2022-09-23, Żużel
Wygrana zespołu Moje Bermudy Stal Gorzów nad Motorem Lublin 51:39 w pierwszym finałowym meczu o drużynowe mistrzostwo Polski rozbudziła nadzieję kibiców, którzy z niecierpliwością czekają na niedzielny mecz rewanżowy w Lublinie.
Zaliczka z „Jancarza” jest spora i wielu fanów czarnego sportu widzi już gorzowską drużynę ze złotymi medalami na szyi. Przed takim myśleniem przestrzega jednak trener naszych żużlowców.
- Nie ma takiej przewagi, której się nie odrabia i takiej, której się nie da roztrwonić. Sięgam pamięcią do roku 2017, gdy pewnie prowadziliśmy ze Spartą Wrocław dziesięcioma punktami po dziesięciu biegach i potrafiliśmy to jednak roztrwonić. Musimy być do samego końca skoncentrowani w meczu rewanżowym - powiedział trener Stanisław Chomski.
Czy gorzowianie roztrwonią taką zaliczkę z pierwszego meczu? Żużel jest nieprzewidywalny, a historia naszej drużyny tym sezonie, którą każdy inny zespół sobie życzył, aby spotkać się z nią w ćwierćfinale rozgrywek po raz kolejny to potwierdza.
W sezonie zasadniczym na początku sierpnia Stal wysoko przegrała w Lublinie uzyskując tylko 31 punktów. Wtedy w składzie naszej drużyny był Anders Thomsen, a nieobecni byli kontuzjowani Martin Vaculik i Oskar Paluch. Mecz ten jednak wówczas nie miał praktycznie żadnego znaczenia dla układu tabeli, a w finale skład naszego zespołu będzie inny.
Przypomnijmy jeszcze słowa, które padły po pierwszym półfinałowym spotkaniu z Częstochową, które również przed meczem z Motorem wydają się jak najbardziej aktualne.
- Mamy trzech pewniaków, na których stawiamy i muszą jechać nieomylnie, reszta ta czwóreczka musi coś dorzucić - mówił wówczas trener Chomski.
Finałowe emocje w najbliższą niedzielę 25 września na stadionie w Lublinie.
Przemysław Dygas
Majówka już za nami. Było zimno tam, gdzie pojechałam. I wiem na pewno, że znów tam pojadę, choćby po to, aby znów się przeprawić przez Bosfor.