2020-10-26, Żużel
Za kilka dni, dokładnie 1 listopada otwarty zostanie żużlowy rynek transferowy, podczas którego kluby będą mogły podpisywać kontrakty z zawodnikami na przyszły sezon.
Kto dokładnie interesuje się zmianami kadrowymi wie, że zdecydowana większość znaków zapytania została już odłożona na bok, szczególnie jeżeli chodzi o żużlowców pozostających w dotychczasowych klubach. Większość z nich uczyniła to już oficjalnie, choć podpisy będą mogli złożyć dopiero w okienku transferowym. Niektórzy zaś ujawnili, że opuszczają dotychczasowych pracodawców. Z Gorzowa odchodzi Krzysztof Kasprzak i bardzo bliski tego jest Niels Kristian Iversen.
- To co podają media odnośnie zmian kadrowych w poszczególnych zespołach zapewne w całości się potwierdzi, bo rynek jest tak bardzo ubogi, że inaczej tych wszystkich puzzli nie idzie poukładać – uważa Marek Towalski. - Kluby nie mają po prostu wyboru, ich możliwości wykonania jakiś ruchów personalnych jest bardzo mały. Dlatego pojawił się pomysł, żeby w każdej drużynie znalazł się dodatkowo jeden zawodników do 24 lat – zauważa.
Pomysł, żeby wprowadzić kolejne ograniczenie do składów wzbudza jednak wiele kontrowersji. Przypomnijmy, że już mamy ograniczenia w postaci obowiązkowych startów dwóch młodzieżowców oraz dwóch polskich seniorów. Dokładając do tego zawodnika U-24 widzimy, że aż na siedmiu zawodników (rezerwowi nie muszą być zgłaszani) pięciu musi spełniać określone warunki, żeby móc jechać w najsilniejszej lidze świata.
Jeżeli chodzi o żużlowców do 24 lat, to sportowo rozgrywki w najbliższym sezonie na tym ucierpią, bo na torze ujrzymy paru słabszych żużlowców, a lepsi od nich, ale trochę starsi wylądują w niższych ligach – kontynuuje Marek Towalski. - Zastanawiam się za to, czy w perspektywie kilku sezonów ten pomysł się opłaci, to już czas pokaże. Osobiście uważam, że nie powinno się w sposób świadomy osłabiać poziomu rywalizacji, ale skoro podjęto taką decyzję nie ma co już nad nią rozpaczać, należy się do niej dostosować – kończy.
RB
W ostatnią sobotę (3 maja) w niemieckim Landshut wystartowały tegoroczne indywidualne mistrzostwa świata, czyli żużlowe Grand Prix.