2020-09-09, Żużel
Już w najbliższy piątek oraz nazajutrz w sobotę (11-12 września) Gorzów będzie gospodarzem kolejnych dwóch rund indywidualnych mistrzostw świata.
Na starcie widzowie zobaczą trzech Polaków – lidera klasyfikacji po dwóch turniejach Macieja Janowskiego, obrońcę mistrzowskiego tytułu Bartosza Zmarzlika oraz byłego wicemistrza świata Patryka Dudka. Tym razem nie będzie natomiast reprezentanta Polski z dziką kartą, gdyż organizatorzy wystąpili o przyznanie jej Andersowi Thomsenowi. Z miejscowych zawodników wystąpi jeszcze Niels Kristian Iversen.
Trener Moich Bermudów Stali Gorzów Stanisław Chomski przyznaje, że bardzo trudno jest mu przewidzieć, jak potoczą się gorzowskie rundy, bo widzi mnóstwo znaków zapytania.
- To, że zawody odbędą się dzień po dniu wcale nie oznacza, iż wyniki będą do siebie zbliżone – mówi doświadczony szkoleniowiec. – Na końcowy rezultat obecnie składa się mnóstwo czynników. Wystarczy, że pogoda będzie trochę inna i już dany zawodnik może dużo zyskać lub stracić. Dzięki tej nieprzewidywalności należy spodziewać się wielu emocji i licznych przetasowań w klasyfikacji przejściowej – uważa, ale zaraz dodaje, że same widowiska tworzą zawodnicy i biorą się one głównie z różnicy poziomów sprzętowych lub sportowych. Do tego gorzowski owal jest nieco inny od większości i na ,,Jancarzu’’ trudniej walczy się na dystansie, co preferuje startowców.
- To nie jest tor, jaki mamy we Wrocławiu czy w Lesznie, gdzie ostatnio mieliśmy fajny finał IMP. Na torach, gdzie jest szerzej łatwiej się atakuje, w Gorzowie tor jest bardziej techniczny. U nas znajdują się dwie, trzy optymalnie linie i jeżeli ktoś dobry wjeździe w jedną z nich, trudno go potem wyprzedzić. Każdy wie, że jak wychodzi z jednego łuku już musi wiedzieć, jak wejść w drugi, żeby pojechać szybko i bezbłędnie. Generalnie jednak najważniejszy jest start i rozegranie pierwszego łuku, bo w Grand Prix startują najlepsi zawodnicy posiadający zbliżony sprzęt i podobne umiejętności. Zobaczymy również, na ile pozwoli nam dyrektor cyklu Phil Morris, jeżeli chodzi o przygotowanie toru do obu turniejów. Bardzo byśmy chcieli zrobić taki maksymalnie do walki, bo z naszego punktu widzenia najważniejsze jest widowisko dla kibiców, którzy zjawią się na stadionie – tłumaczy.
Stanisław Chomski jest zdania, że choć Maciej Janowski obecnie znajduje się w życiowej formie, posiada świetnie dopasowany do każdych warunków sprzęt, to wcale nie jest murowanym faworytem do dalszych zwycięstw.
- Nie skreślałbym jeszcze nikogo, szczególnie tych, którym we Wrocławiu nie poszło najlepiej, a przed mistrzostwami byli zaliczani do faworytów w walce o medale – kontynuuje Stanisław Chomski. – Podczas jednego turnieju można naprawdę dużo zyskać i jeszcze więcej stracić. Wystarczy, że któryś z faworytów będzie w słabszej dyspozycji i szybko wyleci z czołówki. I odwrotnie. Sam jestem ciekawy, czy ta pierwsza obecnie piątka zawodników, która wypracowała sobie lekką przewagę w pierwszych startach utrzyma się w całości w czołówce i kto do nich ewentualnie doskoczy. Pamiętajmy, że tacy żużlowcy jak Emil Sajfutdinow czy Leon Madsen dalej mają wielkie ambicje, a potrafią zamieszać w każdej chwili – kończy, wierząc, że obejrzymy w Gorzowie dwa spektakle, o których będziemy potem dyskutować.
Zainteresowanym podpowiadamy, że nadal można kupować bilety na piątek i sobotę poprzez strony internetowe www.kupbilet.pl; www.stal.kupbilety.pl; www.eventim.pl oraz w sklepie kibica przy stadionie, a także każdym EMPiK`u i w sklepach MadiaMarkt.
Robert Borowy
W piątej kolejce PGE Ekstraligi żużlowcy Gezet Stali Gorzów wybrali się na trudny teren do Wrocławia.