2024-10-23, Żużel
Tak się zastanawiam, czy Komisja Orzekająca Ligi to kompetentny organ czy źródło nieszczęść? Ale po kolei…
Misiek czeka. Ma czas do końca okna transferowego. Na co liczy? Może na powrót trenera Chomskiego w pakiecie z nowym prezesem? Ciekaw jestem zapowiedzianego audytu w klubie. „Komisja” prezydencka w składzie mało obiektywnym, ale... niezbadane są wyroki... organów. Swoją drogą jeśli nawet Miśkowiak zmieni pracodawcę, co w kontekście usunięcia przez Stal oświadczenia o zerwaniu pertraktacji ledwie kilkadziesiąt minut po jego opublikowaniu wydaje się nieoczywiste, będą to najbardziej przepłacone punkty w lidze. Przy okazji rykoszetem oberwie Kacper Pludra. Na dziś skazany na GKM a Gołębie na niego. Jutro może się okazać, że pozostaje ścieżka Świdnickiego - że pozwolę sobie na taką małą złośliwostkę. No i te finanse. Właściwie większości zespołów. Z wyjątkiem Lublina i Wrocławia każda z pozostałych sportowych SA mniej lub bardziej „robi bokami”. Nawet Termińscy w Toruniu szukają źródeł odciążenia finansowego. Nie każdy ma ten komfort, że to samorząd jest większościowym udziałowcem, więc jako taki musi pokryć deficyt. Można zasypywać dziury w klubach przyszłorocznymi wpływami, jednak tylko do czasu. Zapowiada się spory reset. Jeśli nie już przed nadchodzącym sezonem, to za rok, może dwa z pewnością.
No i te niższe piętra. Będę się powtarzał. Po co nam trzy szczeble? Komu i na co wymagania niemal ekstraligowe? Gdańsk nie chce do 1Ekstraligi, bo tak zdaje się nazywa się oficjalnie ów podmiot. Łódź po głośnym spotkaniu Witolda Skrzydlewskiego z kibicami postawiła więcej (jeszcze) znaków zapytania niźli udzieliła odpowiedzi. Tarnów walczy o przetrwanie, koniecznie na zapleczu, bo inaczej nie zamierzają, ale tu nie pomaga zespół licencyjny PZM. Kto więc pojedzie w KLŻ? Kraków? Daj Boże, choć może zakończyć się ta saga jak przed minionym sezonem. Rawicz? Na pewno nie. Świętochłowice? Takoż nie. Gniezno? Liczą na „awans” kosztem Tarnowa. Jeśli się nie powiedzie - pewnie wystartują, pytanie tylko czy dojadą do końca rozgrywek. Piła i Opole spokojne takoż ciche zatem pewnie tak. Wciąż jednak więcej pytań niż odpowiedzi.
Swoją drogą rozgrywki na zapleczu zapowiadają się bardzo ciekawie. Niby Leszno, ale jednak Bydgoszcz, a tu jeszcze Krosno, Ostrów, Rzeszów. Każdy ma swoje aspiracje, cele i... gwiazdy. A Poznań? Rewelacja sezonu. Teraz może nie być tak pięknie. Saszki niet, a nowy treneiro nie zachwyca dorobkiem. Kto jeszcze na tym szczeblu? Sam chciałbym wiedzieć.
W szerszym kontekście, acz a propos Gorzowa i Grudziądza, napomknę jeszcze odrobinkę. Otóż pan senator z miasta nad Wartą lansuje lokalnie tezę, jakoby źródłem nieszczęścia jego Staleczki był obustronny walkower, najoględniej spowodowany uległością gospodarzy wobec GKM a personalnie Roberta Kościechy. Nie wiem nawet - śmiać się czy płakać? Kulisy „dniówki” na stadionie pewnie większość znakomicie kojarzy. W największym skrócie. Nielicznych kibiców zmuszono do oczekiwania kilka godzin. Tor absolutnie nie nadawał się do ścigania z powodu najpierw intensywnych opadów deszczu, później zaś przeciekającej plandeki (certyfikowanej), co sprawiło, że ten był zdradliwy z powodu bardzo nierównomiernego nawodnienia (pułapki). Jechać, to może i z bidą by się udało. O ściganiu i widowisku nie było mowy i... nie było dla kogo. Uparł się człowiek do zadań specjalnych, w tym przypadku arbiter, który to wbrew wszystkiemu i wszystkim uznał nawierzchnię za bezpieczną, po czym... nie włączył czasu dwóch minut i nie zaprosił zawodników pod taśmę, zbierając jakieś nieregulaminowe, odręczne bazgroły od kierowników drużyn, podobno pisane w imieniu tychże (zespołów), ale bez upoważnień. Zatem. To nie Kościecha podejmował kuriozalne decyzje. To nie Kościecha nakładał kary na kluby i zawodników. Dokonała tegoż dzieła Komisja Orzekająca Ligi na wniosek arbitra. Zważywszy tryb i treść postanowień, aż dziw bierze, że żaden z ukaranych nie pofatygował się do sądu powszechnego, wyczerpując pierwej „sportową” ścieżkę odwoławczą.
Czy orzeczenia KOL miały szanse się uchować? Moim zdaniem - żadnych. Czemu więc zainteresowani nie poszli na wojnę z federacją? Boją się? Kogo lub czego? Nie mieli w takim trybie „interesu’’? Jakiego? Tak czy siak ani Komisja Orzekająca nie okazała się organem kompetentnym i rozsądnym, ani też wyrocznią. Okazała się narzędziem PZM do walki z niesfornymi klubami i zawodnikami, zupełnie pomijając kluczową w tej sprawie rolę nieudolnego sędziego. Czemuż więc imć Władysław próbuje wszelkie nieszczęścia swojej Stali przerzucić na Bogu ducha winnego szkoleniowca GKM? Niech to pozostanie jego tajemnicą. Sporo jednakowoż nieszczęścia musiał narobić w tym Gorzowie Kostek skoro senator wespół z Prezydentem Miasta udali się z krucjatą do ziemi świętej... znaczy stolicznej. Cel oficjalnie nieznany, ale zważywszy rozmowy z szefami PZM takoż Ekstraligi - można się domyślać.
Skoro zaś o PZM. Straszy FIM i Castagnę rezygnacją z rundy na Narodowym. To z powodu karygodnego pominięcia Orłów przy okazji przydzielania stałych dzikich kart SGP 2025. Podobno coraz mniej się opłaca - to tak na marginesie. Znaczy... runda w stolicy. Czy amerykańscy odkrywcy (Discovery) przejmą się szantażem? Moim skromnym zdaniem - nie. Nad Wisłą (ściślej - także Odrą i Wartą) są inne turnieje cyklu, tradycyjnie horrendalnie przepłacone przez organizatorów. Tu kasa się zgadza. W kwestii haraczu telewizyjnego. Polska ma Zmarzlika. Bez warszawskiego turnieju i tak gawiedź zechce podziwiać mistrza. Może nawet tym bardziej. Przed ekranem również. Jaki ma więc interes promotor by uginać się przed żądającymi władzy i głosu decyzyjnego wiraszkami z Polski?
Długie tygodnie bez szlaki. To za chwilę. Nudno się zapowiada. Będzie trochę transferowych „sensacji”. Gruchnie tu i tam o problemach z mamoną, bądź bankructwach, albo to cudownych ozdrowieniach finansowych, na bazie kreatywnej księgowości. Podyskutujemy o powrotach kontuzjowanych, bądź to crossowych nieszczęściach dotąd zdrowych. Zastanowimy się bez efektu nad koniecznością wprowadzenia limitów wagi dla dżokeja z koniem. Pogadamy czysto akademicko o konieczności obniżenia kosztów. Ze dwa razy wróci temat udziału lub nie Rosjan z naszymi paszportami w SGP. I takie tam, tradycyjne wątki. Nad losem byłych gladiatorów i sposobem regularnego takoż przewidywalnego dofinansowania fundacji PZM nikt się nie pochyli. O orzeczeniach lekarskich, zawsze pokazujących zdolność nawet facetów jadących akurat „erką” na ostry dyżur po dzwonie - takoż nikt nie wspomni. O podziale kasy z telewizji, szczególnie tej przytulonej przez federację (dlaczego w ogóle, czemu akurat 8%, na co?), również wykazie konkretnych wydatków zapewne nikt się nie zająknie. Czemuż to? Z dwóch powodów. Po pierwsze. Dziennikarskie przedszkole nie wie o co pytać. Nawet zaś dopuszczone przed oblicze możnych, będzie tak zachwycone faktem prowadzeniu „wywiadu” z... szefem wszystkim szefów, że zupełnie zapomni języka w gębie. Po drugie. Dziennikarska starszyzna często nawet wiedziałaby o co zahaczyć, ale potężna sieć układów i układzików oplata tę brać niczym pajęczyna. Nie mogą. Nie opłaca się, bo... . I tu szef redakcji znajdzie wiele przyczyn, jak nie przymierzając Komisja Orzekająca Ligi. Kto zaryzykuje robotę? Takie czasy. Dobry, chwytliwy tytuł - byle się klikało i... przelew na koniec miesiąca, albo... dziennikarski niebyt. Przetrwają. Kilka powrotów do historii. Coś podrzuci życie. Parę lepszych lub gorszych wywiadów. Aby... do wiosny. A wiosną to już sparingi. Kłótnie. Pierwsze wzloty i upadki. Kolejni „drudzy Gollobowie”. Będzie się kulało.
Przemysław Sierakowski
Podczas dzisiejszej sesji rady miasta sporo rozmawiano o sytuacji w Stali Gorzów.