więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Trafiła prosto w serce, przerywając życie legendy

2024-01-11, Żużel

11 stycznia 1992 roku świat żużlowy obiegła dramatyczna wiadomość. ,,Życie poza torem przerwane nożem – Edward Jancarz zamordowany we własnym domu’’ – pisała ,,Gazeta Lubuska’’.

medium_news_header_35761.jpg
Fot. Archiwum

Autor dramatycznej relacji, red. Stefan Cieśla cytował pierwsze słowa, jakie usłyszeli policjanci od sprawczyni zabójstwa, drugiej żony dwunastokrotnego medalisty mistrzostw świata.

Według niej mąż wrócił wieczorem do domu w stanie ,,mocno wskazującym’’. Doszło między nimi do kłótni, a potem do awantury. Zamroczona gniewem kobieta porwała kuchenny nóż i uderzyła męża w pierś, prosto w serce. Nóż znaleziono potem wiszący wśród innych w kuchni. On wbiegł do łazienki, ona wezwała pogotowie…

Decyzją prokuratora rejonowego Katarzyna Jancarz została natychmiast zatrzymana, ale to fanów polskiego speedway’a już mniej interesowało. Wszyscy byli w szoku, zwłaszcza ci kibice i sportowcy, którzy w chwili morderstwa bawili się w hotelu Mieszko na tradycyjnym Balu Sportowca z okazji wyboru dziesięciu najlepszych sportowców województwa gorzowskiego. Na balu, którego w poprzednich latach częstym gościem był właśnie Jancarz.

Kilka dni później tysiące zawodników, działaczy, a przede wszystkim kibiców z całego kraju żegnało ,,Eddy’ego’’ na gorzowskim cmentarzu przy ul. Żwirowej. Jego ciało spoczęło w Alei Zasłużonych, a jego przyjaciel i wychowanek Jerzy Rembas powiedział:

- Edek był moim wielkim przyjacielem i wiadomość o jego śmierci była dla mnie dużym szokiem. To przecież jemu najwięcej zawdzięczam, że byłem takim żużlowcem, jakim byłem. Po prostu on zrobił ze mnie zawodnika.

Na pogrzebie płakali wszyscy, nikt nie wstydził się łez. Nawet najtwardsi z najtwardszych. Na pogrzeb przyjechało wielu byłych żużlowców, z którymi Jancarz walczył na wszystkich torach. Ale najbardziej odejście przyjaciela przeżył chyba Stanisław Maciejewicz, który akurat w 1992 roku obchodził 20-lecie pracy w sporcie żużlowym.

– Przez kilka dni nie docierało do mnie, że Edek nie żyje – mówił zaraz po pogrzebie. – Kiedy rozpoczynałem pracę mechanika w Stali on już był znanym i cenionym zawodnikiem. Zawsze go szanowałem za szczerość, uczciwość. Nawet gdy zrobił coś złego, potrafił się do tego przyznać, przeprosić. Byłem z nim bardzo zaprzyjaźniony i nigdy nie dochodziło między nami do konfliktów. Przez wiele lat uczyłem się od niego jak przygotowywać sprzęt i to czego się nauczyłem jest w dużej mierze zasługą właśnie Edka – długo nie mógł ukryć łez.

Dzisiaj mija 31 lat od tragicznej śmierci gorzowskiej legendy żużla. Edward Jancarz urodził się 20 sierpnia 1946 roku w Gorzowie. Był zawodnikiem miejscowej Stali w latach 1965-1985, a także Wimbledonu Londyn w latach 1977-1983. W 1967 roku zdobył Srebrny Kask, co otworzyło mu furtkę do reprezentacji Polski. W następnym sezonie dotarł do finału indywidualnych mistrzostw świata i w Göteborgu wywalczył brązowy medal. W kolejnym roku poprowadził polską reprezentację do tytułu drużynowych mistrzów świata.

Podium IMŚ 1968 roku. Od lewej: Barry Briggs, Ivan Mauger i Edward Jancarz

Jego lista sukcesów na międzynarodowych arenach to udział w 26 finałach mistrzostw świata, w których wywalczył 12 medali w różnych rozgrywkach. Na krajowych torach zdobył 28 medali. W rozgrywkach ligowych na 21 sezonów startów aż 16 razy stawał ze Stalą na podium. Wystąpił w 235 meczach ligowych, w których zebrał 2278,5 punktów. Dziesięciokrotnie zwyciężał w klasyfikacji na najskuteczniejszego zawodnika Stali w ekstraklasie. Był dwukrotnym indywidualnym mistrzem Polski. Trzykrotnie sięgał po Złoty Kask. Od 1977 roku przez sześć sezonów startował w londyńskim Wimbledonie w lidze brytyjskiej. Tam zyskał przydomek ,,Eddy’’, wielu mówiło również na niego ,,Jings’’. W lipcu 1986 roku oficjalnie zjechał z toru. Został trenerem. Najpierw krótko pracował w Stali Gorzów, potem w Krośnie, prowadził młodzieżową reprezentację Polski. 11 stycznia 1992 roku wszystko co piękne skończyło się w ułamku sekundy…

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x