Sędzia meczu w Krośnie zabrał głos

2023-05-24, Żużel

Nie milkną echa niedzielnego meczu żużlowego w Krośnie, gdzie rywalizowały zespoły miejscowego Cellfastu Wilków i ebut.pl Stali Gorzów.

Fot. Stal Gorzów/FB

Każdy kolejny dzień przynosi nowe informacje i trzeba przyznać, że wiele z nich jest zaskakujących, niektóre wręcz szokujące. Choćby to, że potwierdziły się informacje, iż zaraz po przerwaniu meczu po dziewiątym wyścigu niektórzy miejscowi kibice zaczęli rzucać kamieniami w stronę zespołu gości. Jeden taki kamień trafił w mechanika Oskara Fajfera, co potwierdził sędzia Paweł Słupski. Kilka kamieni poleciało w kierunku aut stalowców. Ucierpiał też samochód prezesa Waldemara Sadowskiego. To jest rzecz niespotykana w PGE Ekstralidze. Trudno przypomnieć sobie, żeby jeden z zespołów opuszczał stadion w eskorcie policji. A tak było w przypadku ekipy z Gorzowa.

- Wszystkie incydenty zanotowałem w sprawozdaniu po meczu i to również będzie przedmiotem badań Komisji Orzekającej Ligi. Kamienie trafiły nie tylko w busy. Oberwał Maciej Fajfer, brat Oskara. Te incydenty natychmiast zgłaszaliśmy. Problemy z bezpieczeństwem miał również komisarz techniczny podczas pełnienia funkcji w park ferme. Z jednej strony rozumiem emocje kibiców, ale warto uświadomić sobie, że decyzja o przerwaniu meczu była jedynie konsekwencją wcześniejszych zdarzeń związanych z przygotowaniem toru – powiedział sędzia Paweł Słupski dla Sportowych Faktów.

Wiadomo już, że krośnieński tor ma zawieszoną licencję. Oznacza to, że nie można organizować tam żadnych zawodów, nie można nawet trenować. Miejscowi działacze przekonują, że ta sytuacja potrwa krótko, gdyż wzięli się oni do intensywnych prac polegających na przywrócenie nawierzchni do stanu zgodnego z regulaminem. Niewykluczona będzie przynajmniej częściowa wymiana nawierzchni.

Stal wygrała w Toruniu, pomimo straty jednego zawodnika

Następna sprawa to postępowanie komisarza toru. Jak się nieoficjalnie mówi, Michał Wojaczek odpocznie w tym sezonie już od meczów w PGE Ekstralidze.

Nadal jednak nie wiadomo, jakie kary spotkają klub z Krosna oraz czy będzie weryfikacja wyniku. Przypomnijmy, że na torze Stal wygrała 28:26, ale nadal niewykluczony jest walkower 40:0, jeżeli Komisja Orzekająca Ligi stwierdzi, iż organizator spotkania popełnił błędy w sztuce i nie przygotował toru zgodnie z regulaminem.

Swoją drogą, sędzia zawodów Paweł Słupski miał już w niedzielę wszelkie przesłanki do ogłoszenia walkoweru, ale postanowił rozpocząć mecz, uznając, że w momencie rozpoczęcia zawodów tor spełniał wymogi regulaminowe. Dopiero z czasem stał się niebezpieczny.

- Chciałem sprawdzić, jak zawodnicy zaprezentują się na próbie toru, jak będzie reagować nawierzchnia. Poza tym, przyzna pan, że decyzja o walkowerze i braku choćby próby toru, w pełnym słońcu, przy temperaturze 25 stopni i braku opadów byłaby niewytłumaczalna. Próba toru pokazała, że płynna jazda na tym torze jest możliwa, więc naturalnym krokiem było to, by rozpocząć zawody. Po rozpoczęciu zawodów widziałem szansę, aby rozegrać pełne 15 biegów – przyznał w rozmowie ze Sportowymi Faktami sędzia Słupski.

Okazało się, że tor szybko stał niebezpieczny, trener Stanisław Chomski prosił o przerwanie zawodów w obawie, żeby nikt nie zrobił sobie krzywdy.

Zawody w Krośnie potwierdziły istotną rzecz. Za dużo jest ciągle amatorstwa w najsilniejszej lidze świata. Samo karanie nie rozwiąże problemów na przyszłość. Póki władze ligi (Speedway Ekstraliga) oraz polskiego żużla (GKSŻ) nie zrozumieją, że nie są pępkiem świata, a osoby decydujące zaczną słuchać innych, a nie ślepo wierzyć w swoją nieomylność, póty takie zdarzenia, jak ostatnio w Ostrowie, gdzie przerwano mecz miejscowej Ostrovii z Orłem Łódź czy w Krośnie będą się powtarzać.

Na razie czekamy na dalsze decyzje władz Speedway Ekstraligi oraz GKSŻ. Oby były mądre

Robert Borowy