więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Alicji, Edwina, Eryka , 18 maja 2024

Derby lubuskie. Jak to się wszystko zaczęło…

2024-05-05, Żużel

Dzisiaj, 5 maja  czekają nas 103. Żużlowe Derby Lubuskie. To już 64 lata, jak Stal Gorzów walczy z Falubazem Zielona Góra o palmę pierwszeństwa w zachodniej Polsce.

medium_news_header_40124.jpg
Fot. Ze zbiorów autora
Edmund Migoś był najlepszym żużlowcem pionierskich derbów w 1960 roku. W dwóch meczach zdobył 27 punktów

Wszystko zaczęło się w 1960 roku w drugiej lidze, choć wcześniej zdarzały się pojedynki gorzowsko-zielonogórskie w ramach lokalnych rozgrywek. Przypomnijmy sobie dwa pierwsze mecze z udziałem Stali i LPŻ, bo pod takim wówczas szyldem startowali zielonogórzanie.

Faworytem pierwszego derbowego meczu 24 kwietnia 1960 roku byli – co zrozumiałe – bardziej doświadczeni i objeżdżeni gorzowianie, których do boju poprowadził pionier nadwarciańskiego żużla Mieczysław Cichocki. Dla wielu zawodników, zarówno Stali jak i LPŻ, był on autorytetem, gdyż startując w latach 1952-54 w leszczyńskiej Unii, trzykrotne sięgnął po drużynowe mistrzostwo Polski. Choć należy zauważyć, że do pierwszoplanowych postaci mistrzowskiej drużyny nie należał. Do tego w składzie Stali byli już utytułowani i zaprawieni w bojach Edmund MigośTadeusz Stercel oraz Bronisław Rogal. Ten ostatni właśnie powrócił z Legii Warszawa (odbywał służbę wojskową), z którą zdobył brązowy medal w ekstraklasie. Do tego był już dwukrotnym finalistą IMP, znajdował się w kadrze narodowej. Został nawet powołany, pomimo jazdy w drugiej lidze, do reprezentacji Polski na pierwszy finał drużynowych mistrzostw świata, który odbył się w 1960 roku w szwedzkim Malmoe.

A zielonogórzanie? Dopiero budowali podstawy silnego zespołu. Ich atutem byli w tym czasie przybyły z Rawicza 27-letni Mieczysław Mendyka, o rok młodszy Ludwik Jaskulski, który karierę zaczynał w Ostrowie i świetnie zapowiadający się wychowanek klubu, 23-letni Henryk Ciorga. Wzmocnieniem miał być przybyły z Rawicza doświadczony Franciszek Cieślawski, mający na koncie srebrny i brązowy medal w DMP. Najbardziej jednak liczono na pochodzącego z Leszna Bonifacego Langnera, mającego za sobą również pierwszoligowe doświadczenie. Wspominając pionierskie czasy Bonifacy Langner przyznał, że on i jego koledzy tak naprawdę jazdy po żużlowym torze uczyli się od gorzowian.

– Często organizowaliśmy wspólne zgrupowania, czy to u nich czy na naszym torze. Gorzowianie byli od nas lepsi, dlatego korzystaliśmy na tych wspólnych treningach. Nawet mieli lepiej rozwinięty warsztat i kiedy pojawiła się potrzeba przeszkolenia naszego mechanika, to jechał on do Gorzowa – powiedział po latach.

Do historycznych derbów gospodarze przystąpili poważnie osłabieni, gdyż nie mógł pojechać Tadeusz Miński. Niestety, ale tydzień po znakomitym występie w meczu ligowym w Toruniu, w którym zdobył 9.5 pkt. (zielonogórzanie wygrali 44.5:32.5), w trakcie spotkania towarzyskiego z Unią Leszno doznał złamania nogi. Pomimo tej straty skazywani na wysoką przegraną gospodarze dzielnie walczyli do dziewiątego wyścigu. Mieli przy tym trochę sportowego pecha. W trzecim biegu jadącemu na prowadzeniu Jaskulskiemu posłuszeństwa odmówił motocykl i miejscowi stracili ważne punkty. A i tak w połowie zawodów nie mieli powodów do narzekań, ponieważ prowadzili 20:19.

Przełom nastąpił w ósmym wyścigu, wygranym przez gorzowian. Chwilę później kibice zebrani na stadionie jęknęli ze smutkiem, gdyż jadący na pierwszej pozycji Mendyka musiał wcześniej zjechać z toru z powodu awarii motocykla. To już całkowicie podcięło skrzydła miejscowym, którzy w końcówce spotkania oglądali popisową jazdę rywali zza miedzy. Zawodnicy LPŻ nie kryli rozczarowania i mówili wprost, że byli w stanie powalczyć może nie o wygraną, ale na pewno o lepszy wynik. Zawiódł jednak sprzęt. Gorzowskie motocykle spisywały się dużo lepiej, zwłaszcza te, na których jeździli Migoś i Stencel – dwaj najlepsi zawodnicy pierwszych lubuskich derbów.

24 kwietnia 1960 r.

LPŻ ZIELONA GÓRA – STAL GORZÓW 30:45

LPŻ: Henryk Ciorga 9, Mieczysław Mendyka 6, Franciszek Cieślawski 5, Ludwik Jaskulski 5, Jan Wiśniewski 3, Bonifacy Langner 2.

Stal: Edmund Migoś 14, Tadeusz Stercel 11, Bronisław Rogal 9, Jerzy Flizikowski 5, Jerzy Padewski 4, Kazimierz Słobodzian 2.

* * * 

Po dość pewnej wygranej w Zielonej Górze kibice Stali nie mieli żadnych wątpliwości, że w rewanżu obejrzą kolejne efektowne zwycięstwo swojej drużyny. Były to jednak trudne, pionierskie wręcz dla lubuskich klubów czasy, choć nie można było odmówić działaczom zaangażowania w rozwój klubów, a zawodnikom ambicji sportowych. Problem tkwił w braku odpowiedniego sprzętu, a przede wszystkim części zamiennych. Popularne w tym czasie motocykle FIS, produkowane w Rzeszowie, były mocno awaryjne. Nie robiono nic, żeby wymieniać wadliwe elementy, po prostu brakowało pieniędzy na techniczny rozwój tego sprzętu. I tak jak zielonogórzanie potracili sporo bezcennych dla siebie punktów na własnym torze, tak w Gorzowie liczne kłopoty ze stalowymi rumakami mieli miejscowi.

Ku zaskoczeniu widzów, których na obiekcie przy ul. Śląskiej pojawiło się kilka tysięcy, drugie w historii derby były wyrównane i nieprzewidywalne. Kapitalnie jeździł zwłaszcza Jaskulski. Nie tylko zdobył najwięcej punktów ze wszystkich zawodników, ale wykręcił do tego najlepszy czas dnia (82,6). Gospodarze przed ostatnim wyścigiem przegrywali 35:36 i sporego kalibru niespodzianka wisiała w powietrzu. Dopiero wygrana Migosia oraz Rogala pozwoliła na zdobycie kompletu punktów ligowych.

W sumie nie był to najlepszy rok dla naszych drużyn. Gorzowianie często mieli wspomniane problemy ze sprzętem i choć dotarli do fazy finałowej II ligi, to ostatecznie nie osiągnęli celu w postaci awansu. Zielonogórzanie z kolei zamknęli rok z dorobkiem tylko trzech zwycięstw oraz ze sporym zadłużeniem spowodowanym odwołaniem kilku towarzyskich imprez ze względu na kapryśną pogodę. Szefostwo klubu poważnie zaczęło się zastanawiać, czy nie zrezygnować z dalszej działalności. Nie widziało po prostu perspektyw finansowania sekcji, a pojęcie sponsoringu wówczas nie istniało. Po dokładnej analizie uznano, że należy szukać wsparcia w innych źródłach i jednocześnie wprowadzono – jak dzisiaj byśmy to ładnie nazwali – plan naprawczy. Jednym z jego punktów było anulowanie kilkuset kart wolnego wstępu na mecze żużlowe wydane przez Zarząd Miejski Ligi Przyjaciół Żołnierza…

26 czerwca 1960 r.

STAL GORZÓW – LPŻ ZIELONA GÓRA 40:37

Stal: Edmund Migoś 13, Bronisław Rogal 8, Jerzy Flizikowski 6, Jerzy Padewski 5, Tadeusz Stercel 4, Kazimierz Słobodzian 4.

LPŻ: Ludwik Jaskulski 14, Henryk Ciorga 8, Bonifacy Langner 7, Jan Wiśniewski 5, Ksawery Sawicki 3, Mieczysław Mendyka 0.

 

Tekst: Robert Borowy

 

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x