2024-10-08, Żużel
Honorowy prezes Stali Gorzów Władysław Komarnicki dosyć długo był nieobecny w mediach, a wielu kibiców czekało na jego opinię w sprawie ostatnich wydarzeń w gorzowskim klubie.
Senator Władysław Komarnicki udzielił bardzo ciekawego wywiadu Przeglądowi Sportowemu, w którym czytamy m.in., że zespół Stali posypał się po słynnym obopólnym walkowerze z GKM Grudziądz w Gorzowie.
- Tamto zdarzenie to jedyna przyczyna tego, co się stało później, a uwieńczeniem tego wszystkiego było zwolnienie Stanisława Chomskiego po półfinale. Ktokolwiek będzie dopatrywał się innych przyczyn, jest w błędzie – mówi senator Komarnicki, a na pytanie dziennikarza, czy nie trzeba było jednak poczekać z kluczowymi decyzjami, na przykład ze zwolnieniem trenera, do końca sezonu, Władysław Komarnicki odpowiada pytaniem: A może należy zadać sobie pytanie, dlaczego podjęto je tak późno?
W dalszej części rozmowy Władysław Komarnicki w samych superlatywach wypowiada się o Stanisławie Chomskim, przypominając, że wiele lat razem pracowali.
- Bardzo go cenię. Stanisław Chomski zapisał się brylantowymi głoskami w naszym klubie. Nic tego nie zmieni – dodał, ale po chwili na pytanie, czy tak się zatem traktuje brylantowego człowieka, odpowiedział:
- To było pokłosie wydarzeń z walkowerem. Jak już mówiłem, nastąpił brak zaufania do dalszej współpracy. Relacje posypały się w stu procentach. Może liczono, że się naprawią? Niestety, tak się nie stało. Było tylko gorzej. Do tego doszły wyniki, które, jakie były, wszyscy widzą i kwestie finansowe. Bo nie oszukujmy się, w zawodowym sporcie pieniądze są najważniejsze. Jak nie ma pieniędzy, nie ma wyniku, a najlepiej świadczy o tym przykład Motoru Lublin. Nikt nie jedzie społecznie. Liczy się kasa i to duża. I nagle ten obóz szkoleniowy, który też powinien pilnować tej kasy, przyczynił się do tego, że trzeba było zapłacić za walkower 700 tysięcy złotych. Ale to nie wszystko. Klub stracił na biletach, bo część kibiców po tamtej farsie odsunęła się od klubu. Mówi się o stratach rzędu miliona złotych. To wywołało wściekłość w zarządzie. A jak człowiek wściekły, to podejmuje również irracjonalne decyzje – dodał.
Cały wywiad można przeczytać TUTAJ.
(red.)
Podczas ostatniej sesji rady miasta sporo rozmawiano o sytuacji w Stali Gorzów. Radni tradycyjnie byli wszystkiego ciekawi, co dzieje się w siedzibie przy ul. Kwiatowej.