2023-07-14, Żużel
Cykl wyłaniający najlepszego żużlowca globu wkracza w decydującą fazę. Już w sobotę czeka nas Grand Prix Szwecji w Malilli.
Na półmetku rywalizacji bezapelacyjnym liderem w Speedway Grand Prix jest Bartosz Zmarzlik, wychowanek Stali Gorzów.
Tegoroczny cykl, podobnie jak przed rokiem, zainaugurowany został w chorwackim Gorican. Pomimo kapryśnej aury i opadów deszczu organizatorzy dołożyli wszelkich starań, aby zawody przebiegły sprawnie i przede wszystkim w bezpiecznych warunkach, bo o wielkim ściganiu nie było mowy. Od zwycięstwa swoją drogę po czwarty mistrzowski tytuł rozpoczął Bartosz Zmarzlik, który ewidentnie ma patent na owal w Chorwacji, bo od dwóch sezonów tam wygrywa. Polak w wielkim finale pokonał Roberta Lamberta i Fredrika Lindgrena.
Sporą rzeszę sympatyków czarnego sportu z różnych stron Europy przyciągnął turniej w Warszawie. Jednak mimo wszystko frekwencja zaskoczyła in minus. W tym roku na PGE Narodowym nie doświadczyliśmy kompletu publiczności, jak to miało miejsce w poprzednich latach. Aby zwiększyć atrakcyjność widowiska na PGE Narodowym, zdecydowano się zmienić koncepcję budowy toru, która polegała na jego poszerzeniu. Zmiany nie przyniosły jednak oczekiwanego rezultatu, a fani spragnieni zaciętej walki w każdym wyścigu musieli obejść się smakiem, choć było kilka biegów, które mogły się podobać, zwłaszcza finał, który rozgrzał publiczność do czerwoności. Co prawda Polak nie „odczarował” Narodowego i nie zwyciężył, ale stanął na trzecim stopniu podium. Triumfował Fredrik Lindgren przed Jackiem Holderem i Bartoszem Zmarzlikiem.
Kolejnym przystankiem na mapie cyklu była Praga. Marketa gościła turniej Speedway Grand Prix już po raz 29. Popyt na ten sport w czeskiej stolicy cały czas jest na wysokim poziomie o czym świadczy fakt, że na kilka godzin przed rozpoczęciem zawodów nie było już wejściówek w sprzedaży. Kto zdecydował się przyjechać do Pragi na pewno wyszedł z turnieju usatysfakcjonowany. Dawno nie oglądaliśmy tam tak dobrych zawodów, na naprawdę wysokim poziomie. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i przygotowali tor do walki. W poprzednich latach obserwowaliśmy tam jazdę gęsiego. Tym razem było inaczej i miejmy nadzieję, że ten stan już pozostanie, bo dziś trudno wyobrazić sobie cykl Grand Prix bez Pragi. Podobnie jak przed rokiem, zawody zakończyły się zwycięstwem kapitana Stali Gorzów – Martina Vaculika. Na podium znaleźli się również Leona Madsen i Jack Holder. Najlepszy z reprezentantów biało-czerwonych – Bartosz Zmarzlik zajął miejsce najbardziej nielubiane przez sportowców – czwarte.
Następna runda odbyła się w niemieckim Teterow, choć do samego końca ważyły się losy tego turnieju z uwagi na zły stan toru. Ostatecznie obyło się bez zmiany i czołowa światowa szesnastka zawitała na Bergring Arena. Same zawody nie dostarczyły większych emocji, a warunki torowe zdecydowanie nie sprzyjały ściganiu na światowym poziomie. Po 20. zwycięstwo w karierze w turnieju Grand Prix sięgnął Bartosz Zmarzlik. Podium uzupełnili Jason Doyle oraz Jack Holder.
Nadkomplet publiczności zgromadziła gorzowska odsłona Grand Prix. Był to już dwunasty turniej tego cyklu na stadionie im. Edwarda Jancarza. Pierwsze, historyczne zawody odbyły się w 2011 roku, a triumfował wówczas Greg Hancock. Patrząc na dyspozycję trzykrotnego mistrza świata mało kto nie wierzył w jego zwycięstwo na torze, który zna od podszewki. Wychowanek nadwarciańskiego klubu stanął na wysokości zadania i zgarnął to, co mówiąc kolokwialnie, mu się należało. Miejscowych fanów zawiedli po całości reprezentanci Stali Gorzów, którzy kompletnie nie potrafili się odnaleźć na owalu, na którym w lidze brylują.
Po pięciu rundach na fotelu lidera znajduje się Bartosz Zmarzlik z przewagę 21. punktów nad drugim Jackiem Holderem. Na trzecim miejscu jest Fredrik Lindgren z 68. „oczkami”. W gronie zawodników, którzy mają jeszcze szansę bić się o medal indywidualnych mistrzostw świata są Jason Doyle oraz Leon Madsen.
Bartosz Zmarzlik pewnie kroczy po czwarty mistrzowski tytuł i z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że ma je na wyciągnięcie ręki. Patrząc na dyspozycję byłego żużlowca Stali Gorzów sądzę, że nikt nie jest mu już w stanie zagrozić i wiele wskazuje na to, że już w Cardiff może zapewnić sobie czwarte złoto IMŚ.
Z różnym szczęściem wiedzie się w GP przedstawicielom Stali Gorzów. Martin Vaculik jest siódmy ze stratą 17. punktów do trzeciego Fredrika Lindgrena. Z kolei Anders Thomsen zajmuje dopiero dwunastą lokatę.
Kolejna runda Grand Prix odbędzie się 15 lipca na Skotfrag Arenie w szwedzkiej Malilli. Potem odpoczniemy na miesiąc od GP, ale nie od żużla, bo 25 lipca we Wrocławiu rusza FIM Speedway World Cup.
Dorota Waldmann
Już w niedzielę, 4 maja kibiców czarnego sportu czekają duże emocje związane z derbami lubuskimi.