2021-07-03, Żużel
Zwycięstwem Mikkela Michelsena zakończyła się trzecia runda cyklu SEC, która odbyła się w Gdańsku.
Duńczyk w wielkim finale dojechał do mety przed swoim rodakiem Leonem Madsenem, natomiast trzecie miejsce zajął Daniel Bewley. Przez długi czas faworytem do zwycięstwa wydawał się Robert Lambert, ale Brytyjczyk osłabł w końcówce zawodów i ostatecznie nie zmieścił się nawet na podium.
Organizatorzy europejskiego czempionatu po raz drugi w historii zawitali do Gdańska. Wydaje się, że to był sentymentalny powrót, ponieważ to właśnie w tym mieście osiem lat temu rozpoczęło się rozgrywanie tej imprezy w nowej formule, która obowiązuje do dzisiaj. Gdański tor w ostatnich latach przeważnie nie rozpieszczał kibiców, ale tym razem nie można było narzekać na nudę i jazdę gęsiego.
Już pierwsza seria startów zwiastowała spore emocje, bo nie brakowało w niej twardej i efektownej jazdy. W drugim biegu Smektała i Madsen najpierw uporali się z Pawlickim, a potem do samej kreski walczyli o zwycięstwo. Podobnie było w gonitwie trzeciej, gdzie po starcie prowadził jadący z dziką kartą Pieszczek, ale najpierw wyprzedził go Lambert, a na kresce „strzelił” go jeszcze Lebiediew. W wyścigu czwartym defensywną akcją popisał się natomiast Pedersen, który bez pardonu powstrzymał rozpędzającego się Łogaczowa i pognał po trójkę. Potem jednak okazało się, że Duńczyk nie będzie kontynuował udziału w zawodach z powodu problemów zdrowotnych.
Druga seria startów nie przyniosła tylu mijanek, ale w biegu piątym Bewley „kąsał” prowadzącego Lamberta, a w gonitwie szóstej Michelsen naciskał Huckenbecka w walce o dwa oczka. Nieco głębiej odetchnął na pewno Dudek, który po wykluczeniu w pierwszym biegu dopisał do swojego konta trójkę. Znacznie więcej powodów do zmartwień miał natomiast lider klasyfikacji generalnej, czyli Pawlicki, który nie wydawał się przesadnie szybki i gubił cenne punkty. Po sześciu biegach samodzielnym liderem został Mistrz Europy, Lambert. Brytyjczyk jako jedyny był niepokonany. Zaskakiwać mogło, że w górnej części klasyfikacji znajdowali się niezbyt skuteczni w dotychczasowych dwóch rundach Lebiediew i Milik. Kibicom zapewne podobało się, że w „generalce” panował spory ścisk, bo za prowadzącym Lambertem mieliśmy sporą grupę żużlowców z trzema lub czterema punktami na koncie.
W trzeciej serii startów dobrą formę potwierdził Lambert. Mistrz Europy efektownym atakiem wyprzedził Smektałę i nadal mógł chwalić się kompletem punktów na koncie. W klasyfikacji generalnej Brytyjczyk wypracował sobie całkiem sporą przewagę nad rywalami, a za jego plecami zrobiło się jeszcze ciaśniej niż przedtem, bo aż dziewięciu żużlowców miało w dorobku sześć lub pięć punktów. Tym razem tak dobrze nie wypadli już Lebiediew i Milik, ale za to przebudzili się Pawlicki i Madsen, którzy zanotowali po pierwszej trójce i pokazali, że nadal zamierzają liczyć się w walce o wysokie lokaty. Warto wspomnieć, że kolejne zwycięstwo odnotował też Dudek, potwierdzając tym samym, że wykluczenie „na dzień dobry” raczej nie wybiło go z rytmu.
W czwartej serii startów bliski pokonania Lamberta był niespodziewanie Hansen, ale tuż przed metą Brytyjczyk popisał się kolejnym przyjemnym dla oka atakiem i zapisał na swoim koncie czwartą z rzędu trójkę. Po kolejnym słabym biegu z gry o wysokie lokaty wypisali się Lebiediew i Milik, natomiast do czołówki zapukał Bewley, który po wcześniejszych dwóch dwójkach i jedynce odniósł pierwsze biegowe zwycięstwo. Na tym etapie zawodów można było odnieść wrażenie, że w siłę rosną Michelsen i Madsen, natomiast nieco osłabli Dudek i Smektała. Rywalizacja o bezpośredni awans do finału i prawo startu w biegu barażowym zapowiadała się ekscytująco, ponieważ liczyło się w niej aż siedmiu zawodników.
W ostatniej serii startów pierwsze punkty stracił Lambert, który został pokonany przez Michelsena i Pawlickiego. To jednak nie przeszkodziło mu w wygraniu rundy zasadniczej i wjechaniu do wielkiego finału. Obok niego w najważniejszej gonitwie dnia zameldował się też wspomniany przed chwilą Michelsen. Do barażu przebili się natomiast Madsen, Dudek, Smektała i Bewley. Najbardziej niepocieszony po dwudziestu biegach był zapewne Pawlicki, który zgromadził tyle samo punktów co Polacy i Brytyjczyk, ale miał gorszy bilans i musiał pogodzić się z faktem, że nie podreperuje już swojego konta.
Baraż tak naprawdę rozstrzygnął się krótko po zwolnieniu taśmy. Bardzo szybki w drugiej fazie zawodów Madsen wyskoczył jako pierwszy ze startu i pognał po zwycięstwo. Za jego plecami dojechał natomiast niezagrożony Bewley. Akurat w tym biegu Polacy nie nawiązali walki i mogli tylko patrzeć jak z każdym kolejnym okrążeniem ich rywale coraz bardziej się oddalają.
W finale Michelsen i Madsen nie dali dojść do głosu rywalom z Wielkiej Brytanii i stoczyli pasjonujący bój o zwycięstwo. Ostatecznie górą był pierwszy z nich, ale na dystansie musiał się trochę namęczyć, żeby wyprzedzić swojego rodaka. Na trzecim miejscu do mety dojechał Bewley, a Lambert po świetnej rundzie zasadniczej musiał obejść się smakiem podium.
Po trzech rundach na czele klasyfikacji generalnej cyklu SEC znajdują się ex aequo Michelsen i Pawlicki, natomiast za ich plecami z dwoma punktami straty czai się Madsen. To zapowiada niezwykle emocjonującą walkę o złoto w finałowej rundzie, która odbędzie się 10 lipca w Rybniku.
Żródło: One Sport
Klasyfikacja końcowa:
Bieg po biegu:
Baraż: Madsen, Bewley, Smektała, Dudek
Finał: Michelsen, Madsen, Bewley, Lambert
Już 21. czerwca na stadionie GBS Gorzów im. Edwarda Jancarza rozegrana zostanie kolejna runda cyklu Grand Prix.