2022-09-08, Żużel
Z cyklu krótko i na temat z Remigiuszem Turkiem, członkiem rady nadzorczej Stali Gorzów, rozmawia Ryszard Waldun
- Nie wątpi pan, że w najbliższą niedzielę, 11 września żużlowcy Stali Gorzów zrobią pierwszy krok ku zdobyciu mistrzostwa Polski?
- A pan wątpi? Idziemy jak piła, więc Lublin też wytniemy i radość będzie nie tylko na stadionie, ale na pewno w całym mieście. Choć szanujemy rywala i wiemy, że 25 września czeka nas mecz rewanżowy na ich torze.
- Mamy wielu zdolnych zawodników, ale kibice nie mogą pogodzić się z decyzją Bartosza Zmarzlika o odejściu z klubu. Co pan sądzi o tej decyzji?
- Decyzja o opuszczeniu klubu była dla mnie trochę niezrozumiała i ciężka do przełknięcia, ale Bartosz i jego team podjęli taką decyzję, więc musimy ją uszanować. Powiedział pan, że mamy wielu zdolnych zawodników, a więc jesteśmy spokojni o przyszły sezon.
- Jak wygląda pana życie, kiedy nie angażuje się pan w działalność klubu?
- Jestem prezesem firmy „Turek Partner”. Do tego jestem szczęśliwym mężem, ojcem i dziadkiem (żona Renata, córki: Ewelina, Martyna, Vivien). Mam troje wnucząt (Emma, Lily, Hugo), z którymi uwielbiam spędzać czas.
- Wielu znajomych mówi, że jest pan zawsze uśmiechnięty, a w wolnym czasie angażuje się w akcje charytatywne. Mają rację?
- Skoro tak mówią… Idę przez życie z przekonaniem, że „Nie ma rzeczy niemożliwych”.
Dziękuję za rozmowę.
Majówka już za nami. Było zimno tam, gdzie pojechałam. I wiem na pewno, że znów tam pojadę, choćby po to, aby znów się przeprawić przez Bosfor.