2021-03-21, Żużel
Tylko trzem klubom w historii polskiego żużla udało się wywalczyć więcej niż trzy tytuły z rzędu drużynowego mistrza Polski.
Po Unii Leszno (1949-54) oraz ROW-ie Rybnik (1962-68) na zaszczytną listę wpisali się również żużlowcy Stali Gorzów, którzy w 1978 roku czwarty raz z rzędu stanęli na najwyższym stopniu podium, choć przed sezonem nie było to takie pewne. Unia Leszno ponownie dokonała tego wyczynu również w ostatnich czterech sezonach (2017-2020). Powróćmy jednak do 1978 roku i Stali Gorzów.
Przed rozpoczęciem rozgrywek gorzowianie tradycyjnie wybrali się na zgrupowanie do Szklarskiej Poręby. Badania przeprowadzone już po powrocie do Gorzowa na cykloergometrze pokazały, że pod względem wytrzymałościowo-siłowym nasi żużlowcy byli świetnie przygotowani do rywalizacji. Przed rozpoczęciem rozgrywek oczywiście zadbano o sprzęt. Park maszynowy liczył nie tylko silniki Weslake, ale było kilka nowych, czterozaworowych Jaw. Jak jednak pokazał czas, czeskie motocykle wyraźnie ustępowały angielskim. Szczególnie widoczne było to w startach międzynarodowych. W Stali pojawiły się ponadto zachodnie, bardzo bezpieczne w tamtym czasie kaski Bell. Efekty dawała praca szkoleniowa. Kolejna grupa młodych zawodników wzbogaciła się o licencje. A pomimo tego wszystkiego do sezonu nie podchodzono z hurra optymizmem.
Wiązało się to z kilkoma czynnikami. Najważniejszy dotyczył wyjazdu do Anglii Jerzego Rembasa, który podążył śladem Edwarda Jancarza i zasilił barwy Leicester. Obaj dosyć często jednak przyjeżdżali do kraju i na szczęście w wydatny sposób pomogli Stali w zdobyciu mistrzostwa. Można nawet rzec, że mimo obaw, to mistrzostwo przyszło nadspodziewanie łatwo, choć początek nie był najlepszy. Gorzowianie zaczęli zgodnie z przewidywaniami od bardzo wysokiego zwycięstwa nad Stalą Toruń 71:36, a mecz obejrzało siedem tysięcy widzów. Jak na inaugurację ligową niewiele. W ogóle był to sezon, w którym żużlowcom powoli zaczynali konkurować o kibiców z piłkarzami Stilonu Gorzów, którzy właśnie awansowali do drugiej ligi i na każdy ich mecz przychodził wtedy nadkomplet publiczności. Natomiast stadion przy ul. Śląskiej często świecił pustkami. Jak choćby w trakcie spotkań z Kolejarzem Opole, gdzie przybyło dwa tysiące widzów czy Wybrzeżem Gdańsk oraz Unią Leszno (około 4-5 tysięcy). Rekord padł podczas derbów lubuskich, ale dwanaście tysięcy kibiców nawet wtedy nie robiło wielkiego wrażenia.
W drugiej kolejce gorzowianie niespodziewanie przegrali w Zielonej Górze z tamtejszym Falubazem 45:62. Potem w obecności ośmiu tysięcy odnieśli zwycięstwo u siebie z ROW-em Rybnik 61:47 i ulegli w Częstochowie Włókniarzowi 39:69. Po czterech kolejkach podopieczni trenera Ryszarda Nieścieruka byli na czwartym miejscu w tabeli.
Następnie wydarzyła się rzecz niespodziewana, gdyż gorzowianie odnieśli trzynaście zwycięstw z rzędu i zdeklasowali rywali, zapewniając sobie złoty medal na trzy kolejki przed końcem. Dopiero w ostatniej kolejce, kiedy wszystko było już rozstrzygnięte żółto-niebiescy przegrali w Lesznie z Unią 48:60, jadąc bez Jancarza, Rembasa, Bogusława Nowaka i Mieczysława Woźniaka, a i tak długo walczyli o korzystny wynik głównie za sprawą bardzo skutecznych Bolesława Procha, Ryszarda Fabiszewskiego i Marka Towalskiego. W końcowym rozrachunku stalowcy zdobyli 30 punktów i o siedem wyprzedzili Wybrzeże Gdańsk oraz o osiem Włókniarza Częstochowę.
Do tego sukcesu cegiełkę wniosło trzynastu zawodników. Każdy z nich zdobył przynajmniej jeden punkt. W gronie debiutantów znaleźli się Grzegorz Kislinger, Arkadiusz Mazurkiewicz i Franciszek Jaziewicz. Ponadto mistrzami zostali: wspomniani Edward Jancarz i Jerzy Rembas oraz Bogusław Nowak, Bolesław Proch, Ryszard Fabiszewski, Mieczysław Woźniak, Marek Towalski, Krzysztof Okupski, Ryszard Dubiec i Bolesław Rzewiński. Stal pobiła również wcześniejszy rekord w ilości zdobytych małych punktów. W 18 meczach wywalczyła ich 1056, z czego 559 na własnym torze i 497 na wyjazdach.
Robert Borowy
Już 21. czerwca na stadionie GBS Gorzów im. Edwarda Jancarza rozegrana zostanie kolejna runda cyklu Grand Prix.