2019-05-02, Żużel
Krzysztof Kasprzak, jeden z liderów truly.work Stali Gorzów, od początku sezonu ma kłopoty ze złapaniem odpowiednio wysokiej formy sportowej.
Po dwóch bardzo słabych występach ligowych w Częstochowie oraz w Gorzowie w meczu z beniaminkiem PGE Ekstraligi Speed Car Motorem Lublin, nieco lepiej było w ostatnią niedzielę w Lesznie. Na dobrze znanym sobie torze wywalczył osiem punktów oraz jeden bonus.
- Na pewno było lepiej niż we wcześniejszych meczach, choć dalej nie mam na koncie wygranego wyścigu. Popełniałem również błędy, co wykorzystali gospodarze – przyznał Krzysztof Kasprzak, który zaznaczył też, że pewnym problemem dla niego jest mała liczba startów.
- To dotyczy wielu chłopaków – kontynuuje. – Za nami tak naprawdę tylko trzy mecze, jeden występ w eliminacjach Złotego Kasku i koniec, bo sparingi służą innym celom. Cały czas staram się trenować, żeby nie stracić kontaktu z motocyklem, ale im masz więcej jazdy w zawodach, tym bardziej wszystko zaczynasz wykonywać automatycznie i przez to jest łatwiej. Najważniejsze jednak jest dopasowanie sprzętu, bo bez tego nic nie zrobisz. W Lesznie szukałem różnych rozwiązań. Kiedy w trzecim swoim wyścigu przegrałem z Emilem Sajfutdinowem, najszybszym zawodnikiem meczu, od razu zrobiłem korektę. Niestety, poszedłem w złą stronę. To są błędy, które na początku sezonu przytrafiają się każdemu – zaznaczył.
Zapytany o przygotowania do najbliższego meczu ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra wychowanek leszczyńskiej Unii, ale startujący w Gorzowie od 2012 roku powiedział, że poza treningami planuje również wyjazd w sobotę do Niemiec na mecz Bundesligi. Żużlowej oczywiście. Tego dnia w Stralsundzie miejscowy MC Nordstern pojedzie z Wolfe Wittstockiem.
- Szukam tych startów, niedługo wystartuje liga szwedzka, więc tych imprez będzie więcej i liczę, że ustabilizuję dyspozycję na odpowiednio wysokim poziomie – kończy.
RB
W pierwszym tegorocznym meczu U-24 Ekstraligi żużlowcy Perłowej Przystani Stali Gorzów zmierzyli się ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra.