2022-09-29, Żużel
Moje Bermudy Stal Gorzów sezon 2022 zwieńczyła srebrnym medalem. Jest to 30. krążek Drużynowych Mistrzostw Polski w historii klubu.
W swoim dorobku gorzowska Stal ma dziewięć złotych medali, piętnaście srebrnych i sześć brązowych.
Gorzowianie mimo, iż byli bardzo blisko wywalczenia złota ostatecznie musieli uznać wyższość mocnego Motoru Lublin, który w tym roku nie miał słabych punktów. Po stronie gorzowskiej tych punktów było zdecydowanie więcej i to przeważyło o końcowym sukcesie lublinian.
- Troszeczkę nam zabrakło. Można teraz gdybać, co by było, gdyby nie defekt Martina. Gratuluję Motorowi, byli dziś lepszym zespołem. Zabrakło nam „armat”, pewnych rozwiązań, które próbowaliśmy wdrażać i nie wszystko wychodziło. Szkoda też wykluczenia Szymona, bo zapowiadało się na fajny wynik, ale cóż zrobić, ten wygrywa, kto mniej błędów popełnia. Z naszej strony tych błędów było więcej – powiedział po zawodach Stanisław Chomski.
Patrząc przez pryzmat całego sezonu i tego, co spotkało gorzowską drużynę – plaga kontuzji, wicemistrzostwo Polski należy rozpatrywać w kategorii sukcesu. Podobnego zdania jest również szkoleniowiec Moje Bermudy Stali Gorzów.
- Generalnie jestem zadowolony. Na pewno jechaliśmy mocno naładowani i pokazaliśmy to w tym meczu. Nie oddaliśmy tak łatwo pola walki. Zespół z Lublina był bardziej wyrównany i przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Rozpatrując to w kategorii całego sezonu, nie byliśmy faworytami, tylko Motor Lublin, który nie zawiódł, doszedł do finału i go wygrał, aczkolwiek jak byłem tu rano, to widziałem, że miny osób z bliskiego otoczenia klubu były nietęgie – mówił.
- My przyjechaliśmy na spontanie, mocno skoncentrowani, ale ostatecznie trzeba było uznać wyższość rywala. Patrząc na przekrój całego sezonu srebro trzeba traktować w kategorii sukcesu. Kontuzje, zmiana zarządu, wieszczenie, że ten klub się rozleci nie pomagały. Pokazaliśmy, że mimo braków kadrowych i zmian na najwyższym szczeblu potrafiliśmy wygrywać. Dziękuję prezesowi Waldemarowi Sadowskiemu i pozostałym członkom zarządu, że potrafili to udźwignąć, uspokoić zawodników i wlać motywację. Jesteśmy w tym miejscu, o którym niektórzy marzą – dodał trener.
Braku ambicji i woli walki żużlowcom gorzowskiej Stali absolutnie nie można zarzucić. Jednak to Motor Lublin był drużyną kompletną, bez „dziur”, w której każdy z zawodników dołożył cenne punkty do końcowego dorobku zespołu, czego nie można powiedzieć o „żółto-niebieskich”.
- Szymon i Patrick płakali po swoich ostatnich wyścigach, bo czuli tę odpowiedzialność, że zabrakło ich punktów. Lublin jest bardzo mocnym zespołem i naprawdę musiał się bardzo mocno napracować. Widzimy, jak przewrotny jest ten sport. To, co funkcjonuje dziś, jutro już może nie działać. U nas nie wszystkie rzeczy funkcjonowały tak, jak potrzeba – zakończył Stanisław Chomski.
DW
Majówka już za nami. Było zimno tam, gdzie pojechałam. I wiem na pewno, że znów tam pojadę, choćby po to, aby znów się przeprawić przez Bosfor.