2021-08-12, Żużel
W sobotę, 14 sierpnia o godzinie 19.00 w szwedzkiej Malilli odbędzie się siódmy tegoroczny turniej Grand Prix, po którym powinniśmy już mieć wyklarowaną sytuację, kto w tym sezonie powalczy o złoty medal.
- Kiedy spojrzymy na górę obecnej punktacji od razu stwierdzimy, że w tej walce znajdują się Bartosz Zmarzlik oraz Artiom Łaguta – mówi Ryszard Franczyszyn, były żużlowiec gorzowskiej Stali. – Ja bym jednak jeszcze nie odbierał szans innym, szczególnie znajdującemu się ostatnio w wysokiej dyspozycji Fredrikowi Lindgrenowi oraz Maciejowi Janowskiemu. Ten drugi miał kryzys ostatnio w Lublinie, ale teraz pojedzie na swoim torze, na którym jeździ w lidze szwedzkiej i jestem przekonany, że się odbuduje. Trudno przez cały sezon jeździć na maksymalnych obrotach, czasami pojawi się spadek formy i może teraz trafiło akurat na wrocławianina – uważa.
W Malilli najlepsi żużlowcy świata spotkają się po raz piętnasty. W latach 2005-12 i 2018-19 rozgrywano tam Grand Prix Skandynawii, natomiast w sezonach 2014-17 mieliśmy Grand Prix Szwecji. Pierwszym triumfatorem został Jason Crump, który w finałowym wyścigu pokonał Andreasa Jonssona, Tony Rickardssona oraz Leigha Adamsa. Kolejne trzy sezony były bardzo udane dla tego ostatniego. Leigh Adams w 2006 roku uległ jeszcze Jonssonowi oraz Hansowi Andersenowi, ale w następnych dwóch startach na tym torze nie zszedł z najwyższego stopnia podium.
Potem nastąpił wspaniały czas dla polskich żużlowców, którzy cztery lata z rzędu wygrywali na stadionie umiejscowionym w lesie. Najpierw Tomasz Gollob, a rok później Rune Holta ogrywali w finale drugiego Jasona Crumpa. W 2011 roku Jarosław Hampel na ostatnich centymetrach wyrwał zwycięstwo miejscowej gwieździe – Andreasowi Jonssonowi, a ten wspaniały serial zakończył rok później Gollob.
Na ostatnie zwycięstwo Polaka musieliśmy poczekać do 2017 roku, kiedy to Bartosz Zmarzlik, wzorem Hampela, na ostatnich metrach wyrwał zwycięstwo Antonio Lindbaeckowi.
Ponadto mieliśmy kilka miejsc na niższych stopniach podium. W 2007 roku drugi był Gollob, a trzy lata później zajął trzecie miejsce. W 2016 roku trzeci był Piotr Pawlicki, a Maciej Janowski cieszył się z tej samej pozycji przed dwoma laty.
Ryszard Franczyszyn zwraca uwagę również na inną ciekawą rzecz odnośnie zbliżającego się turnieju. Pierwszy raz w tym sezonie odbędzie się jednodniowa runda, a nie podwójna, jak to było w Pradze, we Wrocławiu i ostatnio w Lublinie.
- Inaczej podchodzi się do jednego turnieju a inaczej do dwóch dzień po dniu – uważa. – Kiedy nie powiedzie się pierwszego dnia można szybko się poprawić nazajutrz. Jak mamy jedne zawody, to porażka może bardzo negatywnie wpłynąć na zawodnika, który później, przynajmniej do następnych zawodów, bije się myślami, co poszło nie tak. Dlatego w sobotę wszyscy zawodnicy postawią na jedną kartę, bo niedzielę będą mieli wolną – wyjaśnia.
Robert Borowy
1. Zmarzlik 101, 2. A. Łaguta 100, 3. Lindgren 80, 4. Sajfutdinow 79, 5. Janowski 72, 6. Woffinden 65, 7. Madsen 59, 8. Fricke 52, 9. Doyle 47, 10. Vaculik 45, 11. Lambert 41, 12. Thomsen 35, 13. Kubera 34, 14. Žagar 27, 15. Kasprzak 14, 16. Berntzon 10, 17. Czugunow 8 i 18. Kvech 7.
Jak już informowaliśmy, w tym roku sponsorem tytularnym gorzowskiej rundy Speedway Grand Prix została jedna z amerykańskich firm współpracujących z Warner Bros Discovery, mającym prawa do organizacji żużlowych indywidualnych mistrzostw świata.