europy, a także sprawdzić, czy decyzja zawodników nie była sprzeczna z regulaminem? Niewykluczone są więc kary, ale z wszelkimi spekulacjami należy poczekać do posiedzenia GKSŻ.
W lany poniedziałek na drugim krańcu Polski, w Rzeszowie, polska reprezentacja pojechała w towarzyskim meczu z Resztą Świata. I znowu, mieliśmy piękną pogodę, na trybunach zasiadło kilka tysięcy widzów, udało się skompletować bardzo mocne składy, ale ktoś zapomniał odpowiednio przygotować tor. W pierwszej fazie meczu nie mieliśmy w ogóle walki. Tak jak zawodnicy wystartowali spod taśmy, tak dojeżdżali do mety. Potem nawierzchnia na tyle się porozrywała, że żużlowcy myśleli już tylko o bezpiecznym dojechaniu do mety. - Na początku można było swobodnie jechać, z każdym kolejnym biegiem było coraz trudniej – przyznał Janusz Kołodziej.
Nie wszyscy także dotrwali do końca zawodów i mieliśmy też biegi w niepełnej obsadzie. A już kompletną klapą okazało się przygotowanie maszyny startowej, albo jej nieprzygotowanie. Siadła ona po dziewiątym biegu i sędzia Piotr Lis był zmuszony puszczać zawodników na zielone światło. Trener naszej reprezentacji Marek Cieślak wprost powiedział, że w chwili awarii maszyny startowej zakończył się tak naprawdę ten mecz, bo jazda na zielone światło (lub na chorągiewkę, jak to ostatnio bywało we Wrocławiu) to już tak naprawdę kpina z profesjonalnego żużla.
Przypomnijmy, że Polacy ostatecznie wygrali 51:38, a dziesięć punktów dla naszych barw wywalczył Bartosz Zmarzlik.
Jeszcze przed poniedziałkowym starciem Polaków z Resztą Świata poznaliśmy składy na półfinałowy turniej Speedway of Nations, który odbędzie się 4 maja w Landshut. Biało-czerwoni do Niemiec wybiorą się w zestawieniu Maciej Janowski, Bartosz Zmarzlik i Bartosz Smektała. W rezerwie są Patryk Dudek oraz Maksym Drabik.
W pierwszym tegorocznym meczu U-24 Ekstraligi żużlowcy Perłowej Przystani Stali Gorzów zmierzyli się ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra.