2021-03-04, Żużel
Na trzeci złoty medal w rozgrywkach ligowych gorzowscy kibice żużla czekali dwa lata, tylko dlatego, że w 1974 roku nasz zespół miał wyjątkowego pecha.
Po wywalczeniu w 1973 roku drugiego w historii klubu drużynowego mistrzostwa kraju wszyscy nad Wartą liczyli, że historia powtórzy się także w następnym sezonie. Niestety, skończyło się w pechowych okolicznościach na drugim miejscu, a zadecydował o tym przerwany mecz gorzowian z Włókniarzem Częstochowa na stadionie Stali. Po dziewięciu wyścigach goście prowadzili 28:26 i wtedy nad Gorzowem przeszła potężna ulewa. Mecz został przerwany, a wynik zaliczony i w konsekwencji częstochowianie wyprzedzili na finiszu rozgrywek Stal jednym punktem.
W 1975 roku stalowcy powetowali sobie niepowodzenie i uczynili to w imponującym stylu, pierwszy raz sięgając po żużlowego wielkiego szlema, czyli komplet złotych medali w seniorskich rozgrywkach. Obok zwycięstwa w lidze, w finale mistrzostw Polski par klubowych Jerzy Rembas i Bogusław Nowak zdobyli na leszczyńskim torze komplet 30 punktów. Z kolei Edward Jancarz sięgnął w Częstochowie po długo oczekiwany tytuł indywidualnego mistrza Polski. W zawodach tych pojechała cała podstawowa drużyna Stali – obok Edwarda Jancarza byli Zenon Plech, Bogusław Nowak, Jerzy Rembas, Ryszard Fabiszewski, Mieczysław Woźniak i Jerzy Padewski. Nigdy wcześniej, ani później, nie doszło do takiego wydarzenia, żeby siedmiu zawodników z jednego klubu pojechało w finale IMP. Mało tego, w serii ośmiu turniejów o Złoty Kask w klasyfikacji końcowej (zaliczano wyniki z sześciu najlepszych startów każdego zawodnika) cztery pierwsze miejsca przypadły mistrzom. Wygrał Jancarz przed Plechem, Nowakiem i Rembasem.
Przypomnijmy sobie jednak drogę naszych zawodników po trzecie złoto drużynowe. Na inauguracyjny mecz ligowy wicemistrzowie pojechali do beniaminka z Gdańska i liczyli na łatwą przeprawę. Wygrali jednym punktem, nie mogąc w pełni rozgryźć ledwo co przebudowanego i skróconego do 349 metrów toru o dziwnej nawierzchni. Do tego paskudny upadek zanotował Nowak. Wygraną w ostatnim wyścigu uratowali Jancarz i Rembas. Potem było wymęczone zwycięstwo nad mistrzem Polski Włókniarzem 40:38 i sensacyjna porażka w Opolu z tamtejszym Kolejarzem 38:40. To nie był najlepszy start, co miało przełożenie na niższą od spodziewanej na niektórych meczach frekwencję. Przykładowo, na pojedynek z ROW przyszło zaledwie pięć tysięcy widzów. Mocno zmartwiło to księgowość klubu.
Z czasem nasz zespół opanował sytuację, ustabilizował poziom adrenaliny i konsekwentnie zaczął realizować przedsezonowy plan. Jeszcze zdarzały mu się potknięcia, bo drużyna ciągle była młoda i miała prawo do chwilowych słabości. W najważniejszych jednak momentach zaczęło procentować międzynarodowe obycie większości zawodników. Ostatecznie Stal tytuł zapewniła sobie już w połowie sierpnia, dwie kolejki przed zakończeniem rywalizacji. Fetę można było zorganizować w Gorzowie, bo to po wygranej w zaległym meczu z Kolejarzem wszelkie matematyczne wyliczenia straciły sens. Korki od szampanów zostały wystrzelone, zawodnicy pojawili się na tradycyjnej rundzie honorowej, a radość była tym większa, że złoty medal trafił do skarbca w roku jubileuszu 30-lecia działalności patronackiego Zakładu Mechanicznego ,,Gorzów’’.
W końcowej tabeli stalowcy z dorobkiem 22 punktów wyprzedzili Włókniarz różnicą aż sześciu punktów oraz Unię Leszno ośmioma punktami. Był to dopiero początek wspaniałej serii gorzowian. Mistrzami Polski w 1975 roku zostali: Edward Jancarz, Zenon Plech, Jerzy Rembas, Bogusław Nowak, Ryszard Fabiszewski, Jerzy Padewski, Mieczysław Woźniak, Bolesław Rzewiński, Mirosław Ćwikła, Stanisław Chomski, Andrzej Mielczarek i Augustyn Swadowski.
Robert Borowy
Już 21. czerwca na stadionie GBS Gorzów im. Edwarda Jancarza rozegrana zostanie kolejna runda cyklu Grand Prix.