2020-08-31, Żużel
Za najlepszymi żużlowcami globu są już dwie rundy Grand Prix, gdzie stawką jest indywidualne mistrzostwo świata na bieżący rok.
Pierwsze koty za płoty, moglibyśmy powiedzieć, gdyby nie inna tegoroczna formuła rozgrywania mistrzostw. Przede wszystkim jest mniej turniejów, cała rywalizacja została zaplanowana na zaledwie pięć tygodni, a do tego rywalizacja odbywa się na czterech torach i przy nowej punktacji. To zmusza zawodników do maksymalnego unikania błędów, bo naprawdę ciężko może być potem z odrabianiem punktów. Pokazały to już dwie pierwsze rundy we Wrocławiu.
Jakie wnioski możemy wyciągnąć po zawodach w stolicy Dolnego Śląska? O komentarz poprosiliśmy naszego eksperta Marka Towalskiego, który miał okazję oglądać wrocławskie turnieje z wysokości trybun.
- Zacznę od atrakcyjności obu imprez – mówi. – W piątek, gdybym przyprowadził kogoś na stadion i chciał zachęcić do polubienia żużla zapewne po kilku biegach przestałby mi już wierzyć, w to co mówię. Niestety, ale organizatorzy przygotowali mało atrakcyjny do ścigania tor i po prostu wiało z niego nudą. Rasowi kibice jeszcze emocjonowali się walką poszczególnych zawodników, bo kibicując Janowskiemu, Zmarzlikowi czy Dudkowi mniej się zwraca uwagę na widowiskowość, bardziej spogląda się na wynik. Na drugi dzień było zdecydowanie lepiej, co pokazuje, że można przygotować dobry tor i liczę, że w kolejnych rundach Grand Prix będziemy świadkami przynajmniej takiego ścigania jak w sobotni wieczór we Wrocławiu – tłumaczy.
W dalszej części rozmowy zapytaliśmy się o postawę Bartosza Zmarzlika i w tym przypadku Marek Towalski nie miał wątpliwości, że obrońca mistrzowskiego tytułu miał liczne kłopoty z dopasowaniem sprzętu do nawierzchni, dlatego te jego szóste i trzecie miejsce należy oceniać pozytywnie.
- Bartek wycisnął co mógł, bo cały czas miotał się z tymi swoimi motocyklami. Coś mu wyraźnie nie pasowało, ale to już jest za nami. Teraz czekamy na Gorzów – krótko ocenił.
Czy Markowi Towalskiemu do gustu przypadł ,,na żywo’’ nowy system punktowania, co do którego przed przyjazdem do Wrocławia miał duża wątpliwości.
- I one nie znikły, ale trzeba z tym się pogodzić co nam zafundowano i jechać dalej – kontynuuje. – Punktacja jest dla wszystkich taka sama, niektórzy raz na niej skorzystają, innym razem stracą, ale w sporcie tak już bywa - nie zawsze wszystko jest sprawiedliwe. Z drugiej strony nowa punktacja ma jedną zaletę. Pozwala zawodnikom na eksperymentowanie w trakcie zawodów, szukanie optymalnych ustawień przed decydującą fazą danego turnieju. Bardzo dobrze to wykorzystał Fredrik Lindgren, który wyjechał z Wrocławia z dorobkiem 30 punktów, choć na torze w ciągu dwóch dni zebrał tylko 21 punktów. Taki Artiom Łaguta ma obecnie tylko dwa oczka przewagi nad Szwedem, choć według starej punktacji miałby już dwanaście punktów przewagi. Taki mamy ten żużel – podkreśla.
I na koniec zapytaliśmy się byłego żużlowca Stali Gorzów, czy po wrocławskich rundach już można typować wąską grupę faworytów do medali. Marek Towalski od razu stwierdził, że grono faworytów jeszcze bardziej się poszerzyło i trzeba poczekać przynajmniej na turnieje w Gorzowie, bo klasyfikacja szybko może przewrócić się do góry nogami.
- Proszę zwrócić uwagę, że tak mocni zawodnicy jak Leon Madsen, Emil Sajfutdinow, Martin Vaculik czy Matej Žagar ponieśli we Wrocławiu duże straty, a przecież są to gracze najwyższego formatu. Oni jeszcze wrócą do gry i wtedy zrobi się jeszcze ciekawiej. Uważam, że gorzowskie rundy mogą być dla wielu zawodników przełomowe i na ,,Jancarzu''; wyłoni się grupa głównych faworytów do medali – zakończył.
Przypomnijmy, że w Gorzowie Grand Prix odbędzie się 11 i 12 września. Bilety cały czas są do nabycia w następujących miejscach:
Salony EMPiK w całej Polsce
Sklepy MadiaMarkt
Sklep klubowy przy stadionie!
Robert Borowy
1. Janowski 38, 2. A. Łaguta 32, 3. Woffinden 32, 4. Lindgren 30, 5. Zmarzlik 27, 6. Madsen 18, 7. Czugunow 16, 8. Sajfutdinow 15, 9. Iversen 14, 10. Vaculik 13, 11. Dudek 13, 12. Fricke 12, 13. Michelsen 11, 14. Žagar 11, 15. Doyle 8, 16. Lindbäck 2
W piątej kolejce PGE Ekstraligi żużlowcy Gezet Stali Gorzów wybrali się na trudny teren do Wrocławia.