2022-09-28, Żużel
Emocje po niedzielnym finale już powoli opadają. Radość z wywalczonego przez gorzowską Stal wicemistrzostwa Polski jest duża, ale niedosyt pozostał…
Dla borykającej się z wieloma kontuzjami Moje Bermudy Stali Gorzów już sam awans do wielkiego finału PGE Ekstraligi był dużym sukcesem. Jednak, jak powszechnie wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dwunastopunktowa zaliczka z jaką podopieczni trenera Stanisława Chomskiego udali się do Lublina stawiała ich w roli faworytów do złota, które było na wyciągnięcie ręki. Niestety, mimo ogromnej determinacji Stalowcom nie udało się sięgnąć po dziesiąty złoty krążek w historii. Lublinianie w rewanżowym pojedynku finałowym stanowiły monolit, przez który ciężko było się przebić.
W ekipie Stali poza Bartoszem Zmarzlikiem i Martinem Vaculikiem pozostali zawodnicy nie potrafili znaleźć recepty na twardy, lubelski tor. Niedzielny mecz najdotkliwiej odczuł Szymon Woźniak, który łamiącym głosem i ze łzami w oczach rozmawiał po zawodach z dziennikarzami. 29-latek całą odpowiedzialność za porażkę przy Alejach Zygmuntowskich 5 wziął na siebie.
- Jestem bardzo rozczarowany swoją dzisiejszą postawą. Zawiodłem na pewno kibiców, moich kolegów z drużyny, cały klub i siebie również. Bardzo mi z tym ciężko, ale biorę to na klatę. Wiem, że zabrakło dziś moich punktów, to była moja wina i mogę tylko przeprosić, chociaż może to nie jest odpowiednie słowo, bo przepraszać mógłbym wtedy, kiedy bym coś olał i nie dopilnował. Zrobiłem wszystko, żeby do dzisiejszego meczu dobrze się przygotować psychicznie, fizycznie i sprzętowo. Niestety totalnie dziś to nie funkcjonowało. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo ten złoty medal był na wyciągnięcie ręki. Zabrakło moich punktów – powiedział po meczu Szymon Woźniak.
- Bardzo żałuję, że dopiero na ostatni wyścig dałem się namówić Bartkowi, żeby skorzystać z jego motocykla, bo kiedy już zrobiłem próbny start przed tym ostatnim wyścigiem, to wiedziałem, że wygram. Niestety na wjeździe w drugi łuk popełniłem błąd, pociągnęło mnie delikatnie i wtedy z wyjścia spotkaliśmy się z już Mikkelem, jego hak spotkał się z moim przednim kołem i było po wyścigu. Wielka szkoda – dodał.
Szymon Woźniak w tym sezonie wystartował w 100. biegach, w których zdobył łącznie 170 punktów oraz 15 bonusów. Żużlowiec miał duży udział w awansie drużyny do play-off i później do wielkiego finału.
- Ciężko mi się teraz cieszyć z tego, co było kiedyś. Złoty medal był dla nas na wyciagnięcie ręki. To wszystko było bardzo proste – musimy w trójkę pojechać dobre zawody, a ja pojechałem fatalnie i tylko dlatego to złoto nie zawisło na naszych szyjach, na 75-lecie klubu. Musicie mnie zrozumieć, że z tego powodu jest mi bardzo ciężko – zakończył Szymon Woźniak
DW
Majówka już za nami. Było zimno tam, gdzie pojechałam. I wiem na pewno, że znów tam pojadę, choćby po to, aby znów się przeprawić przez Bosfor.