2020-12-16, Żużel
Były szef Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski wyszedł z propozycją, by już od 2022 roku powiększyć PGE Ekstraligę o dwa kolejne zespoły.
Pomysł Andrzeja Witkowskiego może zaskakiwać, zwłaszcza że to głównie za jego sprawą w 2013 roku uszczuplono najwyższą klasę rozgrywek do ośmiu zespołów, co nie wszystkim wtedy się spodobało. Czy obecna propozycja jest racjonalna i ma szansę zyskania aprobaty? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do naszego eksperta Marka Towalskiego, wielokrotnego mistrza Polski ze Stalą Gorzów.
- Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie w sposób jednoznaczny – zaczął ostrożnie. – Czytałem opinie przemawiające za jak najszybszym powiększeniem ligi, ale i takie, w których to rozmówcy mieli sporo wątpliwości. Wydaje mi się, że bez poznania składowych ciężko będzie odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłoby szerokie przedyskutowanie tematu, omówienie szczegółów, bo w nich tkwi diabeł i podjęcie decyzji za jakiś czas a nie chybcikiem tylko dlatego, że zmiany mają być wprowadzone już od kolejnego roku. Powinniśmy z tym poczekać chyba do 2023 roku, jeśli szybko nie zostaną wyłożone wszystkie karty na stół – uważa.
Zdaniem Marka Towalskiego powiększenie PGE Ekstraligi w założeniu jest słuszne, on sam z tego się bardzo ucieszy, ale trzeba pamiętać, że spowoduje to mocne osłabienie niższych lig i utrzymanie na dobrym poziomie rozgrywek pierwszej oraz drugiej ligi nie będzie możliwe. Kolejna sprawa to, jak wyrównać potencjał kadrowy w PGE Ekstralidze, skoro dzisiaj brakuje dobrych zawodników.
- Wprowadzenie KSM-u nie wiem, czy byłoby rozsądne, bo zmuszałoby znowu kluby do dokładnego liczenia punktów i kontraktowania jeszcze słabszych zawodników. Może pójść drogą duńską, czyli wprowadzić kategorie zawodników i wtedy mielibyśmy listę TOP-10, czyli dziesięciu najlepszych zawodników i każdy miałby prawo jechać tylko w innym klubie. Reszta byłaby już dobierana według uznania klubów - uważa.
Nasz rozmówca spodziewa się, że za tymi propozycjami stoi telewizja. Według nieoficjalnych informacji Canal+ jest gotowy wyłożyć za trzyletni kontrakt na relacje meczów PGE Ekstraligi ponad 100 milionów złotych. To blisko dwukrotnie więcej niż jest obecnie. W zamian zapewne będzie chciała mieć decydujący głos w sprawie systemu rozgrywek, choć nie ona będzie podejmowała ostateczną decyzję.
- Czy to się komuś podoba czy nie, z telewizją pozostaniemy już na lata – kontynuuje. - Kibicom ten przekaz odpowiada, stacje w nieskończoność puszczają powtórki, co pokazuje duże zainteresowanie. Nie przypuszczam oczywiście, że telewizja wyda ostateczne rozstrzygnięcie, ale z ich zdaniem władze polskiego żużla muszą się liczyć. Może dlatego działają tak szybko. Spodziewam się, że nawet, jak nie wszystko będzie dopracowane, to i tak decyzja zapadnie na ,,tak’’. Nawet kosztem błędów, za które zapłacimy w przyszłości – kończy.
RB
Już 21. czerwca na stadionie GBS Gorzów im. Edwarda Jancarza rozegrana zostanie kolejna runda cyklu Grand Prix.